"Nie chodzę na skróty" -
- mówi Jurij Gladyr
- Kończy mi się kontrakt, ale chciałbym nadal być zawodnikiem tego klubu i reprezentować go w Lidze Mistrzów - mówi Jurij Gladyr, który po siedmiu latach spędzonych w Kędzierzynie zdobył wreszcie mistrzostwo Polski, odgrywając niepoślednią rolę w wywalczeniu tego trofeum. - Kilka lat temu po świetnym sezonie w Kędzierzynie dostałem propozycję nie do odrzucenia ze Skry Bełchatów, która wtedy była potęgą. Odrzuciłem ją jednak, deklarując, że chcę zdobyć tytuł z ZAKSĄ - dodaje wyraźnie wzruszony Jurij, bo jak mówi, chodzenie na łatwiznę nie leży w jego naturze i choć wtedy mógł zmienić barwy klubowe i zdobyć kilka medali, został w Kędzierzynie.
Pytany o nowy przepis dotyczący obcokrajowców z polskim paszportem, którzy od nowego sezonu będą traktowani jak zawodnicy spoza Polski, Gladyr, który w 2012 r. otrzymał polskie obywatelstwo, liczy, że nadal będzie mógł grać w PlusLidze po uiszczeniu odpowiedniej opłaty na rzecz ukraińskiej federacji siatkarskiej.
- Z tego co wiem, po wpłaceniu tej kasy (przyp. red. 20 tysięcy euro) będę mógł nadal grać w PlusLidze jako Polak. Mój przyjaciel Dick Kooy (były zawodnik ZAKSY - przyp. red.) po dokonaniu stosownej wpłaty otrzymał włoski certyfikat i może występować w Serie A jako Włoch.
Jurij, który siedem lat czekał na złoty medal, nie żałuje przegranego finału Pucharu Polski ze Skrą. - Puchar Polski zdobywałem z ZAKSA już dwa razy, a na mistrzostwo czekałem siedem lat. I wreszcie mam ten tytuł! A porażka ze Skrą? Nie udało się i trudno. Widocznie ta nauczka była nam potrzebna. Wyciągnęliśmy wnioski na przyszłość i dołożyliśmy rywalom.
Środkowy ZAKSY, który w swojej karierze pracował z wieloma trenerami, nie może się nachwalić Ferdinanda De Giorgi. - Jest dla nas przyjacielem, bratem i ojcem. To wspaniały szkoleniowiec, który wie, kiedy pociągać za odpowiednie sznurki, kiedy odpuścić, a kiedy przycisnąć. To jest nasz mentor - mówi, zdradzając jednocześnie, że chociaż nieczęsto, Włoch potrafi też krzyknąć.
Jurek dzięki swojej cierpliwości i przywiązaniu do klubu, co nie jest dziś często spotykaną cechą, doczekał się złotego medalu zdobytego z ZAKSĄ. I chociaż ma teraz zarówno Puchar Polski jak i medale wszystkich kolorów, wciąż ma o co walczyć, bo brakuje mu przecież podwójnej korony. Wierzymy, że wywalczy ją w niebiesko-biało-czerwonych barwach.
Autor: Janusz Żuk Cytaty: przegladsportowy.pl
|