Sezon 2004/2005
I runda play-off
Mostostal vs. Jastrzębski W.
(14:25, 25:23, 28:30, 20:25)
Mostostal przegrał spotkanie ostatniej szansy i wiadomo, że niestety nie zdobędzie w tym sezonie medalu.
Trzeci mecz ćwierćfinałowy PLS, pomiędzy drużynami z Kędzierzyna i Jastrzębia dostarczył zgromadzonym kibicom nie lada emocji. Jednak w końcowym rozrachunku lepsi okazali się goście.
Obie drużyny rozpoczęły spotkanie w składach, których można było się spodziewać. W drużynie gości od początku wystąpił powracający po chorobie Pliński, a gospodarze zaczęli szóstką ze Stancelewskim na środku oraz Serafinem i Olejniczakiem na przyjęciu. Pierwszy set od początku należał do Jastrzębia. Znakomita gra w obronie, świetne kontry oraz praktycznie bezbłędna gra w pozostałych elementach szybko pozwoliły objąć im prowadzenie 8:4. Po tym jak na zagrywkę wszedł Nowak, goście odskoczyli na 13:5 i losy pierwszej partii były przesądzone. Mostostalowcy wyglądali na mocno stremowanych i nie potrafili przeciwstawić żadnych atutów gościom, wśród których prym wiedli Nowak na bloku, Michalczyk na przyjęciu i ataku, oraz świetnie kończący kontry Rybak. Po tym jak tuż przed drugą przerwą techniczną (9:16) na dwa kolejne bloki nadział się Gromadowski, w jego miejsce pojawił się Sramek.
Nie był ona jednak w stanie odmienić losów seta i goście łatwo wygrali go 25:14, popełniając w nim tylko 3 błędy własne.
Druga partia meczu miała zdecydowanie ciekawszy przebieg. Walka w tym secie była zażarta, zawodnicy walczyli o każdą piłkę do upadłego. Początek znowu należał do gości, jednak nie potrafili oni odskoczyć na więcej niż 2 punkty Mostostalowi. Było 7:8, potem 10:12 i 15:16. W dalszym ciągu świetny mecz rozgrywał Michalczyk, na którego kierowana była większość zagrywek gospodarzy. W Mostostalu znakomicie wprowadził się Sramek, dobrze grali również Serafin i Musielak, który zmienił Olejniczaka. Trzy kolejne punktowe bloki Kędzierzynian pozwoliły im w końcu na objęcie prowadzenia w drugim secie i było 18:17. Autowy atak Rybaka dał Mostostalowi prowadzenie 20:18 i zmusił trenera Prielożnego do wzięcia czasu. Pomogło to gościom, którzy szybko odrobili straty i po szczęśliwym asie serwisowym Nowaka (piłka po siatce spadła tuż za nią) było po 21.
Jednak Kędzierzynianie wyszli z tej opresji i po asie serwisowym Kmeta ponownie objęli prowadzenie, tym razem 23:21. Tę przewagę Mostostal utrzymał do końca i po ataku Serafina drugi set zakończył się zwycięstwem gospodarzy 25:23.
Kolejna odsłona meczu to znowu walka punkt za punkt. Lepiej seta tradycyjnie rozpoczęli goście, którzy objęli prowadzenie 8:6, 11:8 i 16:13. Skutecznie punktowali Michalczyk z J. Riveirą. Przy stanie 16:18 na zagrywkę poszedł Stancelewski i jego dobre serwy pozwoliły wyrównać na 18:18. W kolejnej akcji pojedynczy blok Kmeta dał pierwsze w tym secie prowadzenie gospodarzom. Bardzo dobra gra Serafina i Sramka pozwoliła Kędzierzynianom na doprowadzenie do stanu 24:23, jednak goście obronili tę piłkę setową. Potem Mostostalowcy mieli jeszcze trzy kolejne piłki setowe, lecz były to ostatnie momenty, w których mieli jeszcze szanse na grę w półfinałach. Jastrzębie znakomicie się broniło i wykorzystując kolejne błędy gospodarzy na zagrywce, wyszło na prowadzenie 28:27, a po autowym ataku Sramka wygrało seta 30:28.
Dramatyczny przebieg trzeciego seta mocno podłamał zawodników Mostostalu, za to uskrzydlił i tak znakomicie dysponowanych graczy Jastrzębia. Od początku na tablicy wyników pojawiła się przewaga gości. Było 4:6, 6:10, 6:12. W tym momencie trener Chudik wykorzystał już dwie przerwy na żądanie. Pozwoliło to Mostostalowi na zryw, który zmniejszył stratę do 3 punktów (10:13). Jednak na więcej Mistrzowie Polski już nie pozwolili. Szybko odskoczyli dzięki znakomitej postawie libero Ruska, Michalczyka i J. Riveiry. Było 12:16 i 13:18. Rozluźnienie gości w końcówce spowodowało, iż popełnili oni kilka błędów, jednak Mostostalowcy nie byli w stanie już ich dogonić. Jastrzębie pewnie wygrało seta 25:20 i cały mecz 3:1, eliminując z dalszej gry Mostostal Azoty.
Wśród zwycięzców trudno wyróżnić jednego gracza. Dobrze zaprezentowali się wszyscy zawodnicy. Rewelacyjnie grał Michalczyk, który mimo tego, iż był "obstrzeliwany" zagrywką Mostostalu, nie dał się wyłączyć z ataku. Dobrze w tych elementach radził sobie również J. Riveira. Świetną partię na bloku rozegrali Nowak i Pliński, skutecznie atakował Rybak. Kilka niesamowitych obron zaprezentował Rusek, a poczynaniami całej drużyny bardzo dobrze kierował Chudik. Jastrzębianie pokazali się jako znakomicie poukładana drużyna, świetnie ustawiająca się w obronie, wyprowadzająca dynamiczne i skuteczne kontry. Dodatkowo trzeba podkreślić znakomitą formę fizyczną zawodników naszych rywali. W Mostostalu trudno narzekać na grę znakomicie przyjmujących Musielaka, Serafina i Kubicy. Bardzo efektywnie, choć może mało efektownie, atakował także Sramek.
Reszta drużyny, nie była jednak w stanie wesprzeć swoich kolegów i spróbować pokonać znakomitych Jastrzębian. Jednego, czego nie można odmówić żadnemu z zawodników, to wola walki i zaangażowanie.
Mostostal pożegnał się z marzeniami o powrocie na tron. Przyjezdni rozegrali bardzo dobre spotkanie, a kędzierzynianie, chyba walczyli nie tylko z przeciwnikiem, ale i ze swoją psychiką. Ogromna ambicja i wola walki, chyba im przeszkadzała, co obrazowały licznie popełniane błędy.
Źródło: Siatka.net/NTO
Po meczu powiedzieli:
Piotr Lipiński:
Mieliśmy zagrywać jak najmocniej, a to zupełnie nie wyszło. Nic nam nie wychodziło, a rywal wykorzystał swoje doświadczenie z Ligi Mistrzów i nas wypunktował
Karol Sramek:
Jastrzębie było lepsze, a my nie zagraliśmy, choć w jednym elemencie równo. Przegraliśmy słabą obroną w polu i małą siłą przebicia. Każdy z nas starał się jak mógł, mi w pewnym momencie szło naprawdę dobrze i Pioterk Lipiński zagrał w ciemno. Ten jeden raz się pomyliłem, a ponieważ wcześniej nie przyjęliśmy zagrywki przegraliśmy trzeciego seta. To był decydujący moment.
Rastio Chudik:
Nie wytrzymaliśmy decydującego momentu meczu. Walki nie wystarczyło do zwycięstwa. Nie potrafiliśmy też wyeliminować powtarzających się błędów.
Igor Prielożny:
Jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego awansu. W przekroju sezonu dzisiejszy mecz był na pewno najbardziej nerwowy. Trzeci set był decydujący. Wygraliśmy go, bo Kędzierzyn sam popełniał błędy. U nas w decydujących momentach bardzo dobrze zagrał libero Paweł Rusek
|