"To była mocna lekcja siatkówki"
Kurek i Jarosz o swojej przygodzie z kadrą
Tu nie ma zabawy, przed nami mistrzostwa świata, szlifujemy szczegóły, bo to one decydują o wygranych - powiedział po wygranym 3:1 meczu z Kubą w Kędzierzynie Sebastian Świderski. Trener Raul Lozano wciąż szuka dwunastki, która pojedzie na mistrzostwa świata w Japonii. Ma ją ogłosić po dzisiejszym meczu w Katowicach.
W Kędzierzynie-Koźlu zaskoczeniem był brak w składzie etatowego libero Krzysztofa Ignaczaka. - Jestem gotowy do gry, a dlaczego nie wystąpiłem? Pytanie do trenerów - odpowiedział Ignaczak.
Asystent Lozano Alojzy Świderek podkreślił, że wszystko w kadrze jest poukładane. - Zagrał Piotr Gacek, bo nie wystąpił w żadnym meczu Ligi Światowej. Dostał szansę i pokazał się z dobrej strony - podkreślił Świderek. Przypomnijmy, że przed rokiem Ignaczak został odsunięty z kadry za nocny rajd po Olsztynie w czasie Memoriału Wagnera.
W pierwszym składzie zabrakło także Pawła Zagumnego, który narzeka na bóle mięśni brzucha. Pod koniec meczu skurcze łapały Michała Winiarskiego. Biegiem salę opuścił Mariusz Wlazły. - To nie kontuzja. Mariusz musi pić dużo płynów, spieszył się do toalety - śmiał się Świderek.
Mecz rozpoczął się dość sennie - rozleniwieni Polacy przegrali pierwszego seta. Kubańczycy doskonale czytali grę Polaków, ale nie ma się co dziwić, bowiem obie reprezentacje trenowały wspólnie w Spale.
Z każdą piłką to Polacy prezentowali się jednak lepiej, zagrali bardzo skutecznie blokiem i w efekcie kolejne trzy partie wygrali. - Jesteśmy po ciężkich przygotowaniach, ale czeka nas w Japonii maraton 11 meczów w 17 dni. Będziemy walczyć o czwórkę, ja w to wierzę. Spotkamy się w tym pojedynku z Serbami, tak umówiłem się z Goranem Vujevićiem - mówił Świderski.
Część fanów siatkówki, zwłaszcza tych z samego Kędzierzyna-Koźla, była nieco rozczarowana: dwaj młodzi siatkarze Mostostalu-Azoty Jakub Jarosz i Bartosz Kurek, którzy w ostatnim czasie trenowali z kadrą, nie wyszli bowiem nawet na rozgrzewkę.
- To duży nietakt - mówił prezes Mostostalu-Azoty Kazimierz Pietrzyk. - Mogli we własnej hali pokazać się choć na rozgrzewce. Nikt przecież nie wierzył, że mogą pojechać na mistrzostwa świata do Japonii. Byli jednak z kadrą, pracowali z nią i mały prezent, ukłon ze strony sztabu szkoleniowego im się należał - mówił Pietrzyk.
Wokół Kurka i Jarosza nie brakowało fanów proszących o autografy, co nieco peszyło naszych młodych, bo jeszcze będących juniorami siatkarzy.
- Przygoda z kadrą to była mocna lekcja siatkówki - mówił Kurek. - Nie wiedziałem, że można zasuwać na treningu trzy godziny, i to tak intensywnie. Nie byłem na to przygotowany - przyznał Kurek.
Na meczu pojawili się jego rodzice mieszkający w Nysie. - To już ostatnie sparingi przed Japonią, dlatego wiedziałem, że Bartosz nie ma szans na występ. Ale i tak jestem z niego dumny - powiedział Adam Kurek, były siatkarz Stali Nysa. - Teraz czas na szkołę - uśmiechnął się junior Kurek, który jest w klasie maturalnej.
W dobrym nastroju był także Jakub Jarosz, syn Macieja Jarosza - siatkarza wrocławskiej Gwardii, Stali Nysa i reprezentacji. - Czekają mnie studia. Szkoda oczywiście, że nie zagraliśmy, ale reprezentacja to nie zabawa. Na mecz do Katowic nawet nie jedziemy. To była wspaniała przygoda, ale teraz muszę zejść na ziemię. Wracam na uczelnię i stawiam na Mostostal, bo tu jest moje miejsce i mój klub. Czeka nas trudny sezon. A kadra? Mam nadzieję, że do niej wrócimy. Dla każdego siatkarza reprezentacja to zaszczyt - podkreśla Jarosz.
Przypomnijmy, że obaj kędzierzynianie zostali do kadry powołani po tym, jak kilku podstawowych siatkarzy opuściło reprezentację, by grać w klubach. W trybie awaryjnym ściągnięto wtedy zdolnych juniorów.
Autor: Arkadiusz Kuglarz
|