Powtórzyć ostatni wynik w Londynie -
-Michał Ruciak po finale LŚ
/FRAGMENTY/
| |
Roman Stęporowski Trzy dni wolnego pozwoliły oderwać się od siatkówki?
Michał Ruciak: Nie do końca, bo niekoniecznie cały ten czas był wolny. Po powrocie z Sofii mieliśmy jeszcze parę kurtuazyjnych, bardzo miłych, ale obowiązkowych spotkań.
R. Stęporowski: Na przykład obiad u premiera. Ale tam chyba dobrze serwują?
M. Ruciak: Oczywiście, że tak i nikt nie narzeka na wizyty. One są miłe, tylko że nieco więcej czasu trzeba było spędzić poza domem, a wolnego było niecałe trzy dni. W czwartek po
|
południu mieliśmy już zbiórkę i znów miesiąc poza domem.
R. Stęporowski: Wciąż pobrzmiewa w uszach "We are the Champions", z hali w Sofii na zakończenie turnieju finałowego Ligi Światowej?
M. Ruciak: Gdzieś to w głowie siedzi i ciągle się o tym pamięta. Oczywiście na koniec odegrany został też hymn. Fajnie by było powtórzyć to na igrzyskach.
R. Stęporowski: Wystawiając noty naszym zawodnikom po finale Ligi Światowej "Przegląd Sportowy uznał Michała Ruciaka najwartościowszym rezerwowym turnieju Ligi Światowej. To miłe wyróżnienie.
M. Ruciak:Jeśli moja postawa tak została oceniona, to mi wypada się tylko z tego cieszyć. I dalej pracować, by moja gra wyglądała co najmniej tak samo, a może jeszcze lepiej.
R. Stęporowski: Fachowcy podkreślają, że wejść z kwadratu rezerwowych i posłać kilka trudnych zagrywek, czasem asa, to spora sztuka.
M. Ruciak: Każdy kto grał w siatkówkę wie, że to nie jest prosta sprawa. Trzeba być w każdej chwili przygotowanym, a niestety "kwadrat nie jest najlepszym miejscem na dobre rozgrzanie się.
R. Stęporowski: W takim momencie najważniejsza jest koncentracja?
M. Ruciak:Na pewno jest ona ważna oraz mentalne przygotowanie się do wykonania precyzyjnej, ale i trudnej zagrywki. Druga rzecz to przygotowanie organizmu do wejścia na boisko. Dlatego nawet krótkie przerwy, kiedy są brane czasy lub przerwy techniczne, trzeba wykorzystać na rozbieganie, żeby organizm pobudzić, przyspieszyć tętno, poczuć wyższą temperaturę.
R. Stęporowski: Złoto Ligi Światowej można porównać ze złotem mistrzostw Europy?
M. Ruciak: Nie wiem nawet, czy nie należy ciut wyżej postawić tego medalu. W Lidze Światowej startują wszystkie najlepsze zespoły na świecie, na turnieju finałowym w Sofii była Brazylia, Kuba i Stany Zjednoczone, a inne dobre drużyny po prostu się nie zakwalifikowały. Jak Rosja, która w grupie przegrała z Kubą. Gra więc cała czołówka światowa, a w mistrzostwach Europy tych najmocniejszych drużyn spoza naszego kontynentu nie ma.
R. Stęporowski: Po tym turnieju urośliście do głównych faworytów turnieju olimpijskiego?
M. Ruciak: Na pewno jesteśmy w gronie faworytów. Teraz trzeba sobie udowodnić, że stać nas, by to co wygraliśmy w Lidze Światowej powtórzyć w Londynie. Do tego będziemy dążyć, ale turniej igrzysk olimpijskich będzie zdecydowanie trudniejszy od Ligi Światowej. Najtrudniej będzie w ćwierćfinale, gdzie przegrywający odpada i nie ma więcej szans na odrobienie porażki. Jest się bardzo blisko strefy medalowej, a tymczasem jeden słabszy mecz sprawia, że jest się poza podium i nie gra dalej. Trzeba mieć mocną koncentrację w każdym dniu imprezy. Nie ma miejsca na moment słabości.
R. Stęporowski: W domowej gablocie z medalami jest miejsce na krążek z Londynu? M. Ruciak: Na pewno się znajdzie. A jakby udało się przywieźć medal, to będzie miał wyjątkowe miejsce, na samym środku gabloty.
Żródło:NTO
|