Podsumowanie VIII kolejki
Już po raz kolejny fani naszej ligowej siatkówki przekonali się, że w tym sezonie z pewnością nie będą się nudzić, a w różnego rodzaju ligach typerów oprócz wiedzy o naszym ligowym podwórku trzeba mieć dużo szczęścia, aby trafnie wytypować wszystkie rezultaty. Tydzień temu za sensację uznaliśmy porażkę PZU w derbach akademickich z siostrzanym AZS-em Częstochowa na własnym parkiecie, lecz to, co wydarzyło się w ostatni weekend należy juz rozpatrywać w kategorii megasensacji. Przegrana niedawnego zwycięzcy z Olsztyna z zajmującą ostanie miejsce Politechniką i deklasacja Jastrzębskiego Węgla w meczu z coraz śmielej pukającą do "trójki: Resovią jeszcze raz dowiodły, że przedsezonowy podział na "wielką czwórkę" i resztę należy schować do lamusa.
AZS Częstochowa - AZS Politechnika 2:3 (25:19, 25:22, 18:25, 22:25, 13:15)
Częstochowscy kibice znowu musieli przełknąć gorzką pigułkę - ich drużyna po raz trzeci w tym sezonie straciła punkty we własnej hali. Tym razem było to tym bardziej bolesne, że przegrała z rywalem, który zawodził od początku sezonu i po siedmiu kolejkach miał na koncie ledwie dwa punkty. Nikt nie wątpił w to, że zespół Politechniki dysponuje dużym potencjałem, ale chyba też nikt się nie spodziewał, że warszawiacy zdołają się przełamać właśnie w Częstochowie. A jednak tak właśnie się stało, mimo że Wkręt-Met prowadził 2:0 w setach i na początku meczu był zdecydowanie lepszy.
"Zaczęliśmy bardzo dobrze, a później chodziliśmy po boisku. Wyglądało to tak, jakbyśmy nie mieli siły grać - komentował piątkową porażkę libero Wkręt-Metu Piotr Gacek. - Nie wiem, co się stało. Będziemy musieli się mocno zastanowić nad przyczynami porażki." Zupełnie w innym nastroju mówił o tym meczu niedawny szkoleniowiec Wkręt-Metu, Edward Skorek, od niedawna trener warszawskiej Politechniki: "Moi zawodnicy zagrali naprawdę dobre spotkanie, w każdym elemencie pokazali się z doskonałej strony. Muszę pochwalić chłopaków, że przy stanie 0:2 nie poddali się, a wręcz przeciwnie - rzucili na szalę wszystkie swoje umiejętności. W trzech kolejnych partiach po prostu okazali się lepsi od rywali i dzięki temu możemy się teraz cieszyć ze zwycięstwa. Mamy poza tym dodatkowy powód do zadowolenia, bo ogromna praca, którą wykonaliśmy w ciągu ostatnich kilku tygodni na treningach, przyniosła wreszcie określony rezultat."
Jastrzębski Węgiel SSA - Resovia SSA Rzeszów 0:3 (22:25, 21:25, 22:25)
"Rywalom należą się gratulacje. Dziś na boisku grał tylko jeden zespół. U nas widać było efekty nieszczęśliwej porażki z Olsztynem. W meczu prezentujemy 30 procent tego, co podczas treningów. Wszystko zaczyna się od złej zagrywki. Musimy ostro popracować nad charakterem. Starsi zawodnicy muszą wziąć większą odpowiedzialność na siebie". - skomentował druzgocącą porażkę Jastrzębskiego Węgla we własnej hali Ryszard Bosek.
Siatkarze Resovii, którzy po siedmiu kolejkach zajmowali wysoką czwartą lokatę przystąpili do tego spotkania bez kompleksów, wykorzystując wszystkie swoje atuty: znakomity blok, świetne przyjęcie i obronę oraz powtarzany do znudzenia atak przez środek. A ponieważ nie przelękli się renomy rywali, mogli tego dnia świętować zwycięstwo."Jestem oczywiście bardzo zadowolony z wygranej. Po ostatniej porażce ze Skrą poważnie rozmawialiśmy. Podeszliśmy do dzisiejszego meczu spokojnie, z dużą koncentracją. Naszym atutem była zagrywka i przyjęcie. W zespole gospodarzy widać było oznaki przemęczenia u Kadziewicza i Plińskiego. My zaprezentowaliśmy się dobrze jako drużyna, ale do zajęcia miejsca w pierwszej czwórce jeszcze daleka droga."
BOT Skra Bełchatów - Mostostal-Azoty Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:20, 25:20, 26:24)
Zupełnie inaczej potoczyły się losy kolejnego meczu, w którym prawem serii mogliśmy się spodziewać niespodzianki, licząc na dobra grę Mostostalu, który tym razem bez obciążeń miał przystąpić do spotkania z mistrzem Polski i na zmęczenie siatkarzy BOT-u spowodowane podróżą do Grecji i trudnym meczem pucharowym. Ani jedno, ani drugie się niestety nie sprawdziło i podopieczni Daniela Castellaniego odnieśli pewne zwycięstwo, chociaż prowadząc 2:0 w setach, przegrywali w trzeciej partii 11:18, 16:21 czy 22:24, co dawało pewną szansę na przedłużenie walki, zwłaszcza, że Mostostal grał w tym secie coraz lepiej, a gospodarze jakby złapali zadyszkę. Jednak podobnie jak w Pireusie, dzięki znakomitej grze blokiem i zagrywce Mariusza Wlazłego i z tej trudnej sytuacji siatkarze Skry wyszli zwycięsko ku ogromnej radości swoich fanów i zdziwienia sympatyków Mostostalu."
Ja jednak wierzyłem, że jesteśmy w stanie odrobić straty, że potrafimy to robić, pokazaliśmy w spotkaniu z Olympiakosem. Skoro wtedy się udało, to dlaczego teraz miałoby być inaczej - mówił później trener BOT-u Skry Daniel Castellani. Andrzej Kubacki nie krył rozgoryczenia, bo też trudno się dziwić, kiedy się przegrywa ważny set, prowadząc tak wysoko." Chcieliśmy, by mecz trwał jak najdłużej, bo Skrze kiedyś musiało zabraknąć sił. Nie zabrakło i muszę pogratulować rywalom, że mimo zmęczenia spotkaniami w Lidze Mistrzów i podróżami potrafili się zmobilizować."
Jadar Radom - BKSCh Delecta Bydgoszcz 3:2 (19:25, 22:25, 25:22, 25:23, 15:11)
Zacięty i zwycięski bój stoczyli siatkarze Jadaru w spotkaniu beniaminków PLS-u, chociaż radość na pewno byłaby większa, gdyby skończyło się zdobyczą trzypunktową. Ale to rywale z Bydgoszczy mogą mówić o pechu, bo prowadząc 0;2 dali sobie wydrzeć pewne już prawie zwycięstwo i musieli zadowolić się tylko jednym ligowym punktem. Rozwiązanie iście Salomonowe, które nikogo nie krzywdzi, ale też nikogo zbytnio nie nagradza, a więc znów jesteśmy w punkcie wyjścia "Jesteśmy frajerami - grzmiał po meczu z Jadarem kapitan Delekty Tomasz Borczyński. - Ta sala jest jakaś zaczarowana "
"Gdyby ktoś przed meczem zaproponował nam punkt, to pewnie wzięlibyśmy go w ciemno. Ale po spotkaniu uważam, że powinniśmy zdobyć trzy. Zagraliśmy najlepsze spotkanie w tym sezonie, Na początku była euforia. Wychodziło nam praktycznie wszystko, a potem nagle zaczęły się schody. W sumie dobrze, że jest choć jeden punkt. To taki dobry prognostyk na przyszłość. - skomentował ten dziwny mecz Krzysztof Kocik. W podobnym tonie wypowiadał się również Wiesław Popik, choć i w jego głosie czuć było żal: "Cieszymy się ze zdobytego punktu, ale można było wywalczyć znacznie więcej."
PZU AZS Olsztyn - EnergiaPro Gwardia Wrocław 3:0 (25:17, 25:19, 25:17)
Osłabiony brakiem Pawła Papke, Marcina Możdżonka i Michała Bąkiewicza zespól PZU nie miał większych problemów, aby pokonać wrocławską Gwardię, która przystąpiła do tego meczu z należnym respektem do rywala, który jednak nie mobilizował do walki, lecz paraliżował ruchy zawodników. Tak więc tylko trzy partie trwał ten pojedynek, w którym Gwardziści, zgodnie z przewidywaniami musieli uznać wyższość rywali:"Nie potrafiliśmy przyjąć zagrywki PZU AZS i od tego zaczęły się nasze kłopoty. Sinan Tanik w tym elemencie gry pomylił się zaledwie raz. Nie ma co ukrywać, że w przekroju całego spotkania byliśmy zespołem zdecydowanie słabszym" - przyznał Jacek Grabowski, trener Gwardii Wrocław.
Nie będą mieli tym razem tygodniowego odpoczynku ani zawodnicy, ani fani siatkówki. Już w środę zespoły rozegrają ostatnią kolejkę w tej rundzie, aby w sobotę rozpocząć rundę rewanżową. Nas czeka jednak mały oddech, bo mecz Mostostalu z Jastrzębskim Węglem przełożony został na 7 marca, więc podopieczni Andrzeja Kubackiego będą mieli więcej czasu, aby ochłonąć po porażce w Bełchatowie i dobrze przygotować się na sobotniego spotkania z liderem tabeli-PZU Olsztyn.
Autor: Janusz Żuk
Msc. |
Nazwa drużyny |
Liczba meczów |
Liczba punktów |
Sety wygrane |
Sety przegrane |
1. |
PZU AZS Olsztyn |
8 |
22 |
23 |
6 |
2. |
Skra Bełchatów |
8 |
20 |
22 |
7 |
3. |
Resovia Rzeszów |
8 |
17 |
20 |
10 |
4. |
Jastrzębski W. |
8 |
15 |
18 |
12 |
5. |
AZS Częstochowa |
8 |
25 |
20 |
15 |
6. |
Mostostal |
8 |
10 |
12 |
17 |
7. |
Gwardia Wrocław |
8 |
7 |
9 |
19 |
8. |
Jadar Radom |
8 |
6 |
9 |
21 |
9. |
AZS Politechnika |
8 |
4 |
9 |
22 |
10. |
Delecta Bydgoszcz |
8 |
4 |
8 |
21 |
|