Trenerzy Mosto:
Rastio Chudik
"Spełniło się jedno z moich sportowych marzeń, zostałem pierwszym trenerem Mostostalu. To jest sama przyjemność pracować w tak świetnie zorganizowanym klubie" - powiedział po nominacji Rastislav Chudik, który został szkoleniowcem Mosto po Waldemarze Wspaniałym latem 2004 roku, kiedy propozycji prezesa Pietrzyka nie przyjął Andrzej Kubacki.
Jednak Rastio, jak mówią do niego przyjaciele, nie był wówczas nowym człowiekiem w Mostostalu, gdyż od pięciu lat organizował siatkarzom z Kędzierzyna wakacyjne obozy na Słowacji i wyszukiwał kandydatów do gry w barwach "niebiesko-biało-czerwonych". To właśnie dzięki jego staraniom do zespołu przeszli Duszan Kubica i Marek Kardos. Najwierniejsi kibice Mosto pamiętali też, że Chudik swój pierwszy występ w niebiesko-biało- czerwonych barwach zaliczył w czasie wakacji 2001 roku.
"Faktycznie, grałem z ekipie Mostostalu. Najpierw trenerzy z Kędzierzyna prosili mnie, bym zorganizował obóz dla zespołu. Potem okazało się, że mają zbyt mało zawodników (większość kędzierzynian była na zgrupowaniu reprezentacji - przyp. red.), więc się spytali, czy bym nie zagrał w ich zespole. Powiedziałem, że nie ma sprawy, ale za wynik nie odpowiadam." - wspominał wówczas trener.
Bardzo szybko zyskał też sympatię zawodników oraz kibiców i chociaż początkowo Mostostal pod jego wodzą grał różnie, kibice nie kryli żalu i rozczarowania, gdy rok później musiał pożegnać się z klubem.
Rastislav Chudik |
Data i miejsce urodzenia: |
28.08.1962 - Litomierzyce |
Funkcja w zespole: |
I trener |
Dawna pozycja na boisku (jako zawodnik): |
Rozgrywający |
Przebieg kariery zawodniczej: |
Żylinin, Brno, Stambuł, Opava |
Dotychczasowe kluby (jako trener): |
Brno (1996 - 1998); Żilina (1998 -2003) Ostroj Opava (2003 -2004); Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle (2004 - 2005);Ostroj Opava (2005 -2007), Delecta Bydgoszcz (2007-2009), Al Ain (od 2009) |
Największe sukcesy (jako trener): |
4 srebrne medale Mistrzostw Słowacji, brązowy medal Słowacji, 3 miejsce w Czeskiej Lidze (Ostroj Opava), |
Zainteresowania: |
Siatkówka, hokej, muzyka Disco, filmy historyczne |
Trener Chudik siatkarskiego rzemiosła uczył się od Jaroslawa Belaja w Żlinie i Miroslava Nekoli. W czasie swojej bogatej kariery zawodniczej grał w Żlinie, Brnie, Stambule i Opawie. W 1996 roku ostatecznie powiesił buty na kołku i podjął się pracy trenerskiej z zespołem z Brna. Po dwóch sezonach przeprowadził się do Żlina, gdzie spędził pięć lat. Ostatni sezon to praca z beniaminkiem ligi czeskiej, którego w przeciągu pół sezonu wprowadził na podium Mistrzostw Czech. Oprócz tego dotychczas zdobył brąz w Mistrzostwach Słowacji i cztery razy sięgał po srebro.
Największym jednak wyzwaniem, jakiemu musiał sprostać, była praca z pięciokrotnym mistrzem Polski po odejściu Waldemara Wspaniałego. Co prawda zespół, który miał poprowadzić w sezonie 2004/2005, różnił się diametralnie od tego, który w 2003 roku po raz ostatni zdobył mistrzowską koronę i trzecie miejsce w Final Four w Mediolanie, ale apetyty na podium wcale nie były mniejsze. "W zespole jest wielu nowych zawodników, muszą się zgrać. Ale wierzę, że nam się uda. W końcu Polska to szczęśliwy kraj dla słowackich trenerów. Mój kolega - Igor Prielożny - jest przykładem, który warto naśladować" - śmieje się trener.
Po dobrym początku - awans do Finałów Pucharu Polski w Olsztynie i wyeliminowaniu z turnieju mistrzów Polski - Jastrzębskiego Węgla przyszły niespodziewane porażki, a z nimi ta najdotkliwsza - z beniaminkem PLS-u - Górnikiem Radlin na własnym parkiecie, co było już sygnałem alarmowym. "Przeszło nade mną małe tsunami." - mówił o tym zdarzeniu. "Wtedy właśnie graczy prześladowały liczne kontuzje, jednak niewielu popatrzyło na to obiektywnie. Mamy młodą drużynę, która musi się jeszcze sporo nauczyć. Przy ciężkiej pracy i zaangażowaniu wyniki na pewno przyjdą." I nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy drugiego po Prielożnym Słowaka na stanowisku I trenera w PLS-ie, gdyby nie nagła metamorfoza zespołu i seria bardzo dobrych występów z PZU ( 3:0), Skrą ( 2:3) , AZS-em Częstochowa ( 2:3), co pozwoliło awansować z dziewiątego na siódme miejsce po zakończeniu pierwszej rundy.
W rundzie rewanżowej było już znacznie lepiej. Do zespołu wrócił po operacji "Duszek" Kubica, powoli wchodził na parkiet Jarek Stancelewski, ale operacji musiał się poddać z kolei Stanislav Vartovnik, a Rafał Musielak mógł wchodzić jedynie na zagrywkę i do drugiej linii. "Brak Vartovnika ogranicza nasze możliwości zmian na skrzydłach. Na szczęście na pojedyncze akcje w obronie czy zagrywce może wchodzić Rafał Musielak. Mamy też Karola Sramka, który łata dziury i w bloku, i w ataku, a jak trzeba będzie zagra też w przyjęciu. Ale to właściwie wszystkie zmiany, jakie mamy, nie licząc środkowego Stancelewskiego i młodego rozgrywającego Kozłowskiego" Mimo tych kłopotów zespół zakończył sezon na piątym miejscu, czyli zrealizował założony cel. Po kilku dniach zawirowań Chudik rozstał się z Mostostalem.
Jak sam mówił, PLS to dla niego inny, nie zawsze do końca zrozumiały świat: "W Polsce każdy mówi: musicie, musicie i musicie wygrać. A tak naprawdę jedyne, co człowiek musi, to umrzeć. Dla mnie siatkarze muszą walczyć, a o zwycięstwie decyduje czasami szczęście, dyspozycja dnia. Czy to, że Warszawa pokonała Bełchatów, świadczy, że ma lepszy zespół? Jak mówią Słowacy: krok po kroku, punkt po punkcie U nas nawet jak trener przegra trzy mecze, to nie robi się z tego powodu wielkiego zamieszania, ale szuka się przyczyn. Przecież w siatkówce już tak jest, że gdy jedni się cieszą, drudzy płaczą. Tu nie ma remisów, musi być przegrany. Często ludzie nie rozumieją, że drużyny nie tworzy się w ciągu tygodnia czy miesiąca."
Z żalem, ale i w zgodzie opuszczał Kędzierzyn. Często tu wraca. Mówi, że to miasto i ten klub to jego miłość: "Tęsknię za wszystkim, co jest tutaj, bo macie wspaniałe miasto, wspaniałych kibiców, a wierzę, że uda się wam zbudować także wspaniałą drużynę siatkarzy."
Po roku pracy w Mostostalu Rastio Chudik wrócił do Opavy, ale w 2007 roku znów był w Polsce. Tym razem znalazł zatrudnienie w Bydgoszczy.
Po półtorej roku klub rozwiązał jednak kontrakt z trenerem po serii porażek. Rozżalony wówczas szkoleniowiec mówił: "Przez 1,5 roku ciężko pracowałem razem z zespołem, a tymczasem działacze nawet nie mieli ochoty spojrzeć mi prosto w oczy, zwalniając mnie."
Powrócił na Słowację, bo, jak sam mówił, chciał odpocząć od Polski. Pod koniec czerwca otrzymał jednak propozycję z Emiratów Arabskich, którą przyjął. "Miałem kilka propozycji na przyszły sezon. Pewnego dnia przyszła jeszcze jedna - z Emiratów Arabskich, gdzie jako pierwszy szkoleniowiec miałbym zorganizować pracę całego sztabu szkoleniowego." Zaprosił do współpracy Adama Malika i rozpoczął przygodę z egzotyczną siatkówką w klubie Al Ayn. Zamierza tam spędzić rok, ale jak będzie, czas pokaże.
Autor: Jacek Żuk
|