2 x Resovia
W cieniu tragicznej śmierci Arka Gołasia i po odwołaniu Turnieju z Okazji Stulecia Istnienia Resovii Rzeszów rozegrały dwa sparingowe spotkania zespoły Mostostalu i Resovii. Czarne opaski na rękawach, minuta ciszy na rozpoczęcie i atmosfera zadumy na trybunach, przerywana tylko oklaskami po udanych akcjach - tak krótko można scharakteryzować atmosferę panującą w tym pięknym obiekcie, który w czasie ostatniego wekendu miał się stać areną wspaniałej sportowej rywalizacji na najwyższym poziomie i okazją do nagrodzenia ludzi zasłużonych dla tego klubu i tej dyscypliny sportu.
Sobota, 17.09.05
Resovia Rzeszów - Mostostal Azoty Kędzierzyn Koźle 3:1 (25:20, 25:21, 20:25, 29:27)
Resovia: Pieczonka, Szczygieł, Pilarz, Józefacki, Perłowski, Łuka, Kubica (l) oraz Kozłowski, Kaczmarek, Wilk, Gradowski
Mostostal: Zapletal, Vartovnik, Kmet, Januszkiewicz, Kurek, Serafin, Musielak (l) oraz Sopko, Olejniczak, Domonik, Gromadowski
Sobotni mecz w pierwszych dwóch setach przebiegał pod dyktando gospodarzy, którzy szybko zyskali przewagę w obu partiach i nie dali jej sobie odebrać do końca. Rzeszowianie przewyższali Mostostal przede wszystkim silną zagrywka i dobrze postawionym blokiem, przez który nie mogli się przebić nasi atakujący. Wyraźnie było widać, że wobec zorganizowanej gry gospodarzy, Mostostalowcy popełniali zbyt dużo błędów własnych. Trudno się temu dziwić, skoro rozgrywający Petr Zapletal występował dopiero w drugim spotkaniu w barwach Mostostalu, a Martin Sopko po powrocie z Uniwersjady leczył uraz mięśni brzucha i uczestniczył tylko w ćwiczeniach wytrzymałościowych. Musi upłynąć trochę czasu zanim wykrystalizuje się pierwsza szóstka, zanim Petr znajdzie nić porozumienia z kolegami, zanim zaczną grać na pamięć i w ciemno, szczególnie trudniejsze zagrania z krótkiej czy z szóstej strefy.
Momentami gra przypominała już o ogromnym potencjale zespołu, ale widać też było, że ten mechanizm jeszcze zgrzyta i piszczy w przeciwieństwie do dobrze naoliwionej maszynki po drugiej stronie siatki. Z każdą piłką Mostostalowcy grali jednak coraz lepiej i trzeci set bez wątpienia należał już do nich. Była to nie tylko zasługa skuteczności w ataku, ale lepszego porozumienia w całym zespole, który złapał właściwy rytm gry i dlatego czwarta partia zapowiadała się bardzo ciekawie. Nie zawiedli się kibice z Rzeszowa, którzy z jednej strony oczekiwali zwycięstwa swoich ulubieńców, z drugiej zaś - emocji i dobrej gry obu drużyn. Ostatni, jak się później okazało, set - dostarczył i jednego, i drugiego. Po emocjonującej końcówce Rzeszowianie wygrali tę partie 29:27 i to oni mogli cieszyć się ze zwycięstwa w całym meczu, chociaż trafili na coraz lepiej grających gości, wśród których znakomita partię rozgrywał w tym secie Arek Olejniczak.
niedziela -18.09.05
Resovia Rzeszów - Mostostal Azoty Kędzierzyn Koźle 3:1 (25:23, 25:22, 25:20, 24:26)
Resovia: Gradowski, Szczygieł, Kaczmarek, Pilarz, Józefacki, Łuka, Kubica (l) oraz Kozłowski T., Wilk, Pieczonka,Perłowski,
Mostostal: Zapletal, Sopko, Olejniczak, Domonik, Kmet, Gromadowski, Musielak (l) oraz Kozłowski M., Serafin, Vartovnik, Januszkiewicz, Kurek
Również w niedzielnym meczu lepsi okazali się siatkarze Jana Sucha, którzy podobnie ja w sobotę, przez całe spotkanie kontrolowali grę, rzadko tracąc wpływ na wydarzenia na parkiecie. Mimo że wypracowana przez Resovię w pierwszym secie przewaga nie była już tak wysoka jak w sobotę, a kędzierzynianie, doprowadzając do remisu (18:18), stworzyli sobie dogodną okazję do zwycięstwa w tej partii, to znów w końcówce gospodarze wykazali się większym ograniem. Skuteczny blok na Sopce, a następnie punktowa kontra w wykonaniu Łuki dała im przewagę, którą przypieczętował Józefacki.
Drugi set był kolejną partią z wyraźną z przewagą gospodarzy, lecz tym razem o wyniku zadecydował w pewnym sensie festiwal błędów po obu stronach siatki, zarówno w ataku jak też w polu zagrywki. Kiedy na tablicy widniał wynik 16:16 wydawało się, że tym razem Mostostal skutecznie zakończy pogoń od stanu16:12, zwłaszcza, że rzeszowianie coraz rzadziej skutecznie atakowali. Jednak, tak jak poprzednio, kolejny już pościg nie przyniósł pożądanych efektów. Najpierw w polu zagrywki pomylił się Gromadowski, później nie trafił w boisko Tomas Kmet i gospodarze schodzili na drugą przerwę, prowadząc już 2:0.
W trzecim secie historia się powtórzyła, z tą tylko różnicą, że grający mądrzej zawodnicy Resovii nie pozwolili sobie na zmarnowanie przewagi, jak to się działo w poprzednich partiach, zatrzymując lub podbijając ataki Mostostalu. Nie było więc emocjonującej końcówki, a cały mecz zakończył się zwycięstwem Resovii 3:0.
Ponieważ obaj trenerzy umówili się na rozegranie czterech setów, kibice mieli okazję obejrzeć jeszcze jedną partię. Tym razem w obu zespołach nastąpiła zmiana rozgrywających i mogliśmy obserwować grę dwóch braci Kozłowskich: starszego - Tomasza - w barwach Resovii i młodszego - Michała - w Mostostalu. Ta partia wyglądała zupełnie inaczej od poprzedniej. To Mostostal przez cały czas prowadził i mimo pościgu gospodarzy, i trzymającej w napięciu końcówki, wygrał tego pożegnalnego seta 26:24.
Oba spotkania z Resovią dostarczyły z pewnością szkoleniowcom Mostostalu bardzo bogatego materiału do dalszej pracy nad przygotowaniem zespołu do sezonu. Z każdym setem kędzierzynianie grali lepiej i składniej, co było również zasługą Petera Zapletala. Wiadomo, że zarówno prezes Pietrzyk jak też Wojciech Drzyzga bardzo liczą na czeskiego reprezentanta, a już po spotkaniu z Nysą zbierał on bardzo dobre recenzje. Potrzeba zatem takich gier kontrolnych, aby mógł się wykrystalizować skład pierwszej szóstki, aby rozgrywający mógł pokazać cały swój potencjał i uruchomić wszystkie możliwości drużyny. W Rzeszowie gospodarze na tle naszych siatkarzy pokazali się jako zespół bardziej dojrzały i poukładany. Duży potencjał Resovii można było już dostrzec podczas turnieju w Humennem, po którym Jan Such bardzo chwalił szczególnie Pilarza, Kubicę oraz Gradowskiego i Kaczmarka.
Niepokoi na pewno zbyt łatwe oddawanie punktów na początku każdej partii przez Mostostal i brak determinacji w końcówkach, które na ogół przegrywaliśmy. Z pewnością oba zespoły są na różnym etapie przygotowań i trudno jest wystawiać oceny po takich meczach sparingowych. Na prawdziwą konfrontację przyjdzie czas za miesiąc i wierzymy, że wtedy Mostostal będzie prezentował zupełnie inną jakość.
Autor: Janusz Żuk
|