Podsumowanie 10. kolejki PLS
Pociąg z napisem "PLS" mknie z zawrotną szybkością i ani się obejrzeliśmy, a w środę minęliśmy półmetek, aby w niedzielę zakończyć pierwszą kolejkę rundy rewanżowej. Tym razem siatkarze nie uraczyli nas pięknymi widowiskami i niespodziankami na miarę tych z poprzednich kolejek, bo też poza Rzeszowem i Wrocławiem pozycja faworytów była niepodważalna, a w Kędzierzynie PZU zrehabilitował się za porażkę z Resovią nie tylko dzięki swojej dobrej grze.
Drużyny, które w swoich szeregach mają reprezentantów Polski raczej oszczędzają siły, niżej notowane mimo ambicji niewiele mogą wskórać, czuje się pewne zmęczenie i lekką senność, jak to zwykle na takim etapie ligi po tak męczącym sezonie być musi. Jednak kiedy się czyta ligową tabelę widać, że już niedługo ten senny marazm zmieni się w zażartą walkę o każdy punkt i jak najlepszą pozycję przed play -offami.
Resovia Rzeszów - AZS Częstochowa 2:3 (17:25, 27:25, 18:25, 25:21, 9:15)
W piątkowe popołudnie oczy kibiców siatkówki zwrócone były na Rzeszów, gdzie nadspodziewanie dobrze grający siatkarze Resovii podejmowali w zawsze gorącej hali na Podpromiu Wkręt-Met Częstochowa i jak nas już do tego przyzwyczaili w poprzednich kolejkach, stoczyli zacięty pojedynek z kolejnym zespołem wielkiej czwórki. Tym razem podopieczni Jana Sucha po dwóch zwycięstwach nad Jastrzębskim Węglem i PZU Olsztyn musieli uznać wyższość siatkarzy spod Jasnej Góry, ale porażka 2:3 po pięciosetowym zaciętym pojedynku na pewni nie przynosi im ujmy.
"Mecz był bardzo zacięty, wygrał zasłużenie naprawdę lepszy zespół, bo w przeciągu całego spotkania praktycznie cały czas przeważali nasi rywale. My cieszymy się bardzo z jednego punktu. Oni - z tego, co powiedział ich kapitan i trener - z dwóch, bo wiedzieli, że będzie tutaj bardzo ciężko. Troszeczkę szkoda, bo mieliśmy apatyty na wygranie tego spotkania po ostatnich naszych dobrych wynikach. Nie udało się, więc trudno. Zdobyliśmy kolejny punkt. Pniemy się w gorę w tabeli, bo z tego, co wiem, to dalej jesteśmy na trzecim miejscu, tak że wynik jest bardzo fajny. Teraz mamy troszeczkę więcej wolnego." - skomentował mecz kapitan Resovii Grzegorz Pilarz.
Mimo przegranej środowisko siatkarskie w Rzeszowie miało tego dnia swoje święto. Przed piątkowym meczem w hali na Podpromiu prezes Resovii Marek Borejko uroczyście ogłosił, że od II rundy rzeszowska drużyna będzie występowała pod nową nazwą, Asseco Resovia, co oznacza, iż zespół pozyskał strategicznego sponsora, firmę Asseco Poland, która już w najbliższym sezonie ma na tyle wzmocnić zespół, że będzie on zdolny do walki o medale, chociaż kibice liczą, iż już ten sezon może zakończyć się bardzo dobrym rezultatem rzeszowskiej drużyny.
Mostostal-Azoty - PZU AZS Olsztyn 0:3 (18:25, 23:25, 18:25)
W zupełnie innych nastrojach żegnali halę Azoty kibice Mostostalu, który po raz drugi z rzędu przegrał mecz w trzech setach, tym razem z olsztyńskim PZU. Ale nie to było powodem rozgoryczenia sympatyków niebiesko-biało-czerwonych, wszak porażka z wicemistrzami Polski wkalkulowana była od początku w bilans zysków i strat zespołu. Bolesne było jednak to, iż podopieczni Andrzeja Kubackiego, podobnie jak to miało miejsce w Bełchatowie, oddali rywalom praktycznie wygraną partię i tym samym odebrali sobie nie tylko szansę na wygranie seta, a być może także na lepszy wynik w całym meczu. PZU po porażce w Rzeszowie przystąpił do tego spotkania bardzo zmotywowany, ale w przekroju całego spotkania widać było, że był zespołem do ogrania.
"Byliśmy bardzo zawiedzeni. Pojechaliśmy do Rzeszowa po trzy punkty, taki był nasz cel. Nie udało się i w meczu z Mostostalem być może siedziała w nas trochę jeszcze tamta przegrana. Tym bardziej cieszymy się, że wyszliśmy z takich tarapatów w drugim secie. - skomentował sukces swój i swoich kolegów libero akademików Richard Lambourne. Zawodnicy i szkoleniowcy Mostostalu nie mogli uwierzyć w to, co się wydarzyło w drugiej partii, kiedy z prowadzenia 18:9 nagle zrobiło się 23:25. "Chyba będę musiał obejrzeć tego seta z 200 razy, żeby zrozumieć, jak go przegraliśmy" - powiedział o drugiej partii atakujący Mostostalu Bartosz Kurek. "Ładny prezent sobie zrobiłem - ironizował obchodzący dwudzieste urodziny Kuba Jarosz. - W pewnym momencie coś się zacina i przestaje nam iść gra. Wpada jedna łatwa piłka i nie potrafimy tego odwrócić. Gdybyśmy wygrali tego seta, mecz mógłby wyglądać zupełnie inaczej.
"To już kolejny mecz z rzędu, kiedy wysoko prowadzimy, a potem nie potrafimy wygrać. Trzeba się zastanowić nad tym problemem. Odpowiedzialność nie może w tym momencie spadać na bardzo młodych zawodników. Nie można jednak się do siebie obracać plecami po takim występie, trzeba z sobą rozmawiać - podkreślił na konferencji prasowej trener Mostostalu, który podobnie jak prezes wciąż wierzy w duże możliwości zespołu, który w walce o punkty traci większą część swojej wartości, chociaż momentami pokazuje dużo lepsze i prawdziwsze oblicze.
Skra Bełchatów - Jadar Radom 3:0 (25:21, 26:24, 25:19)
W Bełchatowie mistrzowie Polski również w trzech setach uporali się z Jadarem Radom, ale trzeba oddać sprawiedliwość gościom, że nie oddali skóry łatwo, chociaż w ogólnym rozrachunku to gospodarze kontrolowali wynik i pozwalali beniaminkowi tylko na tyle, ile uznali za stosowne. "Staraliśmy się nawiązać walkę z wyżej notowanym rywalem i przez okres dwóch setów swojej postawy wstydzić się nie musimy. Naszym założeniem była silna zagrywka, która miała odrzucić bełchatowskie "wieże" od siatki, utrudnić grę rozgrywającemu. W teorii rzecz prosta - w praktyce już nie. Trzecią odsłonę można zatytułować: "Wlazły show". Zagrywał z taką siłą i precyzją, że trudno mieć do moich zawodników przyjęcie o brak podjęcia próby podbicia. Piłka leciała z taką prędkością, że momentami nie było sposób jej zobaczyć. Cóż mogę powiedzieć, naszym celem jest utrzymanie w Polskiej Lidze Siatkówki. Szkoda, że nie udało nam się ugrać chociażby seta.
To z pewnością podbudowałoby nas przed najważniejszymi spotkaniami drugiej fazy rundy zasadniczej. Walczyliśmy, chwilami graliśmy jak równy z równym, ale wygrał lepszy."
Jastrzębski Węgiel - Delecta Bydgoszcz 3:0 (25:17, 25:20, 25:17)
Drużyna Delecty okazała się dla Jastrzębskiego Węgla wymarzonym rywalem na poprawę nastroju, który po porażkach z PZU Olsztyn, Resovią i Copra Piacenza (w pucharze CEV) był fatalny. Wczoraj siatkarze z Jastrzębia Zdroju wreszcie spojrzeli na swojego rywala z góry. "Po serii niepowodzeń ta wygrana była nam bardzo potrzebna - podkreślał trener Ryszard Bosek - Zespół, a już szczególnie kadrowicze, są zmęczeni wyczerpującym sezonem. Nie czują radości gry, brakuje im świeżości. Byliśmy w dołku, ale widzę, że jest coraz lepiej" - dodał. Bydgoszczanie, w szeregach których zadebiutował Stanisław Pieczonka, nie sprostali jednemu z faworytów do mistrzostwa Polski w przyjęciu zagrywki. Ekipa Boska sięgnęła skutecznie po swój największy oręż, czyli mocne serwy. "Zagrywali bardzo mądrze i celnie albo mocno. Niewiele mogliśmy na to poradzić" - smucił się Krzysztof Janczak, atakujący drużyny gości.
Ekipa z Bydgoszczy, która w środę napędziła stracha mistrzom Polski z Bełchatowa trzymała się dzielnie w każdym secie, ale tylko do pierwszej przerwy w grze.
"Po co było jechać taki szmat drogi. Nie podjęliśmy walki" - smucił się trener bydgoszczan Wiesław Popik.
Gwardia Wrocław - AZS Politechnika 3:2 (30:28, 25:15, 23:25, 23:25, 15:11)
"Cieszę się oczywiście, że po tych ostatnich czterech spotkaniach, w których nie wygraliśmy seta, dzisiaj byliśmy w stanie odbudować się. - skomentował występ swoich zawodników trener wrocławian.- Ten mecz był dla nas podwójnie ważny, bo byliśmy pod wielką presją. Spotkanie było istotne dla układu tabeli i takich meczy będzie jeszcze kilka." Wrocławianie mogli wygrać to spotkanie znacznie wyżej, ale w trzecim secie osłabiona brakiem Chudika i Siebecka Politechnika wykorzystała moment dekoncentracji gospodarzy i złapawszy oddech, doprowadziła dość szybko do wyrównania., którego nie potrafiła jednak przełożyć na zwycięstwo w tie-breaku.
"Zaczęło się dobrze - w pierwszym secie prowadziliśmy i po nerwowej końcówce przegraliśmy. Drugi set był konsekwencją pierwszego i można powiedzieć, że własnymi błędami zdobywaliśmy punkty dla przeciwnika. Odbudowaliśmy się w trzecim secie. Mogę zatem w obecnej sytuacji być zadowolony, że przy takiej postawie zespołu udało się urwać chociaż 1 punkt, bo zanosiło się na szybkie 3-0."- próbował szukać jakichś pozytywów w występie Politechniki Edward Skorek.
Wobec decyzji o przełożeniu meczu pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Skrą Bełchatów, Najciekawiej zapowiada się spotkanie Mostostalu z Wkręt-Metem i Gwardii z Jadarem, chociaż równie interesująco może być w Warszawie, gdzie podopieczni Jana Sucha będą szukać trzech punktów, aby umocnić się w czołówce.
Msc. |
Nazwa drużyny |
Liczba meczów |
Liczba punktów |
Sety wygrane |
Sety przegrane |
1. |
Skra Bełchatów |
10 |
26 |
28 |
8 |
2. |
PZU AZS Olsztyn |
10 |
26 |
28 |
9 |
3. |
Resovia Rzeszów |
10 |
20 |
25 |
15 |
4. |
AZS Częstochowa |
10 |
20 |
26 |
17 |
5. |
Jastrzębski W. |
9 |
18 |
21 |
12 |
6. |
Mostostal |
9 |
10 |
12 |
20 |
7. |
Gwardia Wrocław |
10 |
9 |
12 |
24 |
8. |
AZS Politechnika |
10 |
8 |
14 |
26 |
9. |
Jadar Radom |
10 |
6 |
10 |
27 |
10. |
Delecta Bydgoszcz |
10 |
4 |
9 |
27 |
|