Siatka w genach
Kuba Jarosz i Bartek Kurek
Mają dwa cele: pobić osiągnięcia ojców i wskoczyć do reprezentacji
Ich ojcowie byli dobrymi siatkarzami. Oni mają wszelkie dane ku temu, by być jeszcze lepsi. Choć w swoim klubie nie są jeszcze zawodnikami pierwszej szóstki, to ich nieprzeciętne możliwości zauważył już Raul Lozano.
Selekcjoner reprezentacji wierzy, że w przyszłości będą stanowić o sile polskiej siatkówki.
Kariery Bartosza Kurka i Jakuba Jarosza są do siebie bliźniaczo podobne. Obaj, nim zaczęli na poważnie grać w siatkówkę, mieli już znane nazwiska - dzięki ojcom. Bartek i Kuba grają w tym samym klubie - Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle. Na obu zwrócił już uwagę selekcjoner Raul Lozano. Kurek i Jarosz trenowali przez kilka tygodni z przyszłymi wicemistrzami świata.
Powołania do kadry nie uderzyły im do głowy. Kurek podpisał kontrakt z Mostostalem, choć kilka klubów oferowało większe pieniądze. Bartek, za radą ojca, wybrał Kędzierzyn-Koźle, by grać, a nie siedzieć na ławce. Na razie mistrz Europy kadetów z Rygi z 2005 roku i najlepszy atakujący tamtej imprezy nie jest jednak w Mostostalu graczem pierwszej szóstki. - Słyszałem, że niektórzy widzą mnie jako potencjalne odkrycie tego sezonu - mówi Bartosz. - No, na razie chyba ich zawodzę - śmieje się.
Odważniej na ligowych parkietach poczyna sobie Jarosz. Lada moment może wskoczyć do wyjściowego składu ekipy z Kędzierzyna, ale na los rezerwowego nie narzeka. - Jestem młody, mam wahnięcia formy, bezpieczniej wypuszczać mnie z ławki - uśmiecha się Kuba, który podobnie jak Bartosz musi mierzyć się z legendą ojca.
- Ludzie ciągle lepiej kojarzą mojego tatę, ale dla mnie to tylko motywacja, by to zmienić - zapewnia Jarosz junior. Znane nazwisko nie jest też ciężarem dla młodego Kurka.
- Na początku myślałem, że nazwisko będzie przeszkadzać - nie ukrywa Bartek. - Ale teraz myślę, że pomaga. Tata zawsze może doradzić, choć kiedy się kontaktujemy, staramy się nie mówić o siatkówce - zdradza.
Sport nie jest też dominującym tematem rozmów w rodzinie Jaroszów. - Tata raczej mi nie doradza. Zawsze ufał trenerom, którzy mnie prowadzili - wyjaśnia Kuba.
Obaj ojcowie byli z pewnością bardzo dumni, gdy Raul Lozano powołał ich synów do szerokiej kadry przed mistrzostwami świata. - Po tym, co widziałem w Spale, spodziewałem się, że chłopaki zdobędą medal w Japonii. Chciałbym kiedyś osiągnąć ich poziom, ale na razie daleka droga - skromnie przyznaje Kurek.
Nieco odważniej na reprezentacyjną przyszłość spogląda Jarosz. - Do kadry wicemistrzów świata trafić łatwo nie będzie, ale to... dobrze. Bo co to za przyjemność wskoczyć do słabej drużyny? Wywalczyć sobie miejsce w tak mocnej ekipie, to jest dopiero coś! - mówi z błyskiem w oku Jarosz.
Ojciec - Adam Kurek (39 l.) - znany siatkarz ligowy, najdłużej związany z AZS Nysa (w sezonie 2004/2005 grał tam razem z 16-letnim wtedy synem), także z AZS Częstochowa i Gwardią Wrocław; srebrny i brązowy medalista mistrzostw Polski
Ojciec - Maciej Jarosz (48 l.) - były reprezentant Polski, trzykrotny wicemistrz Europy, wieloletni gracz Gwardii Wrocław, trzykrotny mistrz Polski, uczestnik IO w Moskwie (4. m.); jako trener pracował w Gwardii Wrocław, AZS Częstochowa (mistrzostwo w 1999 r.) i AZS Nysa
Andrzej Kubacki, trener Mostostalu: - Obaj mają niesamowity potencjał, powinni zajść bardzo daleko, przed nimi wielka przyszłość. Już w najbliższym roku mogą się znaleźć na stałe w reprezentacji. Siatkę mają w genach. Są waleczni, nie widać u nich kompleksów, mają pewną rękę. Mogą zajść nawet dalej niż ojcowie. Na razie, jak to u młodych, trzeba się liczyć z wahaniami formy. Musimy wykorzystać ich energię i żywiołowość w tym sezonie, mają grać, nie po to ich ściągaliśmy, żeby siedzieli na ławie.
Autorzy: Szymon Rojek, Marek Żochowski
|