W lidze nie wszystko stracone
/FRAGMENTY/
Arkadiusz Dudziak: Zgodzi się pan, że to wyjątkowa, wręcz niewyobrażalna sytuacja. Pan, mając 26 lat, będąc trenerem przygotowania fizycznego, zostaje wcielony do kadry klubu, który w ostatnich trzech sezonach zdobywał puchar Ligi Mistrzów.
Justin Ziółkowski: To prawda, byłem w szoku. Nie wierzyłem, że klub podjął taką decyzję, że chciał mnie w swoich szeregach jako zawodnika. Owszem, zdarzało się, że jak potrzebowali kogoś do gry w treningu, to brali mnie. Jasne, dawałem radę, bo przecież trenowałem siatkówkę, no ale przecież kiedyś i nie ten poziom.
A. Dudziak: Gdzie pan trenował?
J. Ziółkowski: Pochodzę z Łambinowic, małej miejscowości położonej 20 kilometrów od Nysy. Tam wcześniej trenowałem i później przeniosłem się do Kędzierzyna-Koźla. Studiowałem fizjoterapię i jednocześnie grałem w drugiej drużynie ze Strzelec Opolskich. Dlatego, gdy mi o tym powiedzieli, nie musiałem się zastanawiać dwa razy, bo zawsze moim marzeniem było, by założyć tę koszulkę i reprezentować te barwy na parkiety PlusLigi.
A. Dudziak: Była trema przed wejściem na pierwszą piłkę?
J. Ziółkowski: Właśnie nie. Spodziewałem się, że będę się stresował, ale miałem duży spokój. Może to się wzięło z większej dojrzałości, bo jeszcze pięć lat temu bym się bardzo stresował.
A. Dudziak: O sile przyjęcia ZAKSY, najlepszej drużyny Europy, w niektórych momentach stanowisz ty, trener przygotowania fizycznego, i Krzysztof Zapłacki, na co dzień pracujący w miejskim urzędzie. I wcale nie wyglądało to tak źle. Mieliście okazję już występować razem?
J. Ziółkowski: Z Krzyśkiem graliśmy razem jeden sezon w ZAKSIE Strzelce Opolskie. Z Erikiem Shojim na boisku byłem pierwszy raz. To, jak pomaga zawodnikom, jak kreuje grę w drugiej linii, zasługuje na podziw. Tego w ogóle nie widać w telewizji.
A. Dudziak: Jak zostałeś przyjęty w drużynie jako nowy zawodnik?
J. Ziółkowski: Przyjęli mnie znakomicie. Marcin Janusz okazywał mi sporo wsparcia i mi zaufał. Mógł nie wystawić mi ani jednej piłki, a w spotkaniu z Resovią graliśmy bez kompleksów. Być może dlatego poszło lepiej niż się spodziewałem. Najważniejszy jest jednak wynik, a niestety przegraliśmy ostatnie dwa mecze.
A. Dudziak: ZAKSA trzy lata zwyciężała Ligę Mistrzów, ale w tym sezonie odpadliście z Halkbankiem.
J. Ziółkowski: To przykre przede wszystkim dla tych chłopaków, którzy są tutaj od trzech sezonów. Kiedyś ta passa musiała zostać przerwana, ale miała na to wpływ plaga kontuzji.
A. Dudziak: Mówi się o tym, że z drużyny po sezonie odejdą Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka czy Bartosz Bednorz. To prawda?
J. Ziółkowski: Nie chcę tutaj mówić o konkretnych nazwiskach. Klub czekają jednak zmiany. Każdy chciałby odejść z super rezultatami. Mamy sporą gorycz w sobie, bo chcieliśmy zajść dalej w Lidze Mistrzów. Ale mam nadzieję, że w lidze krajowej jeszcze nie jest wszystko stracone.
A. Dudziak: Awans do fazy play-off jest sprawą otwartą, a tegoroczny system rozgrywek o medale w systemie mecz i rewanż, a nie do dwóch czy trzech wygranych spotkań, ułatwia życie.
J. Ziółkowski: Liczę, że gdy pozbędziemy się kontuzji, odpalimy w fazie play-off. Naszym priorytetem jest to, żeby wszyscy byli zdrowi. Chciałbym, żeby ten cały kolektyw, który tworzymy, w końcu się obronił.
A. Dudziak: Co sprawia, że tym razem jest tyle kontuzji?
J. Ziółkowski: Wiedzieliśmy, że ten sezon będzie bardzo ciężki, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak da nam w kość. Wpływ na to miał też przeładowany terminarz. Mieliśmy też sporego pecha.
Źródło:Sportowefakty.wp.pl Rozmawiał: Arkadiusz Dudziak
Czytaj więcej na stronie: sportowefakty.wp.pl
|