Podsumowanie IX kolejki PLS
10.12.2005 |
41 |
Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle |
VKS Joker Piła |
3:0 |
10.12.2005 |
42 |
AZS Politechnika Warszawa |
KS Jastrzębski Węgiel |
0:3 |
10.12.2005 |
43 |
Resovia Rzeszów |
Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa |
0:3 |
10.12.2005 |
44 |
K.P. Polska Energia Sosnowiec |
PZU AZS Olsztyn |
0:3 |
10.12.2005 |
45 |
KS Gwardia Wrocław |
KPS Skra Bełchatów |
0:3 |
Niewiele było niespodzianek w rundzie jesiennej rozgrywek Polskiej Ligi Siatkówki i, jak nigdy przedtem, wytypowanie zwycięzców poszczególnych spotkań nie nastręczało bacznym obserwatorom większych kłopotów. Nie inaczej było też w ostatniej kolejce, kiedy to sam układ par jednoznacznie wskazywał niemal stuprocentowych faworytów i jeśli po cichu liczyliśmy na jakiś zaskakujący rezultat, to już w niedzielę mogliśmy się czuć rozczarowani. Ani Resovia Rzeszów nie potrafiła stawić czoła siatkarzom Wkręt- Metu Częstochowa, ani warszawska Politechnika nie powtórzyła wyniku sprzed dwóch tygodni, a będący wielką niespodzianką rundy jesiennej Joker Piła, tylko w jednym secie nawiązał wyrównany pojedynek z Mostostalem, ale fakt ten ze zrozumiałych względów nas przecież nie martwi. Wszystko odbyło się więc jakby zgodnie z ustalonym scenariuszem i szkoda tylko, że zwycięscy nie napracowali się zbytnio, aby odnieść sukces za trzy punkty,
co świadczy o dużym rozwarstwieniu naszej ligi.
Wydawało się, że wreszcie kibice z Rzeszowa będą mogli obejrzeć nie tylko ciekawy mecz, ale i dobrą grę swoich ulubieńców, do których dołączył już Grzegorz Pilarz. Okazało się jednak, że podopieczni Jana Sucha, którzy w fazie przygotowawczej prezentowali bardzo dobrą formę, od dłuższego czasu nie potrafią zagrać konsekwentnie przez całe spotkanie. Tym razem łatwo ulegli podopiecznym Edwarda Skorka, ustępując brązowym medalistom MP w każdym elemencie gry. Siłą gości były tym razem odrzucająca zagrywka i szczelny blok, przez który nie potrafili się przebić ani Józefacki, ani Łuka, ani Gradowski i z którym nie potrafił sobie poradzić powracający do gry po długiej przerwie spowodowanej urazem oka Grzegorz Pilarz. Tak więc częstochowianie raz po raz zatrzymywali ataki gospodarzy, kończąc niemal bez bloku większość swoich akcji, co było wodą na młyn dla McKienziego,
który zagrał w tym dniu chyba najlepsze spotkanie w barwach częstochowskiej drużyny. Jakby tego było mało, rzeszowianie dziwnie oszczędzali Amerykanina w przyjęciu, w którym czuje się on niepewnie, dając mu niepowtarzalną szansę gry ofensywnej i tym samym grzebiąc wszelkie nadzieje na bardziej wyrównany pojedynek. Jednym słowem kolejny bardzo słaby mecz w wykonaniu Resovii, która od początku rozgrywek zniechęca do oglądania swoich występów i jednocześnie coraz lepsza gra podopiecznych Edwarda Skorka, choć otwarte pozostaje pytanie: na ile jest ona spowodowana słabym występem gospodarzy, a na ile poprawą formy zespołu spod Jasnej Góry?
W Warszawie Politechnika nie powtórzyła niespodzianki sprzed dwóch tygodni, chociaż w pierwszym secie wynik tego meczu był otwarty, szczególnie za sprawą bardzo dobrej gry Radka Rybaka - do ubiegłego sezonu podstawowego zawodnika jastrzębian. W kolejnych partiach dały jednak o sobie znać wyższe umiejętności gości i ich większa rutyna, a gospodarzom zabrakło nieco pomysłu na grę i siły ognia, zwłaszcza że Konrad Małecki dopiero pod koniec meczu odzyskał skuteczność, którą prezentował w spotkaniu z PZU. Warszawianie mimo poukładanej gry obronnej, nie potrafili skończyć wielu kontr i ten fakt miał chyba zasadniczy wpływ na wynik tego niezłego spotkania. Kolejny bardzo dobry mecz rozegrał w zespole gości Jakub Bednaruk, do niedawna rozgrywający "Inżynierów", który chyba na dłużej zadomowił się w wyjściowej szóstce. Do formy powraca też po kontuzji Przemek Michalczyk,
moim zdaniem najrówniej grający siatkarz w ekipie Igora Prielożnego, niczym nie ustępujący osławionemu Konstantinowowi. Martwić mogą jedynie sympatyków Jastrzębia kłopoty tego zespołu z przyjęciem zagrywki przeciwnika, co w konfrontacji z bardziej wymagającym rywalem może skończyć się porażką.
Kibice Mostostalu z lekkim niepokojem oczekiwali sobotniego spotkania z beniaminkiem PLS-u - Jokerem Piła po słabym występie swoich ulubieńców w Jastrzębiu. Beniaminek jak to beniaminek - potrafi zaskakiwać, a siatkarze z Piły w tym sezonie pokazali już kilka razy, że szczególnie na własnym parkiecie potrafią być groźni, a w meczach wyjazdowych też nie oddają punktów bez walki. Tym razem jednak wszystko potoczyło się zgodnie z planem - Mostostal wywalczył w ostatnim meczu w tym roku trzy punkty, a osłabieni brakiem trzech zawodników goście byli blisko sprawienia niespodzianki w drugiej, najbardziej emocjonującej partii. Na podkreślenie zasługuje, że był to mecz młodych zawodników, dopiero rozpoczynających wielką siatkarska karierę: w drużynie Jokera nieźle prezentowali się Michał Lach i zmieniający go Michał Kubiak, w Mostostalu losy drugiej partii odwrócił odważny i waleczny rówieśnik Kubiaka - Bartosz Kurek.
Zresztą o młodych siatkarzach Mostostalu z niezwykłym uznaniem mówił aktualny kapitan gości, niegdyś rozgrywający Mosto, Sławomir Gerymski, który chwalił wspomnianego wcześniej Bartka Kurka oraz Damiana Domonika i Marcela Gromadowskiego. Prawdą jest, że cała trójka w sobotę rozegrała kolejne dobre zawody i należała do wyróżniających się graczy w zespole gospodarzy. Mostostal wywalczył więc w ostatnim spotkaniu przed Nowym Rokiem jakże cenne punkty, które umocniły nasz zespół na piątej pozycji, zwiększając przewagę nad Jokerem, Resovią i Politechniką, co znacznie uspokoiło sytuację przed zaległym spotkaniem z Częstochową.
Ani Gwardia, ani nękana kontuzjami Energia nie sprostały liderom rozgrywek i po krótkich trzysetowych spotkaniach musiały uznać wyższość "możnych" naszej ligi, kończąc pierwszą rundę na końcu tabeli.
W Sosnowcu nękani kontuzjami gospodarze tylko w trzecim secie próbowali nawiązać równorzędną walkę z wicemistrzami Polski, ale trudno powiedzieć, czy była to tylko ich zasługa. Faktem jest, że wypracowane z takim trudem punkty, oddawali za darmo, psując beztrosko zagrywkę lub pakując piłkę na aut nawet na pojedynczym bloku. Trudno się wiec dziwić, ze goście niewiele musieli się napracować, aby z Sosnowca wywieźć komplet punktów, choć sporo ożywienia do gry gospodarzy wniósł powracający po kontuzji Andrew Earl, który zaprezentował się własnej publiczności z dobrej strony, ale było to stanowczo za mało, aby myśleć o zmianie wyniku, kiedy inni jego koledzy, może poza Marcinem Grygielem i grającym na libero Rafałem Legieniem, tego dnia raczej nie błyszczeli.
W znakomitej atmosferze stworzonej przez organizatorów w hali Orbita rozegrała również mecz bełchatowska Skra, w szeregach której wystąpiło kilku zmienników. Od początku meczu kibice zobaczyli więc Macieja Dobrowolskiego na rozegraniu i Witalija Kiktiewa na przyjęciu, a w trzeciej partii również Michała Chadałę, Pawła Maciejewicza oraz Jarosława Sobczyńskiego. W żaden sposób nie wpłynęło to na przebieg tego spotkania, zwłaszcza że gospodarze wydawali się nieco stremowani klasą rywala, co przełożyło się na nie najlepsze przyjęcie zagrywki ( Mierzejewski i Ciesielski) i skuteczność ataku ( Gulczyński zmieniony przez Zająca). Dopiero pod koniec trzeciej partii, kiedy z podstawowej szóstki w zespole gości pozostali jedynie Szczerbaniuk i Ignaczak, wrocławianie nawiązali równorzędną walkę, ale nie na tyle skutecznie, aby myśleć o wygraniu seta.
Zadowolony był więc trener Mazur po tym meczu, bo zmęczeni podróżą do Włoch i do Wrocławia mistrzowie Polski nie zlekceważyli rywala i również tym razem postanowili zakończyć to spotkanie w trzech setach. Nieco mniej zadowolona była widownia w hali Orbita, bo nikt z kibiców chyba nie liczył na niespodziankę tego dnia, ale na bardziej zacięty mecz -chyba tak. Okazało się jednak, że nawet rezerwy gości są poza zasięgiem wielu zespołów PLS-u, a zmęczeni grą w Pucharach Wlazły, Winiarski czy Wnuk pomimo tego są bardzo groźni.
Skończyła się już pierwsza runda rozgrywek PLS-u. Na głębsze podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Przed nami turniej finałowy Pucharu Polski, Święta i kolejna dawka siatkarskich emocji - oby tylko z większą ilością zaciętych spotkań i sensacyjnych wyników, czego wszystkim kibicom życzymy.
Autor: Janusz Żuk
Msc. |
Nazwa drużyny |
Liczba meczów |
Liczba punktów |
Sety wygrane |
Sety przegrane |
1. |
Skra Bełchatów |
9 |
27 |
27 |
2 |
2. |
PZU AZS Olsztyn |
9 |
20 |
22 |
9 |
3. |
Jastrzębski W. |
9 |
20 |
21 |
10 |
4. |
AZS Częstochowa |
8 |
18 |
19 |
7 |
5. |
Mostostal |
8 |
13 |
14 |
14 |
6. |
Resovia Rzeszów |
9 |
9 |
13 |
21 |
7. |
Joker Piła |
9 |
9 |
12 |
21 |
8. |
AZS Politechnika |
9 |
8 |
11 |
23 |
9. |
Energia Sosnowiec |
9 |
4 |
9 |
24 |
10. |
Gwardia Wrocław |
9 |
4 |
8 |
25 |
|