By coś osiągnąć, drużyna musi poczuć ból
- Andrea Gardini zdradza swoją filozofię sukcesu
/FRAGMENTY/
Edyta Kowalczyk: Co czuje trener mistrzów Polski?
Sam Deroo: Nieprawdopodobne szczęście! Rywalizacja w play-off układała się dla nas przedziwnie. W tym sezonie pokonaliśmy milion problemów, które trwały do samego końca. Mateusz Bieniek przyjechał na sobotni mecz prosto ze szpitala, bo dopadł go wirus żołądkowy. Przed półfinałowymi meczami z Aluronem było podobnie, bo prawie połowa drużyny była w szpitalu. Kłopoty miał Olek Śliwka, Paweł Zatorski grał na antybiotykach podobnie jak Sam Deroo, który do tego miał problemy z oddychaniem. Miałem obawy, czy powinienem wpuszczać go na boisko.
E.Kowalczyk: Jak udowodniliście swoją wyższość?
S.Deroo: W ostatnim meczu finałowym ziściło się to, co powtarzałem zawodnikom - w końcu zrozumieli, że możemy wygrywać jako drużyna, że nie potrzebujemy jednego pierwszoplanowego bohatera. Różnica jest wtedy, gdy zrozumiesz, że nazwa, którą masz z przodu koszulki, jest ważniejsza od nazwiska na plecach.
E.Kowalczyk: Jako trener może pan powiedzieć, że ZAKSA była w szczytowej formie na finałowe spotkania?
S.Deroo: Oczywiście, że nie.
E.Kowalczyk: Czy to nie dziwne?
S.Deroo:: Dlaczego? Nie trzeba być idealnym, by wygrywać. Trzeba pogodzić się ze swoimi ograniczeniami, a czasami nawet zagrać źle i popełniać błędy. Jeśli czeka się aż przyjdzie perfekcyjny moment, to można się nie doczekać i nigdy nie sięgnąć po zwycięstwo. Przygotowuję drużynę tak, by była gotowa zareagować, gdy pojawia się problem.
E.Kowalczyk: Byliście krok od porażki z Aluronem Virtu. Odwróciliście jednak losy rywalizacji w półfinale.
S.Deroo:: Jako zawodnik zdobyłem wiele tytułów, wygrywałem mistrzostwa świata czy Ligę Światową, ale proszę mi wierzyć, że żaden ten sukces nie przyszedł łatwo. Kiedy drużyna zrozumie, że musi poczuć ból, by coś osiągnąć, może wygrać. Jeśli uważa, że wygrywanie jest łatwe, to już na starcie przegrała.
Źródło: "Przegląd Sportowy" Rozmawiała:Edyta Kowalczyk
|