Rozmowa z Piotrem Lipińskim
Dwa dni temu nowym rozgrywającym PZU AZS został 26-letni Piotr Lipiński. Olsztynianin z urodzenia wraca do swojego macierzystego klubu po siedmiu latach gry w Mostostalu Azoty Kędzierzyn.
- Kiedy sprowadza się Pan do Olsztyna?
- Generalnie, od zawsze jestem w Olsztynie. Ale jeśli chodzi o ostateczną przeprowadzkę z Kędzierzyna, to zjadę tu pod koniec czerwca. Siedem lat w Mostostalu to spory kawał życia, mnóstwo miłych wspomnień, sporo przyjaciół i znajomych, więc na pewno żal mi będzie stamtąd wyjeżdżać. No, ale z drugiej strony czas już było wrócić na stare śmieci, do rodziny, do domu.
- No właśnie, niektórzy kibice twierdzą, że skoro zdecydował się Pan przejść do PZU AZS, gdzie niepodważalną pozycję na rozegraniu ma Paweł Zagumny, to zrobił Pan to tylko dla pieniędzy.
- Do Olsztyna wracam przede wszystkim z przyczyn rodzinnych. Chciałem być bliżej domu, bo moja mama była chora, miała bardzo poważną operację i teraz wymaga opieki. A że dostałem bardzo dobrą propozycję z AZS - taką, jaką czasem dostaje się tylko raz w życiu, więc z niej skorzystałem. Te dwie sprawy się zbiegły i stąd ten transfer.
- Prezes Mostostalu Kazimierz Pietrzyk stwierdził, że przesadził Pan z żądaniami finansowymi i dlatego on podziękował Panu za grę. Co Pan na to?
- W ostatnim sezonie poszedłem do przodu i to znacznie; pokazują to statystyki, mówili też o tym trenerzy. To normalne, że chciałem mieć wyższy kontrakt, ale chyba nie aż taki, że Mostostalu nie było na to stać. W każdym razie rozstaliśmy się z prezesem Pietrzykiem po przyjacielsku. Czy pożegnałem się już z kolegami z drużyny? Jeszcze mam na to czas, bo do 20 czerwca będę razem z chłopakami przechodził roztrenowanie w Kędzierzynie.
- Cztery tytuły mistrzowskie, trzy Puchary Polski, trzecie miejsce w Lidze Mistrzów - który z tych wielkich sukcesów Mostostalu będzie Pan najmilej wspominał?
- Trochę się tego nazbierało, więc i trudno to jakoś wartościować. To były piękne lata, znakomita ekipa, no i wyniki, które ciężko będzie komuś powtórzyć. Myślę, że gdyby nie choroba mamy, to bym chciał jeszcze zostać w Kędzierzynie. No, ale teraz cieszę się, że wracam do Olsztyna.
- A kiedy pojawił się pomysł z przejściem do PZU AZS?
- Myślałem o tym już dwa lata temu. Dyrektor Cieciórski chciał wtedy, żebym przeszedł do Olsztyna, ale ja postanowiłem, że jeszcze pogram w Mostostalu (Bogusław Cieciórski jest dyrektorem olsztyńskiego klubu - red.). Cieszę się, że teraz będę pracował z trenerem Rysiem, którego znam chyba już od dziesięciu lat, jeszcze z SMS-u w Rzeszowie (Grzegorz Ryś jest szkoleniowcem PZU AZS - red.).
- Nie boi się Pan, że przy Pawle Zagumnym za dużo Pan sobie nie pogra?
- Fakt, w Mostostalu ostatnio byłem pierwszym rozgrywającym, a tu przychodzę na drugiego. Ale w nowym sezonie czeka nas tyle grania, że Paweł nie pociągnie tego sam - Puchar Top Teams, liga, Puchar Polski, a Pawła czeka jeszcze sporo obowiązków w reprezentacji. Tylko trochę mi szkoda, że przychodzę na miejsce Mariusza Szyszko, no, ale takie jest życie, co zrobić. Kiedyś Mariusz to był mój wzór, ideał rozgrywającego, a jak jeszcze byłem w podstawówce i odbiłem sobie z nim piłkę, to dopiero było przeżycie... Tyle lat minęło, a Mariusz nadal sobie nieźle radzi.
- Co z, wywołanym przez Pana, tematem reprezentacji?
- Będę szczęśliwy, jeśli dostanę kiedyś powołanie do kadry, a ostatniego słowa na pewno jeszcze nie powiedziałem. Z piątego miejsca w lidze ciężko było się przebić do reprezentacji; udało się to tylko Marcelowi Gromadowskiemu (w sezonie 2004/2005 Mostostał był piąty w PLS - red.).
- Czego Pan oczekuje po swoim powrocie do AZS?
- Żeby Olsztyn w końcu, po tylu latach, znów zdobył mistrzostwo Polski (ostatnie złoto AZS to sezon 1991/92 - red.). O tym najbardziej marzę.
- Pamięta Pan, kiedy po raz ostatni grał w koszulce AZS Olsztyn?
- Uff, to było tak dawno... Mówili o mnie młody i zdolny (uśmiech), więc trener Zbigniew Ptak, który prowadził wtedy pierwszy zespół, wpuścił mnie chyba na dwa czy trzy mecze. Miałem 15 czy 16 lat i byłem tak przejęty debiutem, że dzisiaj nie pamiętam już z tego nic.
- A propos koszulki, wie Pan, że "piątka", z którą przez lata grał Pan w Mostostalu, w Olsztynie jest już zajęta przez Pawła Zagumnego?
- Też już o tym myślałem. W takim razie może "jedynka" byłaby odpowiednia. Bo Olsztyn zawsze jest dla mnie pierwszy.
Źródło: Gazeta Olsztyńska
|