"Co się stało z ZAKSĄ?"
Rozmowa z W.Drzygą
/FRAGMENTY/
Łukasz Baliński: Trudno nie zadać tak banalnego pytania - co się stało z ZAKSĄ?
Wojciech Drzyzga: Trzeba byłoby na to dłuższej analizy, ale w skrócie można powiedzieć, że poziom gry zespołu był bardzo nierówny. Powodów tego można by szukać w kontuzjach, chorobach itp. To są tzw. rzeczy nieprzewidywalne. Do tego poziom prezentowany przez rywali też był wyższy niż wcześniej. Stawka zespołów bardzo mocnych, które nadawały ton rozgrywkom, teraz się powiększyła z czterech do sześciu, siedmiu. Słaba gra kędzierzynian spowodowała, że sami skazali się na grę z najlepszymi na start play-off. Było za dużo zbyt słabych meczów!
Ł. Balinski: A wystarczyło wygrać dwa spotkania więcej i w ćwierćfinale graliby z Lotosem Treflem Gdańsk.
W. Drzyzga: Wsadzili się na pole minowe, bo ze Skrą Bełchatów łatwo się nie wygrywa. Raczej zwycięstwo ZAKSY na tym etapie byłoby zaskoczeniem. Zresztą wszyscy widzieliśmy, jak kędzierzynianie grali przez cały sezon. Pojedyncze dobre mecze i zwycięstwa z zespołami przeciętnymi to za mało. Szczególnie, że potencjał personalny zespołu wydawał się nie mniejszy niż rok temu.
Ł. Balinski: Wielu mówi, że wpływ na sytuację w zespole miało to, że trener Sebastian Świderski nie dogadywał się tak z Pawłem Zagumnym, jak za czasów, gdy obaj byli zawodnikami.
W. Drzyzga: "Świder" jako samodzielny trener pracuje drugi sezon. Jeśli takie wnioski miały być wyciągnięte, to powinno to zostać zrobione po zeszłorocznych rozgrywkach. Bo z tego, co pamiętam, też pojawiały się dywagacje, czy to wszystko funkcjonuje w sposób należyty. A jeśli były jakieś uwagi, to trzeba było albo wzmocnić kadrę trenerską, albo dokonać roszad w składzie zespołu.
Ł. Balinski: Nowi zawodnicy niewiele wnieśli w najważniejszych momentach. Mówię tu szczególnie o Kayu van Dijku i Lucasie Lohu.
W. Drzyzga: Pierwszy był brany, gdy nie było zbyt dużego wyboru, ale i tak CV ma dużo lepsze niż to, co pokazuje. Wybór był w miarę logiczny, ale on nie spełnił oczekiwań. Dla Brazylijczyka to nowy świat, był przestraszony, ale na obcokrajowcach przecież zawsze będzie ciążyć większa odpowiedzialność. On też jest jednak jeszcze młody, to raczej inwestycja na przyszłość.
Ł. Balinski: Co z Sebastianem Świderskim?
W. Drzyzga: Szkoleniowców zawsze się ocenia po wynikach. Nie podważam jego kompetencji, ale dobry trener to ten, który wygrywa. A od czasu odejścia Daniela Castellaniego, przy którym drużyna doszła do bardzo wysokiego poziomu, było mu znacznie trudniej.Podjęto pewne ryzyko: zatrudniono młodego trenera, który był jednak przy tym klubie, wcześniej był wybitnym zawodnikiem, czyli ryzyko też się nie wydawało jakoś ogromne. Szybko udowodnił, że ma pojęcie, zdobył Puchar Polski, ale zespół grał nierówno.
Ł. Baliński: Zapytam przewrotnie: kogo by pan zostawił w kadrze?
Wojciech Drzyzga: - W momencie, w którym sezon się skończy, nastąpi ocena. Ambicje sponsorów, działaczy, środowiska są o wiele wyższe niż piąte miejsce, o ile je zajmą. Jeśli tak, to będą szukali nowego otwarcia, a to się wiąże z przebudową.
Ale z tego, co wiem, to większości graczy kończą się kontrakty. To zawsze jest moment, w którym można swobodniej podejmować decyzje. Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość i pokorę, mieć kilka planów, nie tylko A i B. Jeśli sezon zostanie uznany za kompletnie nieudany i wskazani zostaną ludzie, którzy zawiedli, to należy ich wymienić. Jeżeli uznane zostaną błędy tzw. pośrednie i da się jeszcze współpracować, to nie wolno wszystkiego niszczyć.
To na pewno jest moment na zmianę, ale nie na destrukcję. W tym sporcie bardzo trudno jest tak szafować całą kadrą. Poza tym nie wiem, czy zasoby finansowe będą tak nieograniczone, żeby przetransferować np. sześciu kadrowiczów i czterech dobrych zagranicznych. Bo chyba jednak ZAKSAto nie Halbank Ankara czy Zenit Kazań.
Ł. Balinski: Drużynie potrzeba spokoju czy rewolucji?
W. Drzyzga: Trzeba być dobrej myśli. Zdaje się, że Zakłady Azotowe podjęły decyzję o polityce bardziej przyjaznej dla siatkówki, jak u dziewczyn z Chemika Police. Od strony organizacyjnej niewiele jest do poprawiania, ale trzeba troszkę wzmocnić tzw. pion decyzyjny, może wprowadzić koordynatora, dyrektora sportowego.
Źródło: gazeta.pl/opole
Czytaj cały wywiad
|