"Nazwiska nie grają",
czyli Aleksander Januszkiwicz o grze w Mosto i aklimatyzacji we Wrocławiu
Aleksander Januszkiewicz w sezonie 2006/07 będzie podstawowym środkowym Gwardii Wrocław. - "Życie pisze różne scenariusze. Już kiedyś miałem propozycję z Wrocławia, ale wtedy wybrałem inną opcję" - mówi zawodnik. - "Teraz trafiłem do Gwardii, mam blisko do rodzinnego domu, do Oławy".
Siatkarz podkreśla również to, iż nie tak wielka odległość dzieli Wrocław od Opola, gdzie studiuje oraz zadowolenie z faktu, że nadal będzie grał w Polskiej Lidze Siatkówki.
Rozmowy z nowym pracodawcą nie trwały długo. - "Jestem z natury spokojny i konkretny, łatwo nawiązuję porozumienie. Przedstawiłem działaczom swój punkt widzenia, oni mieli swój. Te punkty były zbieżne. Miałem jeszcze inne oferty, ale na korzyść Gwardii przemawiało więcej aspektów. Dość szybko podjąłem decyzję i jestem zawodnikiem Gwardii" - opowiada Aleksander Januszkiewicz.
Ostatnio w środowisku siatkarskim wrocławska Gwardia nie ma zbyt dobrych notowań. Jakub Markiewicz mówił wprost, że rządzą nią ludzie z innej epoki. - "Kontaktowałem się z chłopakami, którzy odeszli po sezonie i mówili, że pod koniec rozgrywek rzeczywiście nie było najlepiej. Absolutnie nie narzekali na atmosferę, ale kwestie finansowe pozostawiały dużo do życzenia. Przed podpisaniem umowy odbyłem rozmowę z trenerem i menedżerem zespołu. Powiedzieli, że klub wychodzi już na prostą i może nie będzie tu kokosów, ale stabilizacja będzie na pewno. Na razie jestem więc spokojny i mam nadzieję, że działacze wywiążą się z obietnic" - wyjaśnia nowy środkowy Gwardii.
Spory niepokój kibiców budzi fakt, iż - mimo dobrego miejsca na koniec sezonu - w klubie z Wrocławia doszło do prawdziwej rewolucji kadrowej. - "Skład trzeba budować od początku i to nie jest łatwa sytuacja. Ale liga staruje późno, bo dopiero po listopadowych mistrzostwach świata, a to dla nas bardzo dobrze. Mamy czas na ciężkie treningi, zgranie zespołu. Dobrze, że będzie Puchar Polski. Co prawda szans na wielki wynik w nim raczej nie mamy, ale będzie to ważny element naszych przygotowań" - twierdzi zawodnik.
Aleksander Januszkiewicz zdaje sobie sprawę z tego, iż większość siatkarskich ekspertów upatruje w Gwardii niemal pewnego kandydata do spadku z Polskiej Ligi Siatkówki. - "Kiedyś w Mostostalu mieliśmy fantastyczny skład ze Świderskim, Szczerbaniukem, Papke, a mimo to przegraliśmy z Górnikiem Radlin" - wspomina siatkarz. - "Pamiętam też, jak zostaliśmy później upokorzeni przez Gwardię. Nazwiska nie grają. Dla mnie to może grać nawet pani Krystyna z gazowni, byśmy tylko wygrywali. Oczywiście, że nie jesteśmy faworytami, ale mamy potencjał, żeby się utrzymać" - dodaje.
Do niedawna o Aleksandrze Januszkiewiczu mówiono: młody, zdolny, ma czas na naukę. Czas jednak nieuchronnie ucieka i pora na ustabilizowanie formy i grę na wysokim poziomie.
- "Trenerzy mają różne koncepcje, miałem swoje nawyki, które wypracowałem podczas nauki w Szkole Mistrzostwa Sportowego czy późniejszej gry w kadrze, a potem każdy szkoleniowiec próbował je zmieniać. Przy czym najzabawniejsze jest to, że nie chodziło o te same rzeczy. Jednemu bardziej pasowało to, drugiemu co innego, a jeśli chodzi o ten czas na granie, to po przesiedzianym na ławce sezonie w Mostostalu miałem wszystkiego dosyć. Skoro zespół przegrywał jedenaście meczów z rzędu, a trener wciąż stawiał na tych samych zawodników, to coś było nie tak" - ocenia siatkarz.
W opinii zawodnika od każdego trenera można się czegoś nauczyć, ale z perspektywy czasu uważa, że najwięcej skorzystał, grając w Mostostalu. - "To był wtedy jeden z najlepszych zespołów w Europie. Na środku siatki podpatrywałem Roberta Szczerbaniuka czy Jarka Stancelewskiego. Poza tym od Sebastiana Świderskiego czy Pawła Papkego uczyłem się innych ważnych rzeczy: podejścia do treningu i staranności w wykonywaniu ćwiczeń. Bardzo dobrze to wspominam" - mówi.
Aleksander Januszkiewicz ma za sobą występy w reprezentacji Polski i nie wyklucza, iż kiedyś znów stanie przed taką szansą. - "Podchodzę do tego spokojnie. Jeśli Gwardia będzie grać dobrze, to być może trafię na orbitę zainteresowań selekcjonera. Trzeba się koncentrować na własnych występach. Jeśli będzie dobrze w klubie, to kto wie? Może znowu nadarzy się okazja występów w biało-czerwonych barwach?" - zastanawia się na koniec.
Autor: Lidia Łudka
Źródło: Sportowe Fakty
|