Co zadecydowało o zaproponowaniu współpracy Rolandowi Dembończykowi?
Z Rolandem znamy się jak łyse konie od prawie piętnastu lat, jeszcze z okresu Chemika. W nieco innych rolach zdążyliśmy się bardzo dobrze poznać i mam do niego pełne zaufanie. A to jest dla mnie najważniejsze. Ostatnio sprawdził się także jako trener. Zdobywając dwa medale mistrzostw Polski juniorów i kadetów, pokazał, że jest bardzo dobrym szkoleniowcem.
Już niedługo stanie pan "po drugiej stronie siatki" przeciw takim trenerskim tuzom jak Mazur, Wspaniały, czy Gościniak. Nie boi się pan takiej konfrontacji?
Po, jak pan mówi "dwóch stronach siatki" staną naprzeciw siebie zawodnicy. To oni decydują o losach spotkania i oni grają wspaniale, albo źle. Trenerzy mogą im tylko pomóc. A co do mojej decyzji, t po prostu uznałem, że czas popracować na swoje konto. Współpraca z Waldkiem Wspaniałym, Leszkiem Milewskim czy Jankiem Suchem dała mi wiele doświadczeń, które teraz wykorzysta. Każdy, nawet Raul Lozano, musi zacząć kiedyś pracę na własny rachunek.
Buduje pan bardzo młody zespół. Kupujecie jak dotychczas, samych juniorów. To wystarczy? Inni "zbroją się" mocniej.
My nie możemy sobie pozwolić na gwiazdy. Nie kupimy Murka, Gruszki, czy Świderskiego, ale kiedy z juniorami zdobywałem medale mistrzostw Polski, też nie miałem reprezentantów. Był za to zespół. Oczywiście sami juniorzy nie dadzą sobie rady nawet w serii B. Liczę, że niewiele starsi Gromadowski i Domonik ustabilizują grę, a poza tym nie siedzimy przed telewizorami, tylko szukamy dwóch doświadczonych i ogranych zawodników.
Oczekiwanie kibiców będą chyba w tym sezonie mniejsze niż w ostatnich latach?
Oni zawsze oczekują zwycięstw. Ja też zresztą wolę walczyć o wysokie cele i zwyciężać. Uważam, ż wbrew niektórym malkontentom nasza liga prezentuje bardzo wysoki poziom i będę usatysfakcjonowany, gdy zagramy widowiskowo i skutecznie, a młodzi pokażą, że ciągle się rozwijają. Ja wierzę w ten zespół.
|
Zaskoczyła pana propozycja Andrzeja Kubackiego?
Raczej nie. Kiedy tylko Andrzej został pierwszym trenerem Mostostalu, rozmawiał za mną o współpracy. W międzyczasie pojawiło się kilku innych kandydatów, ale ostatecznie "padło" na mnie. Jednak jeszcze "autografu" na kontrakcie nie złożyłem. Z jednej strony cieszę się bardzo, a z drugiej mam wiele obaw. Myślę, że obaj ryzykujemy, z tym, że Andrzej chyba bardziej.
Patrzycie tak samo na sprawy szkoleniowe?
Byłoby niedobrze, gdybyśmy się we wszystkim zgadzali. W kluczowych sprawach związanych z drużyną mamy jednakowe zdanie. Jeśli się czasem trochę różnimy, to po jakimś czasie osiągamy kompromis. Generalnie mogę jednak powiedzieć, że doskonale się rozumiemy i, co najważniejsze, mamy do siebie zaufanie.
Drużyna jest mocno przebudowana. Macie wielu bardzo młodych siatkarzy, niektórzy z nich są pana wychowankami. Dadzą sobie radę w PLS-ie?
Sami raczej nie, ale jeszcze przecież uzupełnimy skład o bardziej doświadczonych siatkarzy. Szukamy ich przede wszystkim na pozycje przyjmującego i środkowego. A młodzież to przecież sami reprezentanci kraju o ogromnym potencjale i jestem przekonany, że poprowadzeni do boju przez doświadczonego Zapletala poradzą sobie. Musimy jednak dać czas tym młodym wilkom, by pokazały kły.
Świechowski, Jarosz, Kurek czy Antosik znają pana doskonale. Myśli pan, że ucieszyli się z tej nominacji?
To by trzeba ich raczej o to zapytać. Ja postaram się ułatwić im wejście do drużyny. Znamy się bardzo dobrze i na pewno trenując ze mną, będą czuli się bezpiecznie.
W ubiegłym sezonie na młodzież postawiła Polska Energia Sosnowiec i...spadła z ligi. Nie boicie się powtórki?
My nie będziemy grali samymi juniorami to raz, a po drugie ryzyko zawsze istnieje. Jednego jestem pewien- liga będzie bardzo trudna.
A co z MMKS-em? Zostawi pan samego Andrzeja Gąsiora?
Siądę razem z Andrzejem i na pewno znajdziemy optymalne wyjście.
|