Puchar Polski 2008
Awans do turnieju finałowego Pucharu Polski miały zapewniony cztery najlepsze zespoły po 9. kolejkach (I runda fazy zasadniczej) Polskiej Ligi Siatkówki - PGE Skra Bełchatów, Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa, Asseco Resovia Rzeszów i Mlekpol AZS Olsztyn.
W drodze do poznańskiego finału siatkarze ZAKSY, podobnie jak inne zespoły PLS, zmierzyli się więc tylko z kandydującym do PLS-u Treflem Gdańsk z Wojtkiem Serafinem i Jarkiem Stancelewskim w składzie i bez większych problemów wygrali 3:0, a tym samym zapewnili sobie awans do turnieju finałowego wraz z ośmioma zespołami PLS-u.
Pary rundy wstępnej szóstej:
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - | Trefl Piłka Siatkowa Gdańsk | 3:0 |
Jastrzębski Węgiel - | Delecta Bydgoszcz | 3:2 |
Płomień Sosnowiec - | AZS Politechnika Warszawska | 3:2 |
Jadar Radom - | KS Poznań | 3:0 |
ZAKSA Kędzierzyn vs. Trefl Gdańsk
(25:21, 25:15, 25:23)
Składy:
ZAKSA: Patucha, Żygadło, Nowak, Szczygieł, Bakumovski, Kurek, Mierzejewski (L) oraz Jarosz, Małecki, Pilarz;
AZS Warszawa: Winnik, Drabkowski, Szulik, Świrydowicz, Kocik, Szczurowski, Serafin (L) oraz Kruk, Skoryj, Suski.
Wszystko poszło zgodnie z planem i ZAKSA już po trzech setach cieszyła się z awansu do turnieju finałowego Pucharu Polski. Zawodnicy Trefla Gdańsk szanse na zwycięstwo mieli jedynie w ostatnim secie, ale i wówczas zawodnicy z Kędzierzyna zdołali odwrócić bieg wydarzeń.
Trefl nie zagroził naszemu zespołowi, a trener Kubacki już na początku drugiej partii desygnował do gry swoich rezerwowych, którzy dokończyli dzieło, udowadniając swoją przydatność dla zespołu.
Spotkanie rozpoczęło się trójblokiem naszego zespołu na Winniku. Już za moment nasz blok znów okazał się zaporą nie do przebycia dla gości i było 6:2. Goście jednak nie składali broni i po chwili za sprawą zagrywek Krzysztofa Kocika doprowadzili do remisu 11:11, a gdy zagrywką zapunktował Wojciech Winnik wyszli nawet na prowadzenie 13:14. Podrażnieni kędzierzynianie, po czasie dla Andrzeja Kubackiego, przeszli do ofensywy i dzięki dwóm blokom znów przejęli inicjatywę (16:14). Dalsza część seta należała już dla zespołu ZAKSY. Goście popełnili jeszcze błąd w ataku, a kontrę skończył Eugen Bakumovski (19:15). Cztery punkty przewagi utrzymały się do koca seta i kędzierzynianie po błędzie zagrywki gdańszczan zwyciężyli 25:21.
Drugiego seta nasz zespół zaczął od mocnego uderzenia. Atakujący gdańszczan Wojciech Winnik, został dwukrotnie powstrzymany blokiem, a następnie zaatakował w antenkę. Asem popisał się jeszcze Adrian Patucha i było już 4:0. To jednak nie był koniec. Gdy na zagrywce stanął Marcin Nowak, nasi zawodnicy znów zdobyli cztery punkty pod rząd (10:2). Wobec wysokiego prowadzenia ZAKSY trener Kubacki desygnował do gry rezerwowych. Również w nowym ustawieniu "Mostostalowcy" poszli za ciosem i po kolejnej kontrze Adriana Patuchy mogli się cieszyć ze zwycięstwa 25:15.
Nieoczekiwane emocje pojawiły się dopiero w trzeciej partii. Już na początku kontrę wyprowadził Wojciech Winnik, dając swojemu zespołowi prowadzenie 1:3. Dwa oczka przewagi gości utrzymały się jeszcze przez moment, jednak wkrótce gdańszczanie zablokowali Jakuba Jarosza, a Skoryj skończył kontrę (8:11). Wówczas nasz zespół przystąpił do kontrataku i już za moment, po dwóch akcjach Adriana Patuchy był remis 13:13. Ten stan nie utrzymał się jednak zbyt długo. Najpierw kontrę skończył Skoryj, a następnie zablokowany został Sławomir Szczygieł i coraz realniejsze wydawało się zwycięstwo Trefla w tym secie (18:21). Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Adrian Patucha. Najpierw skończył dwie kontry doprowadzając do remisu (21:21). Za moment atakujący ZAKSY popisał się kolejnym atakiem, co dało naszemu zespołowi piłkę meczową. Tym razem nasz zespół zasadził się w bloku na Skoryja, zwyciężając w ten sposób 25:23.
Bohaterem spotkania został więc Adrian Patucha, który godnie zastąpił narzekającego na uraz Jakuba Novotnego. Teraz nasz zespół czeka jeszcze konfrontacja w Bydgoszczy, a następnie trzy spotkania z zespołami z najwyższej ligowej półki. Trudno teraz wyrokować o wyglądzie tabeli, a więc o ustawieniu par ćwierćfinałowych zadecydują bezpośrednio najbliższe ligowe kolejki.
Jeżeli zaś mowa o Pucharze Polski, to o ten tytuł od 7 marca w Poznaniu, rywalizować będzie 8 zespołów. ZAKSA w ćwierćfinale spotka się, z którym z rozstawionych zespołów tzw. "wielkiej czwórki".
Autor: Jacek Żuk
Losowanie znów okazało się niepomyślne dla naszych zawodników. Po raz trzeci z rzędu już na początku trafili na mistrzów Polski oraz obrońców tytułu i mimo porzekadła: do trzech razy sztuka i tym razem musieli uznać wyższość siatkarzy Skry Bełchatów.
Skra Bełchatów vs. ZAKSA Kędzierzyn
(29:27, 25:17, 25:22)
Składy:
Skra: Wlazły, Dobrowolski, Heikkinen, Pliński, Antiga, Gruszka oraz Lewis (L) oraz Neroj, Bąkiewicz, Maciejewicz;
ZAKSA: Novotny, Żygadło, Nowak, Szczygieł, Bakumovski, Kurek oraz Mierzejewski (L) oraz Pilarz, Jarosz, Domonik.
Nie przełamali niekorzystnej dla siebie pasji z ostatnich lat w pucharowych meczach z Bełchatowem siatkarze ZAKSY i tak jak rok i dwa lata temu musieli uznać wyższość mistrzów Polski i obrońców tego trofeum. Nie było więc sensacji w Poznaniu. Jednak podopieczni Andrzeja Kubackiego nie muszą się wstydzić swojego występu, gdyż w pierwszym i trzecim secie pokazali kawałek dobrej siatkówki, i gdyby innym wynikiem skończyła się pierwsza partia, to kto wie, czy cały turniej nie rozpocząłby się od megasensacji.
Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej walki. Po skutecznym ataku Novotnego, Eugen Bakumowski zaserwował w siatkę, a w następnej akcji asem serwisowym popisał się Mariusz Wlazły (2:1). Jednak po skutecznej krótkiej Marcina Nowaka znów był remis (3:3) i od tego momentu kędzierzynianie zdołali odskoczyć swoim rywalom o trzy oczka (6:3, 7:4) głównie dzięki dobrej grze Marcina Nowaka i Bartosza Kurka. Bełchatowianie zdołali podgonić na 7:8 po asie Stephane Antigi, ale ZAK. S.A. zdołała odpracować przewagę. Po skutecznym bloku Novotnego i Sławomira Szczygła na Mariuszu Wlazłym (13:18) trener Daniel Castellani wziął drugi czas. Ale jego podopieczni po tej przerwie popełnili kolejny błąd (13:19). Kiedy wydawało się, że ten set padnie łupem graczy z Opolszczyzny, Skra zaczęła odrabiać straty. Zaczęło się od zepsutej zagrywki Kurka (14:19),
potem po skutecznym bloku Jane Heikkinena na Bakumowskim Skra traciła już tylko dwa punkty (19:21). Zepsuty atak Nowotnego dał remis 23:23 i w końcówce seta lepsi okazali się bełchatowianie. As Mariusza Wlazłego dał Skrze wygraną w pierwszym secie 29:27.
Przegrana w pierwszej partii podłamała nieco podopiecznych Andrzeja Kubackiego, gdyż to Skra zdołała sobie wypracować w drugiej odsłonie meczu solidną przewagę już na samym początku. Ataki Stephane Antigi i Piotra Gruszki dały Skrze prowadzenie 8:4. Jednak kędzierzynianie próbowali odrobić straty i po ataku Szczygła ze środka tracili już tylko punkt do bełchatowian (11:12). W następnej akcji jednak Gruszka skutecznie zaatakował, następnie Kurek posłał atak w out i było już 14:11 dla Skry. Kolejny atak Gruszki powiększył przewagę jego drużyny na 17:13 i praktycznie do końca seta pozostawała ona na cztero, pięciopunktowym poziomie. Kiedy kędzierzynianom udało się po ataku Novotnego zdobyć siedemnasty punkt (20:17), stracili w tym samym ustawieniu pięć "oczek"z rzędu i kolejny set padł łupem ich przeciwników.
Nieco więcej walki było w trzeciej partii meczu. Początkowo obie drużyny szły "łeb w łeb". Przy stanie 7:7 Daniel Pliński plasował, następnie Bakumowski zaatakował autowo, po czym skutecznym plasem popisał się Mariusz Wlazły i Skra mogła się cieszyć trzypunktowym prowadzeniem (10:7). W tym momencie trener ZAK SA, Andrzej Kubacki, zdecydował się wziąć czas i ta przerwa poskutkowała, gdyż jego podopieczni zdołali odrobić straty. Po kiwce w wykonaniu Łukasza Żygadły był remis 10:10. Skra po raz kolejny odskoczyła rywalowi i ponownie zdołał on odrobić straty (13:13). Przez resztę tego seta utrzymywała się nieznaczna przewaga Skry. Wprawdzie kędzierzynianie jeszcze zdołali wyrównać po serii punktowych zagrywek Nowotnego (21:21), ale po czasie wziętym przez Castellaniego najpierw popełnili błąd dotknięcia siatki, następnie Bakumowski zaatakował w out (23:21) i praktycznie los tej partii był już przesądzony.
Skuteczny plas Antigi dał bełchatowianom 25 punkt i tym samym pierwsze zwycięstwo w tegorocznym turnieju finałowym Pucharu Polski.
Teraz już wiemy, że nie w Pucharze Polski trzeba szukać siatkarzom z Kędzierzyna powrotu na europejskie parkiety, lecz w lidze. Awans do czwórki byłby wspaniałym początkiem powrotu na siatkarskie salony. Aby to się stało, trzeba wygrać kolejne dwa mecze z Jastrzębiem. Dziś siatkarze ZAKSY pokazali, że stać ich na ten pomyślny scenariusz, a więc czekamy na dalsze mecze play-off.
Autor: Anna Bagińska/Tomasz Tadrała/Janusz Żuk Źródło: siatka.org/inf. własna
Wyniki pozostałych spotkań:
Jastrzębski Węgiel - | Resovia Rzeszów | 3:1 | (25:17, 25:15, 20:25, 25:11) |
Mlekpol AZS Olsztyn - | Jadar Radom | 3:1 | (15:25, 25:23, 25:20, 25:15) |
Płomień Sosnowiec - | Wkręt-met AZS Częstochowa | 0:3 | (17:25, 22:25, 19:25) |
W pozostałych ćwierćfinałach tez nie było niespodzianek. Wygrywały wyżej notowane zespoły, a Resovia Rzeszów oskarżona została wręcz o "rezygnację z walki o to trofeum: - Ekipa Resovii chyba odpuściła sobie Puchar Polski, aby skoncentrować się na innych celach. Ale tak się nie robi!
PÓŁFINAŁY
Prawdziwe emocje przyszły jednak w półfinałach, co osłodziło gorycz po pierwszym dniu turnieju.
W pierwszym meczu spotkały się ekipy Skry Bełchatów i Jastrzębskiego Węgla. Wczorajszy rywal ZAKSY i obrońca tytułu, który miał szansę w tym roku ustanowić swoisty rekord - 4 Puchary pod rząd - niespodziewanie uległ jastrzębianom 2:3 po emocjonującym i pełnym zwrotów akcji spotkaniu.
PGE Skra Bełchatów - KS Jastrzębski Węgiel (19:25, 15:25, 25:17, 25:20, 12:15)
Dwa pierwsze sety wyraźnie należały do wicemistrzów Polski, a Skra nie potrafiła sobie poradzić z tym, co zawsze stanowiło jej siłę - a mianowicie z drugim atakiem. Jastrzębianie grali natomiast jak z nut. W ataku szalał Dawid Murek, w bloku niezwykle skuteczny był N. Ivanov, a Paweł Rusek podbijał niewiarygodne piłki. Jednak w trzecim secie dzięki zagrywkom Wlazłego mistrzowie Polski po raz pierwszy wyszli na prowadzenie i utrzymali je do końca, Podobnie było w czwartej partii. O awansie do finału decydował więc tie-braek, w którym więcej sił zachowali siatkarze z Jastrzębia i to oni awansowali do finału, detronizując po trzech latach Skrę.
Do wielkiej niespodzianki doszło też w akademickich derbach. Wielki faworyt tego sezonu przegrał rywalizację z Wkręt-Metem Częstochowa.
AZS Olsztyn - AZS Częstochowa 1:3 (23:25, 22:25, 25:20, 29:31)
O ile w pierwszym półfinale po dwa dobre sety zgrały oba zespoły, o tyle w drugim meczu gra był bardzo wyrównana, choć drużyną przeważającą byli częstochowianie, którzy po trzech partiach prowadzili 2:1. Najwięcej emocji wywołał trzeci set, który częstochowianom dawał awans do finału, a olsztynianom nadzieję na zwycięski piąty set. Przez cały czas oba zespoły grały w bliskim kontakcie punktowym. Zdecydowanie więcej okazji do przechylenia szali zwycięstwa w tym secie na swoją stronę mieli częstochowianie i w końcu za szóstym podejściem udało im się wykorzystać piłkę meczową. Bohaterami ostatniej akcji byli Robert Szczerbaniuk i Marcin Wika, którzy zablokowali Grzegorza Szymańskiego.
FINAŁ
Tak więc w meczu finałowym spotkały się dwa najlepsze zespoły podczas tego turnieju, które nie tylko sprawiły sporą niespodziankę, eliminując głównych pretendentów do Pucharu, ale zaprezentowały waleczną i widowiskową siatkówkę.
AZS Częstochowa - Jastrzębski Węgiel 3:1 (25: 23, 25:22, 22:25, 32:30)
Pierwszą partię Wkręt-Met powinien wygrać wysoko. Jastrzębianie nie radzili sobie w przyjęciu i mieli ogromne kłopoty w ataku. W drugiej partii sytuacja była bardzo podobna. Przewaga Wkręt-Metu nie była już tak duża, ale częstochowianie wyraźnie kontrolowali sytuację i zwyciężyli do 22. Gdy w trzeciej partii po kilku popisowych akcjach Wkręt-Met objął prowadzenie 17:14, wyglądało na to, że mecz szybko dobiegnie końca. jastrzębianie długo zachowywali się jak trafiony bokser. Otrząsnęli się dopiero w końcówce, a dzięki fantastycznej akcji Dawida Murka na dobre wrócili do gry. Murek obronił piłkę, wpadł w bandę, ale zdążył jeszcze wstać i skutecznie zaatakować. JW wygrał 25:22, a potem walczył o każdy metr boiska. I to niemal przez pół godziny. W czwartym secie drużyny szły łeb w łeb. W pasjonującej końcówce miały w sumie siedem setboli.
Decydujący cios częstochowianie zadali za szóstym podejściem. Wika, który wcześniej dwa razy trafiał w blok, tym razem sam zablokował Murka i rozpoczęło się szaleństwo. Akademicy świętowali w Arenie dobrych kilkanaście minut. Puchar trafił w ręce kapitana Krzysztofa Gierczyńskiego, który po chwili zniknął w obłokach konfetti.
MVP meczu wybrany został rozgrywający AZS Częstochowa, Paweł Woicki.
Nagrody indywidualne za cały turniej:
Najlepszy zagrywający: Marcin Wika (AZS Częstochowa)
Najlepszy atakujący: Brook Billings (AZS Częstochowa)
Najlepszy przyjmujący: Dawid Murek (Jastrzębski Węgiel)
Najlepszy rozgrywający: Paweł Woicki (AZS Częstochowa)
Najlepszy broniący: Piotr Gacek (AZS Częstochowa)
MVP: Marcin Wika (AZS Częstochowa)
Szczególnie oba półfinały i finał stały na bardzo wysokim poziomie. - oceniał Waldemar Wspaniały - Na pewno niespodzianka, bo głównym faworytem tego finału była Skra Bełchatów - wcześniej trzy razy z rzędu zdobyła Puchar i mogła pobić rekord Mostostalu [lata 2000-2002], zdobywając go czwarty raz, ale się nie udało. Myślę, że zespół z Częstochowy zdobył trofeum zasłużenie - wygrał z Olsztynem, praktycznie kontrolując cały czas mecz. Podobna sytuacja miała miejsce w meczu finałowym, w zespole z Jastrzębia było widać trudy meczu półfinałowego ze Skrą, na pewno dużo zdrowia ich to kosztowało. Żeby wygrać ze Skrą trzeba naprawdę dużo serca i sił fizycznych włożyć w mecz. Dobra impreza, pełna hala na finale i o to chodzi.
|