Grzesiek Bociek: popłakałem się!
Atakujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i reprezentacji Polski Grzegorz Bociek pokonał chorobę nowotworową, z którą zmagał się od września minionego roku. Lekarze twierdzą, że za miesiąc będzie w stanie zacząć trenować i powinien zdążyć przygotować się do kolejnego sezonu PlusLigi.
KAMIL SKŁADOWSKI: Rozmawiamy, bo ma pan do przekazania dobre informacje, prawda?
GRZEGORZ BOCIEK: To prawda. Dwa dni temu przeszedłem w Opolu kolejne badania, czekałem na nie tydzień, bo jakiś aparat nawalił. Pani doktor znalazła inne miejsce z tomografem, gdzie wykonałem badanie. W czwartek rano mnie poinformowała, że wyniki są super, a ja jestem zdrowy i za miesiąc powinienem wrócić do pracy, do treningów! Mam być w stu procentach gotowy do normalnych przygotowań.
Skoczył pan do góry z radości?
Dokładnie było tak, że pani doktor do mnie dzwoniła, ale ja spałem, więc zostawiła mi SMS-a. Napisała, że jestem zdrowy. Jak to do mnie dotarło, poryczałem się ze szczęścia, a później jak już ochłonąłem, zadzwoniłem do niej, chciałem to usłyszeć od niej osobiście. Poczułem niesamowitą megaulgę po tym wszystkim, co przeszedłem. Dzień wcześniej spotkałem się z chłopakami z klubu, porozmawiałem z nimi o nowym sezonie i tak sobie myślałem: Kurczę niech ta chemia już się skończy.
I się skończyła!
Tak, wziąłem sześć podstawowych cykli, więcej nie było potrzeba. Tak marzyłem o tym momencie, nie mogłem się doczekać tych wyników badań i kiedy znowu zacznę trenować. Marzyłem, by znowu znaleźć się z drużyną na parkiecie. Po SMS-ie od pani doktor poczułem się niesamowicie, to był drugi najszczęśliwszy dzień w moim życiu! Ważniejsze był tylko ten, gdy urodziła się moja córeczka. Ta radość mnie rozsadza!
To już koniec leczenia?
Prawie, bo jeszcze w najbliższym czasie mam mieć pobrany szpik, by już w 110 procentach wykluczyć to dziadostwo, jednak już teraz lekarze przekonują, że jestem zdrów. Chemia była skuteczna, więc szpik powinien być zupełnie czysty. Te badania muszą zostać wykonane, lecz pani doktor powiedziała, że już jestem zdrów.
Jest ponoć szansa, by miał pan szansę potrenować z kadrą B reprezentacji Polski?
Byłoby wspaniale, bo to byłaby dla mnie okazja na szybsze dojście do formy. Będę bardzo wdzięczny, jeśli PZPS wyciągnie do mnie rękę i da taką pomoc.
W ostatnim czasie w ogóle mógł pan choć trochę trenować, ruszać się?
Można powiedzieć, że to było megadelikatne. Nawet nie miałem prawa potruchtać na treningu, jak się przyznałem lekarzom to dostałem zdrowy opierdziel, więc się nie ruszałem. Te wyniki to dla mnie prezent przed świętami, podzieliłem się nimi z wami i oczywiście z trenerem Świderskim.
Jest zatem szansa, że zagra pan w przyszłym sezonie PlusLigi?
Co będzie ze mną w przyszłym sezonie? Zobaczymy, na pewno wkrótce porozmawiamy z szefami ZAKSY na temat mojej przyszłości. Na razie muszę zrzucić parę kilo, ale pewnie jest łatwiej w tę stronę niż w przeciwną. Nie będę musiał się opychać fastfoodami, by przybrać masy, bo mam jej zdecydowanie zbyt wiele (śmiech).
Ta choroba zmieniła pańskie życie?
Na pewno będzie miała wpływ na jego resztę. Mam wrażenie, że mój charakter został zahartowany i że będę teraz jeszcze mocniejszym człowiekiem.
Źródło:Przegląd Sportowy
|