"Były wielkie nadzieje..." -
- Kazimierz Pietrzyk po porażce z Resovią
Po ostatnim, udanym sezonie kędzierzyńskiej drużyny, która sięgnęła po wicemistrzostwo Polski i grała w finale Pucharu CEV, oczekiwania przed kolejnym sezonem były większe. Wzmocniono zespół, który bardzo dobrze spisywał się w PlusLidze i w Lidze Mistrzów. Od początku 2012 r. ZAKSA nie grała już tak skutecznie i po porażce w półfinale z Asseco Resovią nie powtórzy wyczynu z ubiegłego roku.
J. Bochenek: Jest pan zawiedziony wynikiem półfinału?
Kaziemierz Pietrzyk: Na pewno trochę. Jednak jeśli chłodno popatrzeć, to optymizm optymizmem, a fakty faktami. Z różnych powodów nie byliśmy w stanie awansować do finału. Oczywiście zespół był po to budowany, by zagrać o złoto. W zeszłym roku graliśmy w finale i teraz nie chcieliśmy zejść poniżej.
J. Bochenek: Wydawało się, że ZAKSA jest w stanie zdetronizować Skrę...
K. Pietrzyk: Początek ligi był atomowy" w naszym wykonaniu i pojawiły się oczekiwania co do medali. Nikt jednak nie mógł przewidzieć tego, co się stało. Taka fala kontuzji nie przydarzyła nam się nigdy. Jak zliczyć wszystkie absencje, to nie mieliśmy ich tyle łącznie na przestrzeni 3-4 sezonów, a gdy policzyć ilość wolnych dni, jakich potrzebowali siatkarze na dojście do zdrowia, to taka sytuacja nie zdarzyła się w ostatnich 10 latach. Musieliśmy grać czasami w... ósemkę. Zbudowaliśmy dobry zespół, ale szybko odpadł Sebastian Świderski. Później była kontuzja Jurija Gładyra i bez nich musieliśmy sobie radzić przez cały sezon. To charyzmatyczne postacie i tego nam zabrakło. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale trzeba to brać pod uwagę. Wszyscy mieli większe nadzieje i wymagania: my, kibice i sponsorzy. Nic nie ujmuję naszym zawodnikom, ale niektórzy byli przymierzani jako zmiennicy, a musieli grać w szóstce.
J. Bochenek: Brązowy medal poprawiłby panu humor?
K. Pietrzyk: Medal jest medalem, a w kolekcji mamy... jedynie złote i srebrne krążki, więc na pewno powalczymy. Jastrzębski Węgiel jednak nie odpuści i czeka nas trudne zadanie.
J. Bochenek: Myśli już pan o nowym sezonie?
K. Pietrzyk: Zaczynam intensywnie myśleć, choć jestem spóźniony w tej kwestii o miesiąc, półtora. Spóźniony w tym sensie, że pewne rozeznanie było, lecz bez konkretnych decyzji. Osobiście nie pochwalam tego zjawiska, bo to mącenie w głowie zawodnikom, którzy niejednokrotnie zamiast myśleć o grze, myślą o przeprowadzce. Dziesięciu zawodnikom kończą się kontrakty i nie wiem, co będzie dalej. Są zawodnicy których chcę zatrzymać, ale nie wiem czy się uda. Jeden powie tak, drugi nie. O niebotyczne sumy bić się nie będziemy, bo nie mamy w tej walce szans.
J. Bochenek: Kogo chciałby pan zatrzymać?
K. Pietrzyk: To, kogo chciałbym zatrzymać, okaże się za parę dni. Teraz powiem, że chciałbym zatrzymać tego zawodnika, to zaraz zadzwoni menedżer i powie, że albo nie jest zainteresowany, albo rzuci nie wiadomo jaką kwotą. Mamy teraz czas na spokojne wyciągnięcie wniosków i pomysły na przyszłość.
Źródło: Przegląd Sportowy
|