"Marzenia powoli zaczynają się spełniać" -
mówi Rafał Szymura
/FRAGMENTY/
Ilona Kobus: Gra pan w najlepszej polskiej drużynie, to już jest spełnienie marzeń czy ciągle stoi pan w przedsionku do ich realizacji?
Rafał Szymura: Gram w zespole mistrza Polski i mam nadzieję, że niedługo i ja zostanę tym mistrzem. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku i wierzę, że za kilka miesięcy po raz drugi z rzędu obronimy tytuł najlepszej polskiej drużyny. Tak, powoli marzenia zaczynają się spełniać
I.Kobus: Przez trzy ostatnie sezony, w Częstochowie walczył pan o ligowy byt. Stamtąd trafił pan na sam szczyt. Dużo się zmieniło?
R.Szymura: Tak właśnie toczy się ten siatkarski los, że ze spadkowicza przywędrowałem do mistrza Polski. Chyba największe brawa należą się mojemu menadżerowi, który to wszystko ogarnął, bo naprawdę było ciężko wydostać się z tej Częstochowy. Dziękuję ZAKSIE, że tak długo na mnie czekali, bo dopiero we wrześniu stałem się ich pełnoprawnym zawodnikiem. Były takie kluby, które nie chciały czekać. Fajnie, że jestem w Kędzierzynie-Koźlu, staram się skupiać wyłącznie na tym, by jak najlepiej się rozwijać i żeby dostać powołanie do reprezentacji Polski.
I.Kobus Przeskok był znaczący?
R.Szymura: Tak naprawdę, grając w Częstochowie cały czas byłem liderem zespołu, gra opierała się na mnie, dostawałem wszystkie ciężkie piłki i z tym musiałem sobie radzić. To chyba zaowocowało, bo teraz czuję się pewnie wchodząc na boisko. Wiadomo, że tutaj jest Ben Toniutti, Deroo, Buszek i od nich czegoś ciągle się uczę. Wydaje mi się jednak, że te trzy lata grania non stop, mimo iż spadliśmy z PlusLigi, naprawdę rozwinęły mnie jako zawodnika.
I.Kobus Najbardziej widać to w kontekście mentalnym, bo w każdym z meczów, które widziałam, także podczas Klubowych Mistrzostw Świata czy Ligi Mistrzów, wchodził pan i bez respektu bił się z tymi najlepszymi.
R.Szymura:Być może to odrobinę kwestia charakteru, ale bardziej wydaje mi się, że po prostu w takich chwilach nie ma czasu na myślenie. Człowiek wchodzi na boisko i od razu jest "pach, pach, pach", wydarzenia dzieją się bardzo szybko. Nie ukrywam, że przed Klubowymi Mistrzostwami Świata trochę myślałem jak to będzie, odrobina stresu też była, ale potem szybkie wejście na boisko, kilka uwag od trenera co poprawić i poszło. Zapomniałem o stresie o robiłem to, co potrafię najlepiej.
I.Kobus Spytałam o ten przeskok, bo na początku sezonu trener Gardini zdradził mi, że czasem musi na pana pokrzykiwać i przypominać, że ciągle trzeba mieć przed oczami cele na trwające
R.Szymura:: Myślę, że dotyczyło to kwestii motywacyjnych Zresztą trener dalej na mnie pokrzykuje, gdy zrobię coś nie tak. Jestem młody i ciągle brakuje mi doświadczenia, czasem też chłodnej głowy - jak było to w meczu z Aluronem, gdy na wysokiej piłce zaatakowałem prosto w blok. Od razu dostałem reprymendę od szkoleniowca, bo trochę poniosła mnie młodzieńcza fantazja. Myślałem, że uda mi się przebić przez blok, ale się nie udało
I.Kobus W tym roku skończy pan 23 lata. Pana rówieśnicy, Artur Szalpuk i Olek Śliwka dużo wcześniej wskoczyli na ten wyższy pułap grania. Czas dogonić kolegów.
R.Szymura: Tym najwyższym pułapem, który wszyscy chcemy osiągnąć jest gra w kadrze narodowej, nie ma wątpliwości. Jak wspomniałem, bardzo chciałbym zasłużyć na powołanie. Jeśli chodzi o Artura i Olka, to już kiedy byliśmy w szkole obydwaj pokazywali, że są trochę wyżej ode mnie. Cóż, postaram się dogonić ich jak najszybciej. W sumie jesteśmy dobrymi kumplami i gdy nasze zespoły grają ze sobą, zawsze gdzieś tam się spotykamy. Chłopaki mieli okazję szybciej grać w zespołach z górnej części tabeli, a co za tym idzie, pod presją wyniku i oczekiwań, potrafią sobie z tym radzić, ale mam nadzieję, że i ja zdążyłem już pokazać się z dobrej strony. Na pewno nie spocznę na laurach - będę walczył i pokazywał wszystkie moje atuty, aby jak najbardziej pomóc swojej drużynie.
I.Kobus Z bardzo dobrej strony, o czym zresztą sporo mówi się w mediach. To pomaga czy deprymuje?
R.Szymura:: Szczerze? Nawet nie wiem co się mówi, bo za bardzo się tym nie interesuję. Jedyne na czym się skupiam, to siatkówka. Staram się pomagać ZAKSIE, kiedy tylko jest to możliwe. W spotkaniu z Zawierciem miałem bardzo trudne zadanie, bo przegrywaliśmy czterema oczkami, ale wszedłem i
pokrzyczałem na każdego (śmiech). A mówiąc poważnie, taka jest rola zmienników - albo się uda, albo nie. Na razie się udaje i mam nadzieję, że tak będzie cały czas.
Źródło: plusliga.pl
|