"Daleka droga przed nami" -
- mówi Oskar Kaczmarczyk
/FRAGMENTY/
JAKUB BOCHENEK: 14 spotkań i 13 zwycięstw. Spodziewał się pan przed sezonem takich rezultatów ZAKSY? Oskar Kaczmarczyk: Wyniki są dobre, bo gramy dobrze. Przed sezonem wiedziałem, że tak będzie wyglądać nasza drużyna, bo udało się zbudować bardzo mocny i ciekawy zespół. Dobra gra nie jest dla mnie zatem zaskoczeniem. Co innego wyniki całej PlusLigi i to, jak to wszystko się układa. Póki co, jest fantastycznie. Przegraliśmy tylko jeden mecz, jesteśmy liderem tabeli i mamy 6 punktów przewagi nad drugim zespołem. Ale tylko 6, bo przed nami jeszcze mnóstwo kolejek.
J.BOCHENEK: 6 punktów może wystarczyć do gry w finale, ale nie musi. Jak podtrzymać tak dobrą dyspozycję do końca rundy zasadniczej? OSKAR KACZMARCZYK: Nasza filozofia jest prosta. Nie pracujemy po to, by utrzymywać wysoką formę, ale nadal się rozwijać i wciąż poprawiać jakość swojej gry. Teraz chcemy kontrolować sytuację. Mamy sześć punktów przewagi, więc nie musimy drżeć w każdym meczu, że jak powinie nam się noga, to będzie koniec świata. Jeśli będziemy wygrywać te spotkania, które powinniśmy, a z najgroźniejszymi rywalami zdobywać jakiekolwiek punkty, to będzie dobrze i będziemy mogli cieszyć się grą w finale. Ale - podkreślam raz jeszcze - jeszcze daleka droga przed nami i łatwo nie będzie.
Po roku przerwy powrócił pan na ławkę trenerską ZAKSY. Jak się panu układa współpraca z trenerem Ferdinando De Giorgim? OSKAR KACZMARCZYK: Doskonale. Chyba wyniki i atmosfera w zespole pokazują, że nie może być inaczej. Oczywiście na początku musieliśmy złapać wspólny język, dotrzeć się. Z resztą to widać. Wiele osób powtarza, że dobrą atmosferę widać nie tylko wśród zawodników, ale i na ławce trenerskiej. Mam nadzieję, że to również popchnie ZAKSĘ do kolejnych zwycięstw w tym sezonie.
Na każdym kroku podkreślacie, że koncentrujecie się wyłącznie na własnej grze. Ale nie uwierzę, że nie cieszycie się, gdy najwięksi konkurenci tracą punkty. Chociażby jak Skra z Effectorem w ostatniej kolejce. OSKAR KACZMARCZYK: Niejednokrotnie się zastanawiam czy obecny system PlusLigi podoba mi się obiektywnie, czy tylko dlatego, że jesteśmy na pierwszym miejscu (śmiech). Oczywiście robimy swoje i myślimy o naszej grze, ale nie da się ukryć, że buzia nam się uśmiecha, gdy najwięksi rywale tracą punkty. Tegoroczny system jest podobny do tego znanego z rozgrywek piłkarskich i nadaje wielkie znaczenie rundzie zasadniczej. Uważam, że dzięki temu jest bardzo ciekawie. Kolejne tygodnie będą dla was łatwiejsze? Następnym przeciwnikiem z czołówki tabeli będzie dopiero Asseco Resovia, z którą zmierzycie się pod koniec lutego. OSKAR KACZMARCZYK: Proszę pamiętać, że za kilka dni będziemy walczyć o Puchar Polski, który chcemy zdobyć. W turnieju finałowym trzeba będzie zagrać trzy spotkania pod niebywale dużym napięciem, więc o łatwych tygodniach nie może być mowy. Z resztą my naprawdę wyznajemy zasadę, że trzy ligowe punkty wywalczone np. w Warszawie będą dla nas tak samo cenne, jak te zdobyte w Rzeszowie. Trzeba się cieszyć z każdego zwycięstwa i ciągle być czujnym, bo jak to pokazał wspomniany przypadek Effectora, nawet słabsze zespoły mogą sprawić niespodziankę, a proszę mi wierzyć - strata punktów w takim meczu boli podwójnie.
Co się dzieje z Grzegorzem Boćkiem? Brak jego występów w ostatnim czasie jest spowodowany problemami zdrowotnymi czy to po prostu zasługa dobrej gry Dawida Konarskiego? OSKAR KACZMARCZYK: Grzesiek trenuje normalnie. Ma co prawda lepsze i gorsze dni, ale na to "narzeka" każdy sportowiec. Pierwszym atakującym jest teraz Dawid, który złapał wysoką dyspozycję. Potrzebował czasu, by dojść do siebie po kadrze i teraz pokazuje swoją wartość dla zespołu. Nie ma sensu dokonywać zmian, skoro wszystko idzie tak, jak powinno. Gdyby coś się zacięło, to mamy wielu siatkarzy na bardzo wysokim poziomie i na całe szczęście wszyscy są zdrowi.
Po roku przerwy powrócił pan na ławkę trenerską ZAKSY. Jak się panu układa współpraca z trenerem Ferdinando De Giorgim? OSKAR KACZMARCZYK: Doskonale. Chyba wyniki i atmosfera w zespole pokazują, że nie może być inaczej. Oczywiście na początku musieliśmy złapać wspólny język, dotrzeć się. Z resztą to widać. Wiele osób powtarza, że dobrą atmosferę widać nie tylko wśród zawodników, ale i na ławce trenerskiej. Mam nadzieję, że to również popchnie ZAKSĘ do kolejnych zwycięstw w tym sezonie.
Źródło: katowickisport.pl
|