Będzie super, jak wejdziemy " do czwórki"
Rozmowa z prezesem Zakładów Azotowych Kędzierzyn
Foto: Jacek Żuk
Grzegorz Łabaj: Długo trzeba było pana przekonywać do większego zaangażowania w klub?
Bartłomiej Cząstkiewicz: Rozmowy przeciągały się, choć mnie długo przekonywać nie trzeba było. Zanim weszliśmy w klub, przeprowadziliśmy szereg rozmów z dotychczasowymi sponsorami. Wszyscy zapewnili nas o swojej dalszej współpracy, a niektórzy nawet zakładają wzrost środków przekazywanych na klub. Uznaliśmy, że drużyna z takim tradycjami nie może przestać istnieć. Jest chlubą miasta i regionu. Jesteśmy największym pracodawcą w mieście. Tak dużej firmy nie da się oderwać od lokalnego społeczeństwa. Będziemy angażować się w życie miasta z naszym potencjałem i finansami. Jedną z dziedzin jest sport i właśnie klub.
G.Łabaj: Po co "Azotom" drużyna siatkarzy?
B. Cząstkiewicz: Chcemy budować nowy wizerunek naszej firmy. Do tej pory "Azoty" kojarzone były ze zbankrutowanym, państwowym molochem, bez przyszłości. Musimy to zmienić. Założyliśmy kilka kierunków działań w celu poprawy wizerunku. Jednym ze sztandarowych jest sport. Klub ma być naszą wizytówką w kraju i poza jego granicami. Jeśli mamy wejść na giełdę, to firma musi być dobrze zareklamowana.
G.Łabaj: A siatkówka jest przecież bardzo popularna i reklama przez nią jest na pewno o wiele tańsza niż wydawanie milionów złotych na telewizyjne spoty?
B. Cząstkiewicz: Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że mamy w Polsce siatkówkomanię. Wraz z sukcesami klubów i reprezentacji wzrasta zainteresowanie sponsorów i telewizji. Wartość dyscypliny z każdym rokiem rośnie. Wiem, że zrobiliśmy dobry interes, a najbliższe sezony powinny to potwierdzić.
G.Łabaj: Rośnie popularność siatkówki, ale z tym wiąże się znaczny wzrost kosztów. Najlepsi zawodnicy zarabiają po 800 tysięcy, a budżety klubów sięgają 10 milionów złotych. "Azoty" dadzą dwa miliony na drużynę, ale za rok czy dwa może to nie wystarczyć?
B. Cząstkiewicz: W sporcie najważniejszy jest sam udział. Nie żądamy od razu tytułów. Nie zawsze ten, który ma pieniądze, ma od razu wyniki. Wielkie gwiazdy nie zawsze gwarantują sukces. W ostatnim sezonie takim przykładem było Jastrzębie. Jedna piłka dzieliła tę drużynę od katastrofy, bo taką byłoby odpadnięcie z naszym zespołem w pierwszej rundzie play off. Chcemy budować budżet, który będzie gwarantował systematyczny rozwój drużyny. Było szóste miejsce. Dobrze będzie, jeśli zajmiemy piąte, a super, jak wejdziemy do czwórki.
G.Łabaj:Zakłady Azotowe są w tej chwili głównym sponsorem, ale to się może zmienić?
B. Cząstkiewicz: Nasz udział jest pewny. Zostawiamy miejsce dla firmy, która chciałby zostać drugim strategicznym sponsorem klubu
G.Łabaj: Zapewnie wkrótce zniknie nazwa Mostostal-Azoty i zastąpi ją nowa. Jaka to będzie?
B. Cząstkiewicz: Na pewno do nowego sezonu klub przystąpi z nową nazwą. Nie jest jeszcze ustalone z jaką, bo nad tym pracujemy. Ale na pewno nie będzie to coś w stylu "Zakłady Azotowe Kędzierzyn Spółka Akcyjna". Jedno jest pewne, klub nie może nazywać się Mostostal, bo w tym momencie wszystkie firmy, które mają w swoim logo Mostostal, mają darmową reklamę. A to jest przecież biznes. Z drugiej strony nie wymagamy, żeby kibice zmieniali barwy szalików i koszulek, a i pewnie dalej będą skandować na meczach Mostostal, a niektórzy nawet Chemik.
G.Łabaj:: Będą zmiany organizacyjne w klubie?
B. Cząstkiewicz: Na razie nie ma takiej potrzeby.
Źródło: Gazeta Lokalna
|