Obecna ZAKSA to nowy projekt
Gheorghe Cretu
/FRAGMENTY/
Damian Gołąb: ZAKSA w pierwszej rundzie fazy zasadniczej PlusLigi nie tylko była niepokonana, ale aż 9 z 13 spotkań wygrała 3:0. Jak utrzymać pełną koncentrację nawet w meczach z drużynami z dołu tabeli? Nie wszystkim zespołom się to udaje.
Gheorghe Cretu: Za nami naprawdę długi okres. Naciskaliśmy w każdym meczu, skupialiśmy się na każdym kolejnym rywalu. Musieliśmy dokładnie wiedzieć, co robić w sytuacji "X" czy "Y". To wyzwanie fizyczne, ale i mentalne. W pewnym momencie byliśmy już zupełnie przeciążeni. W świecie sportu nie chodzi jednak o to, czy jesteś wielki, czy mały. Najbardziej liczy się nastawienie i to, jak jesteś zaangażowany w konkretny mecz. Z tego powodu np. ostatnie spotkanie roku, w Pucharze Polski z AZS AGH Kraków [wygrane 3:1 - przyp.red.], było dla nas lekcją. Przypomniało nam, że jesteśmy tylko ludźmi i musimy podchodzić do niektórych momentów w grze z większą odpowiedzialnością.
D. Gołąb: Rundę zakończoną kompletem 13 zwycięstw w PlusLidze można nazwać perfekcyjną?
G. Cretu: Nikt z nas tego nie liczy. Po prostu myślimy o kolejnych spotkaniach. Naszym celem cały czas jest budowanie drużyny. Bo obecna ZAKSA to nowy projekt. Mamy nowego rozgrywającego, libero i środkowego, który w poprzednim sezonie nie grał w podstawowym składzie Skry Bełchatów.
D. Gołąb: I nowego trenera.
G. Cretu: Mam w zanadrzu jeszcze kilka pomysłów na to, jak powinniśmy grać, jak korzystać z poszczególnych zawodników. Musimy przygotowywać się na kolejne mecze, ale i na wielkie momenty. Moi zawodnicy mocno zaangażowali się w pracę, w stworzenie dobrej atmosfery w szatni. Wzięli na siebie odpowiedzialność. Razem walczą, ale też cieszą się wspólnym czasem. To dla mnie satysfakcja. Naprawdę z przyjemnością codziennie spotykam ich w hali. W czasie przerwy świątecznej pewnie i ja, i oni przez kilka dni nie chcieliśmy już na siebie patrzeć. Ale już po dwóch dniach za nimi tęskniłem. Zawsze tak jest, gdy nie słyszę tych żartów dookoła, ich zaczepek. Zrozumie to tylko ktoś, kto jest wewnątrz zespołu.
D. Gołąb: Przejął pan drużynę triumfatora ostatniej Ligi Mistrzów po Nikoli Grbiciu, który doprowadził ją do historycznego sukcesu. Traktuje pan to jako jedno z największych wyzwań w karierze?
G. Cretu: Dla mnie pierwszym wielkim wyzwaniem była praca w Biełogorje Biełgorod. Przyjechałem do drużyny, w której miałem czterech mistrzów olimpijskich. Wszyscy mówili mi, że jestem szalony, że tam jadę. "Przecież tam każdy ma własne zdanie na każdy temat, ciągnie drużynę w inną stronę". A okazało się, że spotkałem tam nie tylko świetnych siatkarzy, ale i wspaniałych ludzi. Do dziś mamy ze sobą kontakt, wypytujemy się, co słychać u naszych rodzin. Drugim wielkim wyzwaniem była praca w Kuzbassie Kemerowo. Trafiłem tam po tym, jak zespół wygrał ligę po ośmiu latach starań, pokonując Zenit Kazań. To było naprawdę gorące krzesło. Wtedy wszyscy przekonywali, że nie będzie nas stać nawet na walkę o podium. A ja od razu poczułem krew i podjąłem wyzwanie. Graliśmy przez trzy miesiące bez Wiktora Poletajewa, to wielkie nazwisko w Rosji. A i tak skończyliśmy sezon przerwany przez COVID-19 na trzecim miejscu, zdobyliśmy Superpuchar Rosji. Zrobiliśmy coś, co wydawało się niemożliwe. Ostatnio, kiedy byłem w Nowosybirsku, odebrałem ten medal za trzecie miejsce.
Lubię wyzwania i dlatego podjąłem się również tego w ZAKSIE. Wiem, że to będzie trudne. Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo zastąpić rozgrywającego [Benjamina Toniuttiego - przyp. red.], który pisał tu historię przez sześć lat. Ale mamy na to miejsce człowieka, który wie, czego chce [Marcina Janusza - przyp. red.]. Reszta drużyny daje mu pełne wsparcie
D. Gołąb: Powiedział pan, że cały czas buduje drużynę. Którzy zawodnicy ZAKS-y najbardziej rozwinęli się w czasie ostatnich miesięcy?
G. Cretu: Każdy się rozwinął. Widać to na treningach. Rezerwowi naciskają na podstawowych zawodników. Wykonują fenomenalną pracę, dzięki temu wszyscy rośniemy i poprawiamy naszą grę. Największym wygranym pierwszej rundy jest więc cały zespół.
Źródło: interia.pl Rozmawiał:Damian Gołąb
Czytaj więcej na stronie: sport.interia.pl
|