Sezon 2010/2011 był nader szczęśliwy dla powracających na siatkarskie salony kedzierzynian. Zawodnicy ZAKSY nie tylko zdobyli wicemistrzostwo Polski, ale też pokazali się w Europie, stając na drugim stopniu podium w Pucharze CEV po przegranym rewanżu ze słynnym Sisley Treviso.
Po drodze kędzierzynianie pokonali dwa razy fiński Sun Volley Oulu oraz grecki Aris Saloniki i w ćwierćfinale trafili na hiszpańską drużynę Unicaja Almeria, z którą przegrali 3:2 na wyjeździe, aby w Kędzierzynie wygrać 3:0 i "złotego seta"15:7. W Challenge Round rywalem niebiesko-biało-czerwonych okazał się niemiecki zespół VfB Friedrichshafen, który w 2007 roku wygrał Ligę Mistrzów. W Niemczech ZAKSA przegrała 3:1, ale w hali "Azoty" znów okazała się lepsza, wygrywając 3:0 i 15:12 w "złotym secie".
Po zwycięstwie w półfinale nad niezwykle mocnym CSKA Sofia (znów "złoty set") po raz pierwszy w historii kędzierzynianie mieli zagrać w finałowym meczu europejskiego pucharu. Tym razem europejska federacja nie organizowała Final Four, więc pierwszy mecz odbył się we Włoszech. Tam niespodziewanie ku niedowierzaniu miejscowych kibiców 2:3 wygrali kędzierzynianie i w siatkarskim środowisku zapachniało sensacją. W rewanżu ZAKSĘ stać było już tylko na wygranie pierwszego seta, ale i tak po zakończonym meczu wypełniona po brzegi hala "Azoty" zgotowała naszym zawodnikom owację na stojąco.