"Chcę dać z siebie sto procent" -
- mówi Dick Kooy
FRAGMENTY
Łukasz Baliński: PlusLiga, uznawana mimo wszystko za trochę słabszą niż Serie A, gdzie pan ostatnio występował, stanowi wyzwanie?
Dick Kooy: Jestem bardzo podekscytowany tym, że zagram w Polsce po czterech latach spędzonych na włoskich parkietach. Tym bardziej że wiem, iż w tej lidze o mistrzostwo walczy z reguły kilka naprawdę dobrych drużyn. Interesowały się mną drużyny z Turcji i Rosji, ale wybrałem Polskę, bo czuję, że to dla mnie teraz odpowiednie miejsce. Wiem, że tutejsi fani naprawdę kochają siatkówkę i gra w tej lidze może być czymś niesamowitym.
Ł. Baliński: Dlaczego zdecydował się pan na reprezentowanie barw ZAKSY?
D. Kooy: Słyszałem bardzo dużo dobrego o siatkówce w Polsce. Sam też się mogłem o tym przekonać, kiedy jako zawodnik Maceraty grałem z Resovią Rzeszów. Do tego wiem, że ZAKSA jest bardzo dobrze zarządzanym klubem i gra tam świetny rozgrywający Paweł Zagumny. Nie bez znaczenia jest też to, iż trenerem jest Sebastian Świderski. Wiem, że to jego pierwsza tak poważna praca, ale sporo sobie po naszej współpracy obiecuję. Tym bardziej że pamiętam, jakim był świetnym graczem. Kiedy grałem w Maceracie, w której on też kiedyś występował, słyszałem o nim bardzo dużo dobrego.
Ł. Baliński: Kibice ZAKSY długo nie mogli pogodzić się z odejściem Felipe Fontelesa. Jest pan gotowy na to, by zająć jego miejsce?
D. Kooy: Zastępowałem Christiana Savaniego w Maceracie, więc teraz również nie powinienem mieć problemów (śmiech. A mówiąc poważnie, to będę starał się skupić na tym, żeby dobrze grać. Chcę dać z siebie sto procent, żeby drużyna i fani mieli ze mnie pociechę, a wtedy dobre wyniki przyjdą na pewno. Zresztą już nie mogę się doczekać, kiedy poznam nowych kolegów i cały sztab szkoleniowy. Jestem też bardzo ciekawy tego, jak wygląda miasto, w którym zamieszkam./p>
Ł. Baliński: A jak przedstawiłby pan siebie i swój styl gry kibicom, którzy nie mieli okazji widzieć Dicka Kooya w akcji?
D. Kooy: Zawsze staram się wkładać maksimum energii w to, co robię, ale też tak, by siatkówka zawsze sprawiała mi radość. Lubię grę kombinacyjną z rozgrywającym, a wręcz uwielbiam grę jeden na jednego na siatce i to uczucie, kiedy uda mi się kogoś zablokować. Napędza mnie też radość fanów. Kiedy widzę, jak się cieszą z moich udanych akcji, to czuję, że to, co robię, jest wspaniałe.
Czytaj więcej w "Gazeta.pl Opole "
|