Czarne chmury nad Mostostalem
Życie nie rozpieszcza ostatnio kibiców Mostostalu Kędzierzyn, którzy zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że pasmo wielkich sukcesów nie może trwać wiecznie, że po latach tłustych przychodzą w sporcie lata chude, że budowa zespołu nie jest zadaniem na jeden sezon, nawet przy bardzo sprzyjających okolicznościach i dlatego trzeba wiele cierpliwości i czasu, a także szczęścia, aby znów w kraju było głośno o kędzierzyńskiej seniorskiej siatkówce.
Jednak oprócz tych oczywistych czynników potrzeba także pieniędzy, bez których wielki sport istnieć nie może, a z tym w ostatnich latach w Mostostalu było nie najlepiej. Dlatego tym boleśniejsza wydaje się decyzja tytularnego sponsora: Zakładów Azotowych Kędzierzyn, które z dnia na dzień, po jedenastu latach współpracy, zerwały umowę sponsorską tuż przed okresem transferowym.
Jedenaście lat współpracy to piękny kawałek czasu. Piękny dla kędzierzyńskiej siatkówki i piękny dla sponsorów, dla których przez długie lata kędzierzyński zespół był żywą reklamą, zarówno w kraju jak i za granicą. I trudno przeliczyć włożone pieniądze z marketingowego punktu widzenia na wymierne korzyści sponsorów, ale reklama przez sport w wielu krajach jest najlepszym i jednym z tańszych sposobów promocji własnej firmy i wytwarzanych w niej produktów. Korzystała więc firma, korzystali mieszkańcy Kędzierzyna, którzy mogli być dumni ze swojego miasta i zakładu pracy, korzystał polski sport.
Dzisiaj po latach wielkich sukcesów Mostostal nadal pozostał wizytówką Kędzierzyna i Opolszczyzny mimo słabszych wyników w rozgrywkach krajowych. Wszak jest on jednym z dwóch zespołów, obok Cukierków Brzeg, grających w najwyższej klasie rozgrywek, a o popularności siatkówki w naszym kraju nikogo nie trzeba przekonywać. Jak więc wytłumaczyć decyzję nowego Zarządu kędzierzyńskich Azotów? Wydaje się przecież, że 400 tys. w skali roku dla firmy tej wielkości nie jest sumą, od której mógłby zależeć jej byt, a o takie pieniądze się przecież rozchodzi. Nikt też w uzasadnieniu nie mówi, że proces prywatyzacji miał jakiś wpływ na zerwanie umowy. Nie uzasadnia się tego również niewypełnieniem minimum za kończący się sezon. O co więc idzie? Nie próbuję nawet tego zrozumieć.
Jedno jest pewne. Prezes Mostostalu Kędzierzyn znów będzie musiał się zmierzyć z kwadraturą koła, aby domknąć budżet na przyszły rok. Na pewno nie będzie spektakularnych zakupów mających na celu wzmocnienie zespołu, ale według słów Kazimierza Pietrzyka Mostostal nie przestanie istnieć i to jest dobra wiadomość dla wszystkich kibiców siatkówki w Kędzierzynie i sympatyków tej drużyny rozsianych po województwie opolskim i nie tylko.
"Początkowo myślałem wręcz o likwidacji klubu" - mówi dziennikarzowi NTO prezes Pietrzyk. "Jednak z drugiej strony bezprecedensowe sukcesy, które przejdą do historii naszego miasta i są przedmiotem dumy mieszkańców Kędzierzyna-Koźla i Opolszczyzny, budowało się przez wiele lat. Nie można tak łatwo pozwolić na to, by wszystko szybko zniszczyć. Póki jest zapotrzebowanie na sport, trzeba walczyć. Aspiracje na wyższe cele przełożymy w czasie, zbudujemy tańszy, ale ciekawy zespół: młody, oparty na reprezentacyjnych juniorach. Mam cichą nadzieję, że w tej sytuacji obudzą się ci, którzy mają pewne możliwości wsparcia, a na razie stoją z boku."
Wiele jest pytań przed nowym sezonem, chociaż ten stary jeszcze się nie skończył. Jaki będzie ostatecznie budżet Mostostalu? Kto zostanie w klubie spośród tych zawodników, którym kończą się kontrakty? Kogo uda się pozyskać? Czy klub będzie stać na opłacanie chociażby Petra Zapletala? "Z juniorami można walczyć o medal, ale można też spaść z ligi"- mówi Kazimierz Pietrzyk w jednym z wywiadów. Chyba teraz nie będzie wyjścia i trzeba będzie zaryzykować.
Kiedyś tak zaczynała się historia wielkiego Mostostalu, a dziś zatoczyła koło, z tą tylko różnicą, że Mostostal ma już ugruntowaną markę, bardzo dobre zaplecze i wypracowaną strategię... i jak zawsze - ludzi...którzy kochają siatkówkę. Może znajdzie się też ktoś, kto w tym wszystkim odnajdzie dla siebie szansę i zechce razem z nimi wszystkimi zmierzyć się z trudnym zadaniem powrotu na szczyt?
Autor: Janusz Żuk
|