Galimatias
... i co z tego wyniknie?
Za oknem wiosna, ale w Mostostalu gorąco jak w środku lata. Rośnie temperatura w klubie i wokół niego, emocje kibiców sięgają zenitu, a na szereg pytań nie ma odpowiedzi. Trzeba mieć nadzieję, że najbliższe dni uspokoją nieco atmosferę, a równanie z tyloma niewiadomymi znajdzie swoje rozwiązanie i będzie to wynik, który tchnie nieco nadziei na przyszłość.
Pierwsza niewiadoma dotyczy kontraktu z trenerem Rastislavem Chudikiem. Wczoraj NTO donosiła, że słowacki szkoleniowiec jest gotów podpisać kontrakt z Mostostalem, chociaż z żalem żegna się ze swoim poprzednim zespołem, z którym w tym sezonie wywalczył brązowy medal w lidze czeskiej. Traktuje przejście do "Mosto" jako kolejne wyzwanie, z którym będzie miał okazje się zmierzyć. Zna wartość polskiej siatkówki i wie, że na pewno czeka go w Polsce ciekawa, lecz ciężka praca. Wydaje się, że ma wizję zespołu i świadomość, że dzisiaj Mostostal stracił wiele z dawnej swojej świetności, ale chce podjąć się trudnego zadania budowania zespołu na miarę marzeń i ambicji kibiców. Co z tego wyniknie? Czy nowy trener dogada się z klubem i kibicami? Czy dojdzie do podpisania kontraktu? To pytania, na które jeszcze nie znamy odpowiedzi.
Inna niewiadoma dotyczy składu, w jakim Mostostal będzie występował w przyszłym sezonie. Wiadomo nie od dziś, że zespół trzeba odmłodzić. Trzeba znaleźć wartościowych następców na kluczowych pozycjach. Nie uczyniono tego po ubiegłym sezonie i dzisiaj "grzech zaniechania" mści się na działaczach. Dokonano na razie jednego spektakularnego transferu, ale to za mało, aby wytyczyć sobie nowe, dalekosiężne cele. Marcel Gromadowski na pewno jest perspektywicznym zawodnikiem, jednak na dziś to tylko kropla w morzu potrzeb. Do piątku zawodnicy muszą określić , czy zostają w klubie. Dotyczy to również tych, którzy mają aktualne umowy z klubem, lecz zarząd zmienił im sumy kontraktowe na następny sezon. Skład personalny zespołu jest wielką niewiadomą, a na rynku nie ma wielu wartościowych zmienników. Kiedy odejdą z klubu ci najlepsi, niełatwo będzie o następców.
Trudno jest budować zespół od podstaw, opierając go na młodych, a więc niedoświadczonych siatkarzach, zwłaszcza, że ci najlepsi dawno już znaleźli swoje miejsce. Kto zostanie, a kto opuści "Mosto"? Czy prezes znajdzie odpowiedniej klasy zawodników na ich miejsce? Co z Robertem Szczerbaniukiem, który miał być filarem nowej drużyny? Oto kolejna lista pytań i kolejny zestaw niewiadomych w tym równaniu.
Wreszcie trzeci element tej niełatwej układanki. Jak informuje NTO, zawodnicy mają zamiar wystąpić przeciwko prezesowi na drogę sądową, aby upomnieć się o zabrane im pieniądze wynikające z podpisanych umów. Nie chcę w tym artykule wdawać się w rozważania prawne, bo ani nie czuje się kompetentny, ani nie znam szczegółów zawartych kontraktów. Nasuwa mi się jednak taka smutna refleksja: Mostostal przypomina dom, który zaczyna pękać. Jakby nie skończył się konflikt pomiędzy prezesem a zawodnikami, pozostanie "ferment", który nie tak łatwo będzie załagodzić. Trudno budować zespół, kiedy wokół niego tyle niedomówień, tyle żalów, tyle wzajemnych roszczeń. Można zrozumieć prezesa, można zrozumieć siatkarzy, ale nie można zrozumieć tego, że dorośli ludzie nie chcą z sobą rozmawiać. Każda ze stron na pewno ma wiele argumentów, ale trzeba usiąść przy stole i spróbować je przedłożyć Jak skończy się ten bolesny dla Mostostalu konflikt? Kto straci, a kto zyska? Czy będą zwycięzcy i pokonani, czy tylko sami przegrani?
Obawiam się, że przegra siatkówka w Kędzierzynie i kibice, którzy długo będą czekać na wielkie dni "Mosto"
Nie chcemy igrzysk, które niczego nie budują, dlatego wierzymy w rozsądek tych wszystkich, którym zależy na siatkówce i na pomyślne rozwiązanie tego arcytrudnego zadania.
Autor: Janusz Żuk
|