Mostostal i ZAKSĘ wiele łączy
/FRAGMENTY/
Marta Ćwiertniewicz: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle już w niedzielę drugi raz z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów. Można powiedzieć, że ten klub jest siatkarską potęgą, ale tworzyła się ona już na początku XXI wieku, a Pan był jednym z jej autorów. Jak wyglądało budowanie Mostostalu Azoty?
Waldemar Wspaniały: Ostatnio zastanawiałem się nad tym, bo widzę wiele podobieństw obecnej drużyny, do tej, którą prowadziłem. Dawniej skład był może nieco bardziej stabilny. Przede wszystkim były i są to dwa najmłodsze zespoły. Za moich czasów był Sebastian Świderski, Paweł Papke, Marcin Prus, Robert Szczerbaniuk. Oni mieli nieco ponad 20 lat i dopiero rozpoczynali swoją karierę. W obu tych zespołach główne role odgrywają Polacy. Teraz jest dwóch Amerykanów, wtedy było dwóch Słowaków. Te najważniejsze role jak atakujący, skrzydłowi i środkowi, to młodzi polscy zawodnicy, kilka podobieństw jest. Jak ja przyszedłem do Mostostalu, to większość zawodników już była, sprowadził ich prezes Pietrzyk. Myślę o Papke, Szczerbaniuku, Musielaku. Za mojej kadencji po roku doszedł do nas Świderski, gdzie była bardzo mocna walka z AZS-em Częstochowa. Wygraliśmy tę walkę i bardzo dobrze, okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Znaliśmy się z Sebastianem, pracowaliśmy razem pięć lat wcześniej w Stilonie Gorzów Wielkopolski. Skończyło się trzema finałami, dwa finały Ligi Mistrzów, brązowy medal i czwarte miejsce oraz finał Pucharu CEV we Florencji zakończony brązowym medalem. Teraz drugi raz z rzędu chłopaki są w wielkim finale. To ogromny sukces, ale wszyscy liczymy na to, że powtórzą sukces z ubiegłego roku, tym bardziej że w decydujących meczach potrafią się skoncentrować, zmobilizować pomimo problemów z Norbertem Huberem. Bez niego wygrali zdecydowanie rywalizację z Jastrzębskim Węglem.
M. Ćwiertniewicz: Wymienił Pan wiele sukcesów Mostostalu Azoty, a czy jest jakiś moment, który pamięta Pan szczególnie, wspomina najlepiej?
W. Wspaniały: Był taki mecz grupowy z Olympiakosem Pireus. Siatkówka grecka była wtedy bardzo mocna. Dwa zespoły, Olympiakos i Iraklis Saloniki, grały w finale Ligi Mistrzów. Przegraliśmy seta 24:18 i wygraliśmy, co wydawało się niemożliwe. Drugi taki moment, to mecz ćwierćfinałowy o wejście do wielkiego finału z Friedrichshafen. Tam przegraliśmy 3:1, a w Opolu wygraliśmy 3:1 i dwoma punktami weszliśmy do finału, który również odbywał się w Opolu. Oczywiście również ostatni finał, kiedy graliśmy o brązowy medal z Paris Volley w Mediolanie. Wygraliśmy ten mecz 3:0 i zdobyliśmy brąz po ponad 20 latach. Sebastian dostał dwie nagrody indywidualne, Dusan Kubica również. Oczywiście chcieliśmy wszyscy wygrać wtedy Ligę Mistrzów, ale myślę, że nie mieliśmy za dużo szans w tamtych układach.
M. Ćwiertniewicz: Klub z Kędzierzyna-Koźla zmienia się personalnie, ale co takiego jest w tym klubie, w tym mieście, że mimo zmian ciągle odnosi sukcesy?
W. Wspaniały: Bardzo dobre pytanie, bo też na ten temat dużo myślałem. Co to jest? W tym roku odchodzi trzech najlepszych zawodników i trener. W poprzednich latach dzieje się to samo. My przez cztery lata graliśmy praktycznie w niezmienionym składzie. Dochodzili tylko młodzi zawodnicy jak Bartek Soroka czy Olek Januszkiewicz. Myślę, że coś jest w tym mieście, w tym środowisku. Da się wyczuć, że to miasto, Zakłady Azotowe i wszyscy sponsorzy żyją siatkówką. Dla nich siatkówka jest najważniejsza jako rozrywka, sport i sposób na spędzanie wolnego czasu. To przekłada się na atmosferę w drużynie. Ze strony organizacyjnej wszyscy pracownicy są bardzo zaangażowani, grają do jednej bramki, kolokwialnie mówiąc. Patrząc na finał PlusLigi, grały dwie ZAKSY. Po jednej stronie ZAKSA, a po drugiej stronie czterech zawodników, którzy jeszcze niedawno w niej grali. Okazało się, że ta aktualna jest lepsza.
M. Ćwiertniewicz: Finał Ligi Mistrzów jest powtórką z poprzedniego roku. Składy trochę się różnią, ZAKSA ma więcej zmian niż Trentino. Czy to może być atutem kędzierzynian?
W. Wspaniały: To fajne i trudne pytanie. Czy może być atutem? Okazuje się, że właściwie dla ZAKSY nic się nie zmieniło, a może nawet jest lepiej, bo w tamtym roku byli wicemistrzami Polski, a w tym są mistrzami, zdobyli Puchar i są w finale Ligi Mistrzów. Nie będzie to decydujący czynnik. Według mnie szanse są równe, zadecyduje dyspozycja dnia całego zespołu i dyspozycja indywidualna poszczególnych zawodników. Życzyłbym sobie, żeby nasi skrzydłowi, Olek, Semen i Kaczmarek grali na swoim najwyższym poziomie. Pozostali na pewno będą pomagać.
Źródło:www.polsatsport.pl Rozmawiała:Marta Ćwiertniewicz
Czytaj więcej na stronie: polsatsport.pl
|