"Łatwo nie jest"
/FRAGMENTY/
Ireneusz Pardo: Od kilkunastu dni żyjemy w nowej rzeczywistości. Jak to wszystko odbierasz?
Sebastian Świderski: Źle to odbieram, bardzo źle. Odpowiem ci jako sportowiec. Pierwszy raz w życiu brałem udział w meczu przy pustych trybunach. Spotkanie poprzedzone było badaniem zawodników, sztabu szkoleniowego oraz obsługi przez służby medyczne i sanitarno-epidemiologiczne, które były odpowiedzialne za bezpieczeństwo podczas spotkania Ligi Mistrzów z Kuzbass Kemerowo. To nie jest coś z czym spotykamy się na co dzień. Przerwa w rozgrywkach oraz brak regularnych treningów są trudne do zaakceptowania. Mnie, który skończył już karierę, ale wciąż jest aktywny fizycznie, jest trochę łatwiej.
I. Pardo: Jak wyglądają kontakty z zawodnikami i sztabem trenerskim? Macie jakiś pomysł na te trudne dni? Wysyłacie zalecenia, jak powinni spędzić czas, aby utrzymać formę choćby w minimalnym stopniu. Co mają robić? Jak wygląda działanie klubu?
S. Świderski:: Podjęliśmy decyzję ze sztabem szkoleniowym, że zawodnicy mają ograniczone wejście do hali. Mimo, że hala jest zamknięta dla osób z zewnątrz to nie chcemy narażać zdrowia naszych graczy. Ryzyko jest zbyt duże. Wszyscy zawodnicy otrzymali rozpiskę z ćwiczeniami jak w warunkach domowych mogą podtrzymać formę fizyczną. Sytuacja jest nadzwyczajna, ale w tym czasie musimy sobie jakoś radzić. To jest jedno z rozwiązań doraźnych, ale wiemy, że na dłuższą metę to nie przyniesie rezultatu.
I. Pardo: Ligi zostały zawieszone. Ligi Narodów nie będzie w pierwotnym terminie. Czy to da się poskładać? Czy sezony będą dokończone?
S. Świderski: Będzie ciężko. Jeżeli zechcemy dokończyć sezon w tym terminie to zawodnicy będą już znali powagę sytuacji. Będą pamiętać co się wydarzyło i co może się wydarzyć. Oni do końca nie są pewni czy ktoś w hali nie jest zarażony koronawirusem. Nawet jeżeli będziemy pewni, że nie ma zagrożeń, to rozgrywki poczekają co najmniej jeden, a może dwa miesiące. Niestety, widzę czarny scenariusz i rozgrywek w tym sezonie nie będzie w takiej formie jak sobie wyobrażamy.
I. Pardo: Przenieśmy się do Włoch. Grałeś tam, znasz ten kraj, kraj który jest teraz w dramatycznej sytuacji.
S. Świderski:: Co kilka dni kontaktuję się ze znajomymi w Italii. Nie jest łatwo. Ujmujące jest to, że moi włoscy przyjaciele powtarzają abyśmy nie popełnili tego samego błędu. Są pod wrażeniem, że to czego oni nie zrobili w kilka tygodni, my Polacy zrobiliśmy w kilka dni. Jestem przekonany, że to co się dzieje obecnie w Polsce, czyli szybka reakcja rządu, wprowadzenie konkretnych zasad, wytycznych, specustawy oraz to, w jaki sposób zastosowaliśmy się do zakazów, aby nie odwiedzać restauracji i nie spotykać się w większym gronie przyniesie odpowiednie efekty. Włosi są bardzo przyjaźni, lubią się spotykać. Niestety, oni ten problem zbagatelizowali. To nie były dla mnie łatwe rozmowy. Dlatego kwarantanna domowa, która przypomina we Włoszech mini stan wojenny, jest jedynym rozwiązaniem. Zakaz wychodzenia z domu powinien przynieść odpowiedni efekt.
I. Pardo: Jak sobie radzisz z hasłem "zostańcie w domu"? Apel wspaniały, ale łatwo nie jest.
S. Świderski:: Nie jest łatwo. Nagle wszystko ustało. Nie ma treningów, bezpośrednich kontaktów z zawodnikami, spotkań. Jest sporo czasu, aby coś nadrobić. Filmy, seriale. Trzeba jednak pracować i starać się pozytywnie rozwiązywać te problemy. Niestety, sezon raczej nie zostanie dokończony. Trzeba patrzeć w przyszłość. Nowy sezon, nowe wyzwania, nowe budżety. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i musimy sobie zdawać z tego sprawę. Wierzę jednak w to, że uporamy się z tym i nie chodzi tu to tylko o sport.
Źródło: sport.tvp.pl Rozmawiał:Ireneusz Pardo
Czytaj więcej na stronie: www.sport.tvp.pl
|