Sukces to ciężka praca
Mówi Mateusz Rećko
isokolka.eu: Jakie były poczatki Twojej przygody ze sportem?
Mateusz Rećko: Sportem byłem zainteresowany od małego, od szkoły podstawowej przewijałem się przez różne sekcje czy to piłka nożna, czy pływanie. Siatkówka też gdzieś się pojawiała, ale nie w takim stopniu, żeby postawić wszystko na jedną kartę. Dopiero w wieku 14 lat zdecydowałem się na wyprowadzkę do Warszawy. Za młodu nie powiedziałbym, że siatkówka jest moim numerem jeden. Wtedy myślałem o piłce nożnej, jak każdy młody chłopak. [...] W Warszawie działa klub MOS Wola Warszawa, to był bardzo dobry klub, znany ze szkolenia młodzieży i świetnych wyników na szczeblu krajowym. Moja kariera zaczęła się od wyjazdu do Warszawy, to był łut szczęścia, że pan Krzysztof Zaniewski polecił mnie w tym klubie, gdzie akurat był nabór chłopaków z predyspozycjami do gry w siatkówkę. To był szok, że udało mi się tam dostać, że pan Krzysztof mnie polecił, że rodzice zgodzili się na to, żeby 14-letni chłopak wyjechał z domu. To był najważniejszy moment w moim życiu. Następnie przez całe gimnazjum i liceum były codzienne treningi i rozgrywki młodzieżowe, w których osiągaliśmy dobre wyniki z naszym rocznikiem. Później przyszła matura, po maturze okres gry juniorskiej się zakończył. Zaskoczeniem była dla mnie oferta z AZS-u Częstochowa. Tam spędziłem pierwszy rok, tak dostałem się do pierwszej ligi. Potrzebowałem paru lat, aby znaleźć się tu, gdzie teraz jestem. To nie tak łatwe, jakby się mogło wydawać, że o tę szansę jest łatwo czy coś spada z nieba. Tak nie jest. To ciężka praca rok po roku, pięcie się po szczeblach. Momentami schodziłem też do drugiej ligi. Rok po roku starałem się udowadniać swoją wartość, zdobywałem doświadczenie. Później spędziłem cenne trzy lata w Świdniku, gdzie byłem pierwszoplanową postacią. Następnie MKS Będzin, gdzie także grałem pierwsze skrzypce i zakończyliśmy to mistrzostwem I ligi i awansem zespołu z Będzina do PlusLigi. Zajęło mi to parę lat sumiennego grania, porządnego pięcia się szczebel po szczeblu.
isokolka.eu:Jak czujesz się teraz w PlusLidze i w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle?
M.Rećko: Może się wydawać, że gra przychodzi mi z łatwością. Różnica poziomu jest odczuwalna, nie można kłamać, że I liga i PlusLiga to to samo, bo to na pewno mija się z prawdą. Myślę, że moja pozycja jest akurat jedną z łatwiejszych, jeżeli chodzi o ten przeskok. Nie mam aż tyle na głowie. Gra mi się bardzo dobrze. Poznałem największe gwiazdy polskiej siatkówki, kiedyś mogłem pomarzyć o graniu z nimi, a teraz dzielimy razem szatnię i gramy w jednej drużynie. To na pewno też pomaga mieć takich dobrych zawodników u swojego boku.
isokolka.eu: A plany na przyszłość?
M.Rećko: Jeżeli chodzi o plany na przyszłość, to sam nie wiem co będzie dalej. Co przyniesie czas, to będę brał, będę starać się podejmować jak najlepsze decyzje dla siebie. Przyszłość w sporcie to wielka niewiadoma, nieraz to już pokazała historia. Pokazała, że masz przed sobą świetlaną przyszłość, ale nagle przyszła kontuzja i drastycznie to zmieniła
isokolka.eu: A czy ma jakąś wymarzoną drużynę?
M.Rećko: Myślę, że wymarzoną drużyną kiedyś była ZAKSA. Kiedyś, kiedy to w tej Warszawie oglądałem finały Ligi Mistrzów w ostatnich latach, gdzie triumfowali raz za razem. Powiedziałem to kiedyś w wywiadzie ten zespół to Real Madryt w siatkówce. Zdania nie zmieniam, bo to, co osiągnął ten klub, tego nikt im nie zabierze. Jeśli chodzi o dalszą przyszłość to nie mam wymarzonego klubu. Ale jak u każdego sportowca, na pewno kadra narodowa jest szczytem marzeń i będę się o to starać.
Źródło:isokolka.eu
|