Podsumowanie VII kolejki
Siódma kolejka PLS nie zapowiadała się tak ciekawie jak poprzednie, a to za sprawą terminarza, który tak zestawił pary, że we wszystkich spotkaniach można było wskazać pewnego faworyta, więc jedynie pojedynek niespodziewanego lidera rozgrywek z mistrzami Polski budził większe emocje. Jednak okazało się, że już w piątek obejrzeliśmy niezmiernie emocjonujące spotkanie w Warszawie, wygrane co prawda przez Olsztyński AZS 3:1, ale wcale niełatwo i nie tak przyjemnie, jak mogli się tego spodziewać kibice z Warmii. Co do wspomnianego wcześniej meczu na szczycie, to wszystko odbyło się zgodnie z planem - Resovia nie znalazła argumentów, które mogłaby przeciwstawić doświadczonym gościom i spragnieni sensacji kibice, którzy szczelnie wypełnili piękną halę na Podpromiu, musieli pogodzić się z faktem,
że fotel lidera rozgrywek PLS był tylko epizodem wynikającym głównie z korzystnego kalendarza i przełożonego spotkania pomiędzy Jastrzębskim Węglem i PZU.
AZS Politechnika - PZU AZS Olsztyn 1:3 (25:22, 21:25, 23:25, 21:25)
Już pierwszy set wygrany niespodziewanie przez Inżynierów zapowiadał emocje i kłopoty podopiecznych Ireneusza Mazura, którzy po porażce z Wkret-Metem i dwóch przegranych pojedynkach z Jastrzębskim Węglem w Pucharze CEV przyjechali do stolicy po pewne punkty i poprawę nastrojów. I wydawać się mogło, że w meczu z zajmującą ostatnie miejsce w tabeli i przeżywającą głęboki kryzys drużyną Politechniki realizacja tego planu będzie zwykłą formalnością. Jednak dość prędko okazało się, że brązowi medaliści MP po raz kolejny zagrali na tyle słabo, a gospodarze po raz pierwszy w tym sezonie nadspodziewanie dobrze, iż mimo różnicy dotychczasowego dorobku punktowego i notowań w rankingach, goście ani przez moment nie mogli być pewni realizacji założonego celu. To, co do tej pory było atutem olsztynian, czyli nienaganne przyjęcie, tym razem "zaskoczyło" u gospodarzy, którzy dotąd z tym właśnie elementem radzili sobie najgorzej.
A ponieważ ani Paweł Papke, ani Sinan Tanik nie zachwycali w ataku, a Paweł Zagumny nie miał w piątek najlepszego dnia, niewiele brakowało, a w Warszawie mogło dojść do niespodzianki sporego kalibru. Dopiero wprowadzenie na parkiet Michała Ruciaka w miejsce niepewnego tego dnia Turka uspokoiło grę podopiecznych Ireneusza Mazura, co przy nierównej grze gospodarzy dało gościom upragnione zwycięstwo. "Myślę, że Olsztyn ma teraz trudny okres i grał słabo w tym spotkaniu Jednak wystarczyło to na pokonanie gospodarzy. Widać jednak, że J.W.Construction jest na fali wznoszącej i mam nadzieję, że zdobędzie punkty w następnym spotkaniu. - skomentował to spotkanie były drugi trener Politechniki Rafał Prus.
Gwardia Wrocław - Jastrzębski Węgiel 0:3 (13:25, 12:25, 16:25)
Zupełnie inny przebieg miało spotkanie w hali Orbita, gdzie zajmująca nadspodziewanie wysoką pozycję w tabeli Gwardia Wrocław podejmowała wicemistrzów Polski i w każdym trzech przegranych setów stanowiła tylko tło dla podopiecznych Ryszarda Boska, którzy tego dnia wystąpili bez Grzegorza Szymańskiego, co nie przeszkodziło im odnieść pewnego i efektownego zwycięstwa. "To był szybki i bezbolesny mecz, do 13,12 i 16. Przyjechali, pokonali nas no i pojechali do domu, czyli zachowali się dokładnie tak, jak taka klasowa drużyna powinna zrobić z nami, drużyną, która broni się przed spadkiem. O niespodziankę można było pokusić się w Bełchatowie, na przykład o jednego seta, a tutaj naprawdę można chylić czoła przed zawodnikami, którzy nie zrezygnowali, przyjechali i zachowali się jak profesjonaliści." - skomentował celnie piątkowe spotkanie środkowy Gwardii - Olek Januszkiewicz.
Resovia Rzeszów - Skra Bełchatów 0:3 (20:25, 22:25, 20:25)
Z dużym zainteresowaniem kibice czekali na mecz niespodziewanego lidera rozgrywek z mistrzami Polski. W zgodnej opinii fachowców rzeszowianie wcale nie stali w tej konfrontacji na straconej pozycji. Komentatorzy zwracali bowiem uwagę na zmęczenie siatkarzy Skry spotkaniami Ligi Mistrzów i na solidną oraz odważną siatkówkę podopiecznych Jana Sucha, których atutem mogła się okazać własna hala i zgranie zespołu. Nadzieje na dobry wynik okazały się jednak płonne. Co prawda rzeszowianie podjęli walkę i na pewno nie przegrali tego meczu w szatni, ale na więcej tego dnia nie było ich stać. O porażce zadecydowały bowiem własne błędy, słaba gra blokiem i popsute zagrywki, co w konfrontacji z tak doświadczonym rywalem musiało się skończyć porażką. "Dzisiaj mieliśmy obraz różnic w umiejętnościach, jakie dzielą te dwie grupy zespołów w tabeli - powiedział kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej Andrzej Warych.
- Skra grała swobodnie. Resovia popełniła zbyt dużo błędów. Zepsuła sporo zagrywek. Czasem niektóre zagrania wyglądały niechlujnie."
Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa - Jadar Radom 3:1 (25:17, 21:25, 25:16, 25:21)
Nawet bez Piotra Gacka, którego na libero zastąpił Michał Żuk, nie mieli większych problemów z pokonaniem Jadaru Radom siatkarze z Częstochowy, oddając rywalom tylko jedną partię. W ostatnich dwóch - przewaga częstochowian była już na tyle duża, że trudno mówić o emocjach w tym meczu. Gospodarze osłabieni brakiem Marcina Wiki i Adriana Patuchy oraz wspomnianego Piotra Gacka podeszli do tego spotkania niezwykle skoncentrowani, a mając w swoich szeregach Brooka Billingsa i Krzysztofa Gierczyńskiego nie mieli większych problemów ze zdobywaniem punktów. Jeśli do tego dodamy znakomitą grę blokiem i spokój w wyprowadzeniu skutecznych kontr, to jasno widać różnicę dzielącą oba zespoły. Próżne były więc obawy kierownictwa drużyny, które zwracało uwagę zawodnikom na konieczność pełnej koncentracji w meczu z każdym rywalem.
Właśnie za to chwalił swoich podopiecznych również trener Brokking: "Zadowolony jestem z wejścia w mecz i reakcji drużyny po przegranym secie. Lekcja, jaką wyciągamy z tego meczu, to nauka, że nie możemy być drużyną, która spaceruje po boisku. W trzecim secie chłopcy zaczęli się mobilizować, poprawili grę i pokazali agresywność, która okazała się kluczem do sukcesu." Powodu do zadowolenia po raz kolejny nie miał natomiast Dariusz Luks: "Mieliśmy w pewnym momencie lekką iskierkę nadziei, gdy było 1:1 w setach, na wywiezienie z jaskini lwa może jakiegoś punkcika lub nawet dwóch. Przespaliśmy niestety początki trzeciego i czwartego seta. Gdy zaczyna się z tak klasową drużyną jak Częstochowa od stanu 2:8, trudno potem gonić wynik."
Mostostal Kędzierzyn-Koźle - Delecta Bydgoszcz 3:1 (25:23, 19:25, 25:23, 25:21)
Podobnym zwycięstwem zakończył się mecz Mostostalu z Delectą i chociaż wszyscy kibice kędzierzyńskich siatkarzy oraz fachowcy liczyli na wygraną za trzy punkty, to jednak po ostatnim gwizdku kamień spadł nam z serca, bowiem było to pierwsze zwycięstwo Mostostalu w tym sezonie na własnym parkiecie i tym samym hala przy ulicy Mostowej została odczarowana. Powodów do radości było oczywiście więcej - bardzo dobrze wkomponował się do zespołu Jakub Oczko, który wczoraj zadebiutował na parkiecie w barwach Mostostalu, do formy powraca powoli Eugen Bakumovski, a więc wszystko wydaje się zmierzać we właściwym kierunku. Co prawda dalej niepokoją przestoje w grze, po których zespół traci punkty seriami, ale trzeba wierzyć, że z tym mankamentem drużyna też sobie poradzi. Najważniejszą zdobyczą są kolejne trzy bezcenne punkty i umocnienie na szóstej pozycji przed arcytrudnymi spotkaniami z zespołami "wielkiej czwórki".
Podobną opinię wyraził na konferencji prasowej trener Andrzej Kubacki: "Najbardziej cieszy komplet punktów. Radość jest podwójna, gdyż po raz pierwszy w tym sezonie zostały zdobyte we własnej hali. Nie wiem czy nad tą halą nie ciąży jakieś fatum. Zawodnicy są jacyś zestresowani. W grze było dużo nerwowości. Personalnie jesteśmy zespołem lepszym. Nie może więc być tak, że gramy, prowadzimy i potem dochodzi do nerwów w decydujących momentach. Nie powinno być takich końcówek. Jakub jest z nami dopiero od pięciu dni. Zagrał na mocną czwórkę z plusem. Urozmaicił grę, dobrze bronił i blokował."
Za tydzień czeka nas kolejna dawka emocji, choć już w środę Jastrzębski Węgiel i PZU rozegrają zaległy mecz czwartej kolejki i wreszcie poznamy rzeczywisty układ tabeli. W przyszłym tygodniu natomiast ciekawie zapowiada się pojedynek beniaminków, w którym siatkarze z Radomia podejmą Delectę Bydgoszcz. Kibice Mostostalu będą natomiast czekać na mecz ze Skrą Bełchatów i liczyć po cichu na jakąś niespodziankę, a przede wszystkim na dobrą i odważną grę swojego zespołu. Z uwagą będziemy też śledzili postawę Politechniki w spotkaniu z AZS-em Częstochowa, bo, jak wspomniał Rafał Prus, w grze podopiecznych Edwarda Skorka widać zmiany na lepsze. Zapowiada się więc wiele emocji.
* Wypowiedzi za siatka.org i pls.pl
Autor: Janusz Żuk
Msc. |
Nazwa drużyny |
Liczba meczów |
Liczba punktów |
Sety wygrane |
Sety przegrane |
1. |
Skra Bełchatów |
7 |
17 |
19 |
7 |
2. |
PZU AZS Olsztyn |
6 |
16 |
17 |
5 |
3. |
Jastrzębski W. |
6 |
15 |
17 |
6 |
4. |
Resovia Rzeszów |
7 |
14 |
17 |
10 |
5. |
AZS Częstochowa |
7 |
14 |
18 |
12 |
6. |
Mostostal |
7 |
10 |
12 |
14 |
7. |
Gwardia Wrocław |
7 |
7 |
9 |
16 |
8. |
Jadar Radom |
7 |
4 |
6 |
19 |
9. |
Delecta Bydgoszcz |
7 |
3 |
6 |
18 |
10. |
AZS Politechnika |
6 |
2 |
6 |
20 |
|