"Mamy szansę powalczyć"
Łukasz Kaczmarek przed meczami z Modeną i Lube
/FRAGMENTY/
Edyta Kowalczyk: Zgadza się pan z opinią, że przy takim rozgrywającym jak Benjamin Toniutti w ZAKSIE każdy atakujący może się wzmocnić?
Łukasz Kaczmarek: Ben to klasa sama w sobie. Jest bardzo elastyczny i nie kieruje się wyłącznie swoimi schematami, ale bierze pod uwagę moje sugestie, jakie zagrania mi odpowiadają. Zresztą, w mojej przygodzie ligowej miałem szczęście do rozgrywających. W Lubinie występowałem z Grześkiem Łomaczem, który prywatnie jest moim dobrym przyjacielem oraz z Michalem Masnym. Łącznie to trzech zupełnie innych, ale prezentujących wysoki poziom rozgrywających. Zresztą w ZAKSIE mamy świetny zespół, jesteśmy dobrze dobrani charakterami, a dobra atmosfera jest na boisku i poza nim.
E.Kowalczyk: Czy po kilku miesiącach w nowym klubie czuje się pan lepszym graczem?
Ł.Kaczmarek: W Lubinie miałem w meczu po 50-60 piłek w ataku, a było dobrze, jeśli osiągałem 40-50% skuteczności. Z tym że wtedy atakowałem na potrójnym bloku, bo taka była moja rola. Ode mnie zależała większość siły w ofensywie. Tutaj wszystko się rozkłada i rywale muszą uważać na każdego z nas, a ja częściej atakuję na pojedynczym bloku.
E.Kowalczyk: To dlatego, że macie "najbardziej stabilne przyjęcie" w lidze?
Ł.Kaczmarek: Myślę, że tak. Paweł Zatorski, który nie bez powodu został wybrany najlepszym libero MŚ, steruje wszystkim. Nie zawsze sam przyjmuje, ale ustawia chłopaków. Grający na tej pozycji co chwilę ze sobą rozmawiają, a nie raz i ja pomagam na czwartego w odbiorze zagrywki. Z dobrym przyjęciem Ben może się "bawić" na rozegraniu, a i skrzydłowi mają ułatwione zadanie.
E.Kowalczyk: Pamięta pan, jak się podchodziło do meczów z takim rywalem jak ZAKSA, gdy grał pan w Lubinie?
Ł.Kaczmarek:: Z przekonaniem, że jeśli cokolwiek im urwiemy, to będzie super. Trzeba było odrzucić ich od siatki i omijać zagrywką Zatorskiego. W poprzednim sezonie była szansa zdobyć punkt, a może nawet wygrać cały mecz, ale przegraliśmy z ZAKSĄ w Lubinie 1:3. Nie pomogło nawet to, że ZAKSA zaprezentowała się wtedy średnio, a my znakomicie.
E.Kowalczyk: Teraz widzi pan po rywalach te same obawy, jakie miał pan będąc po drugiej stronie siatki?
Ł.Kaczmarek: Rywale mają twardy orzech do zgryzienia, bo na wszystkich z nas muszą uważać. Czujemy się pewnie, bo z 12 spotkań ligowych, przez pierwszych siedem kto inny dostawał statuetkę MVP. To świadczy o tym, jak wszechstronny mamy zespół i ławkę rezerwowych. Świetne zmiany dawał Rafał Szymura, kiedy uraz miał Łukasz Wiśniewski to grał bardzo dobrze Mateusz Sacharewicz. W meczu z Cuprum wchodzi na zagrywkę Tomek Kalembka i wyciąga nam seta. Wykorzystujemy nasze armaty, nie gramy na hurra, ale mądrze. Trener nam to wpaja, żeby nie
E.Kowalczyk: W Lidze Mistrzów trafiliście do grupy m.in. z zespołami z Modeny czy Civitanova. Ta wszechstronność pomoże w walce z potęgami?
Ł.Kaczmarek: Nie jesteśmy straconej pozycji. Pierwszym celem było wygrać z ČEZ Karlovarsko gładko bez straty seta, bo i te mogą się w naszej grupie liczyć do awansu. Nie obawiamy się Lube czy Modeny. Wiadomo, że są to drużyny pełne gwiazd jak Ivan Zaytsen, Micah Christenson czy kubańska mafia z Civitanova. Jednak w finale klubowych mistrzostw świata Trentino Volley udowodniło Lube, że wygrywa się mądrością, a nie siłą. Oczywiście, może trafić się dzień że w meczu z Lube Osmany Juantorena i spółka będą zagrywać po 130 km/h i nie pomoże nasze stabilne przyjęcie, ale mamy szansę powalczyć.
Źródło: Przegląd Sportowy Rozmawiała:Edyta Kowalczyk
|