"Kibicuję synowi i Mostostalowi"
- Maciej Jarosz
Wiktor Sobierajski: Pytanie podstawowe: Jak zdrowie?
Maciej Jarosz: Dziękuję, dobrze. Miałem w ubiegłym roku problemy, ale to już należy do przeszłości i nie czuję się jeszcze stracony ani jako człowiek, ani jako trener.
Wiktor Sobierajski: Panie trenerze, czy to przypadek, że znalazł się Pan tutaj w Rzeszowie?
Maciej Jarosz: Nie. Mam bliski i bardzo dobry kontakt z Polsatem. Uczestniczyłem jako ekspert, gdy grała nasza reprezentacja, podczas ostatniego meczu w Lidze Mistrzów byłem w Bełchatowie, dzisiaj jestem tu, a w przyszłym tygodniu będę w Jastrzębiu czy w Olsztynie, bo stamtąd Polsat przeprowadzi transmisje.
Wiktor Sobierajski: Pozwoli Pan, że sprecyzuję to pytanie: Czy to jest przypadek, że był Pan na meczu Mostostalu, bowiem wieść gminna niesie, że wkrótce ma Pan zastąpić trenera Kubackiego. Czy jest jakaś oferta Zarządu Mostostalu?
Maciej Jarosz: Nie, w żadnym wypadku. Nie ma żadnej oferty. Ani Pan Prezes Pietrzyk nie składał mi propozycji, ani ja Jemu. Życzę Andrzejowi Kubackiemu jak najlepiej, bo, po pierwsze jest moim kolegą, a po drugie - w tej drużynie gra mój syn. Chciałbym, aby oni razem tworzyli w tej drużynie dobrą atmosferę i żeby wygrywali.
Wiktor Sobierajski: A teraz Maciej Jarosz oceni grę Jakuba Jarosza w spotkaniu z Resovią.
Maciej Jarosz: Jakub miał lepsze i gorsze momenty, tak jak zresztą wszyscy zawodnicy, bo mecz obfitował w bardzo dużą ilość błędów. Jakub musi poprawić atak po prostej z sytuacyjnych piłek, bo tam minimalnie "idzie w aut", a musi szukać bloku i nad tym musi jeszcze popracować. Konieczne jest, aby poprawił przyjęcie zagrywki, aby w tym elemencie uniknąć bezpośrednich strat.
Wiktor Sobierajski: Właśnie, dzisiaj rzeszowianie mocno go obijali zagrywką. Kuba niedokładnie przyjmował, chociaż można Mu to wybaczyć, bo z drugiej strony w ataku prezentował ogromne serce do gry i skuteczność.
Maciej Jarosz: Miał około pięciu strat bezpośrednich i to trzeba wyeliminować, bo wtedy będzie mocniej się czuł w ataku, To nie musi być przyjęcie w punkt, bo dzisiaj piłka przyjeta w promieniu trzech metrów to jest bardzo dobre przyjęcie. Troszeczkę więcej gry kombinacyjnej potrzeba Mostostalowi - mówię to jako kibic. W sobotnim spotkaniu widzieliśmy jedną podwójną krótką. Ani jedna, ani druga strona nie zaprezentowała nam nawet jednego ataku z pozycji nr 6, co na pewno byłoby utrudnieniem dla rywali.
Wiktor Sobierajski: Panie trenerze. Co pan myśli o pomyśle trenera Raula Lozano o stworzeniu ogólnopolskiej ligi juniorów. Chodzi o coś takiego na styl włoski, gdzie juniorzy spotykają się w przedmeczach i rywalizują na arenie ogólnokrajowej. Nie sądzi pan, że bardzo trudno byłoby to wprowadzić w naszym kraju?
Maciej Jarosz: Myślę, że jest to nie najlepszy pomysł. Praca z juniorami powinna być przede wszystkim w klubach i szkołach. Zacznijmy od tego, bo tego brakuje. My chcemy coś robić na wzór włoski i od razu zaczynać z dziesiątego piętra, a jesteśmy gdzieś dwa metry po ziemią z tą pracą. Poza oczywiście SMS-em, gdzie są oczywiście najlepsi. Ale nie tylko tam są naprawdę dobrzy chłopcy, którzy są nadzieją na przyszłość. Ja myślę, że potrzebna jest spokojna, rzeczowa praca z młodzieżą prowadzona przez dobrych fachowców. Wiadomo, że tutaj też są braki, bowiem brakuje pieniędzy na te cele i nikt się do tej pracy nie kwapi.
Opracował Janusz Żuk na podstawie wywiadu na falach Radia Park w audycji "Wiadomości Sportowe".
|