"Chcę wykorzystać kredyt zaufania" -
-mówi Wojciech Kaźmierczak
Łukasz Baliński: Do porozumienia z ZAKSĄ doszliście w iście ekspresowym tempie...
Wojciech Kaźmierczak: Zadzwonił do mnie trener, później prezes. Z mojej strony to była szybka decyzja, bo tak się akurat w tym roku złożyło, że dosyć długo szukałem pracodawcy. Bardzo się cieszę z tego, że pamiętano o mnie, a sprawy tak się potoczyły. Zdaję sobie sprawę, iż dano mi kredyt zaufania, i mam nadzieję, że to wykorzystam.
Ł. Balinski: Zadanie nie będzie łatwe, bo trzeba będzie zastąpić mistrza świata.
W. Kaźmierczak: Na pewno nie przyszedłem tutaj, żeby kopiować Marcina Możdżonka. Klub szukał gracza na tę pozycję, a ja byłem zawodnikiem wolnym i szybko doszliśmy do porozumienia. Od razu mogę zastrzec, iż nie przyjechałem tutaj żeby się położyć i odpoczywać. Wiem, że czeka mnie ciężka praca, i chcę sprostać zadaniu.
Ł. Balinski: Gdy wszedł pan do szatni gospodarzy w hali Azoty, powróciły dawne wspomnienia? W klubie dużo się zmieniło?
W. Kaźmierczak: Jestem tutaj raptem kilka dni i ciężko mi odpowiedzieć. Z perspektywy zawodnika i drużyny widzę, że kilku chłopaków pozostało, ale jest i kilku nowych. Jestem jednak dobrej myśli i mam nadzieję, iż wszystko pójdzie w dobrym kierunku i wspólnie będziemy osiągać sukcesy. Dam z siebie wszystko, znam ten klub, miasto. Przecież parę lat już tutaj spędziłem, więc znam ten ogródek od środka. Zobaczymy, jak będzie.
Ł. Balinski: Tak doświadczonemu graczowi jak pan towarzyszy jeszcze trema przed wejściem do drużyny?
W. Kaźmierczak: Można powiedzieć, że to taki stary-nowy klub, więc na pewno będzie łatwiej (śmiech). Od pojawienia się na moim pierwszym treningu tutaj nie miałem jednak żadnego problemu z aklimatyzacją. Wiem, czego można się spodziewać, i nie pozostaje mi nic innego, jak brać się do roboty.
Źródło: gazeta.pl
|