Mostostal z jednym środkowym
Kontuzja Damiana Domonika
Puchar Polski miał być dla kędzierzyńskich siatkarzy okazją do zgrywania przebudowanego zespołu. Zamiast tego drużyna jest w lekkim chaosie
Po zeszłorocznym sezonie prezes Mostostalu Azotów Kazimierz Pietrzyk przebudował drużynę. Już wtedy było wiadomo, że trenerowi Andrzejowi Kubackiemu potrzeba czasu, by zespół poukładać. Niestety, drużyna od początku przygotowań jest albo w rozjazdach, albo na etapie eksperymentów.
-Najpierw kilku naszych chłopaków było na kadrze B, Eugen Bakumovski i Peter Zapletal grali w swoich reprezentacjach, młodzi Bartosz Kurek, Jakub Jarosz i Arkadiusz Świechowski byli na mistrzostwach Europy. Potem Jarosz i Kurek przebywali z pierwszą reprezentacją, teraz znów nie mamy zagranicznych siatkarzy - wylicza Andrzej Kubacki. - Co gorsza, kontuzji doznał Domonik. To chłopak, który prezentował się ostatnio bardzo dobrze, a czeka go pięć tygodni przerwy, i to wersja optymistyczna - mówi szkoleniowiec Mosto.
W odwodzie Mostostal ma Marcina Nowaka i młodego Świechowskiego. - Niestety, Arkadiusz ma kłopoty z kolanem, ale mam nadzieję, że będzie mógł grać - mówi Kubacki.
Prezes Pietrzyk winę za kontuzję Świechowskiego zrzuca na PZPS. - Po sezonie Świechowski miał iść na zabieg kolana, uparli się, by jechał na mistrzostwa Europy. Wbili mu serię zastrzyków w kolano i teraz mamy efekt - narzeka Pietrzyk. W ostateczności na środku bloku może zagrać Kurek. To zawodnik, który po przygodzie z pierwszą reprezentacją podbudował się psychicznie i skutecznie dobija się do pierwszego składu Mostostalu. Był przymierzany do pozycji przyjmującego, jak i atakującego. Tu Kubacki ma kłopot bogactwa, bo na ataku ma już młodego Marcela Gromadowskiego. Kurek mógłby zagrać także na przyjęciu, ale tu obok Konrada Małeckiego pewniakiem do występów wydaje się Niemiec Eugen Bakumovski, który ostatecznie na mistrzostwa świata do Japonii nie poleciał i na dniach ma pojawić się w Kędzierzynie. - Są jeszcze Wojciech Serafin i Jarosz. Powiem tak: zagra najlepszy - mówi Kubacki. Zdaje jednak sobie sprawę z faktu, że czas ucieka, a wciąż nie ma skrystalizowanego składu.
Siatkówka nie lubi aż tylu zmian, ale na wyjazdy zawodników czy na kontuzje nie mam wpływu - mówi Kubacki. Problem widzi także prezes Pietrzyk. - Największa bolączka to dziura na środku bloku, a w lekkim chaosie jest większość zespołów, co jednak jest małym pocieszeniem - mówi Pietrzyk.
Autor: Arkadiusz Kuglarz
Źródło: gazeta.pl
|