III Memoriał im. Arkadiusza Gołasia -
- mamy srebro
W drugim dniu memoriału wszyscy oczekiwali z niecierpliwością na mecz finałowy pomiędzy zwycięzcami wczorajszych pojedynków: Wkręt-Metem Częstochowa a ZAK S.A. Kędzierzyn.
Wcześniej jednak w walce o trzecią lokatę turnieju zmierzyły się zespoły Resovii Rzeszów i Jadaru Radom. Rywale niebiesko-biało-czerwonych z pierwszego dnia turnieju pokonali w trzech setach (25-22, 25-19, 25-17) swoich przeciwników, dominując w każdym elemencie siatkarskich umiejętności. Radomianie, co prawda, próbowali momentami nawiązać równorzędną walkę z naszpikowanym gwiazdami zespołem z Rzeszowa, ale liczne przestoje w grze nie pozwoliły podopiecznym trenera Luksa na ugranie choćby seta.
Tylko trzy partie rozegrali również finaliści III Memoriału im. Arkakiusza Gołasia. Zabrakło więc trochę dramaturgii i emocji, które towarzyszyły kibicom siatkówki w pierwszym dniu turnieju. W pojedynku pomiędzy zespołami z Częstochowy i Kędzierzyna, lepsi okazali się ci pierwsi, nadspodziewanie łatwo zwyciężając podopiecznych Andrzeja Kubackiego 3: 0 (25:19, 25:20 i 25:23).
Siatkarze z Kędzierzyna wystąpili w meczu finałowym w nieco innym ustawieniu niż miało to miejsce w spotkaniu z Rzeszowem. Eugena Bakumovskiego zastąpił na przyjęciu Konrad Małecki, a Jakuba Oczkę na rozegraniu - Grzegorz Pilarz. Podopbnie jak wczoraj na ataku zagrał Adrian Patucha, na środku - Sławomir Szczygieł i Damian Domonik, na libero - Marcin Mierzejewski, a partnerem Konrada Małeckiego był Kuba Jarosz.
Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia naszych siatkarzy 3:0 po zagrywce Kuby Jarosza i błędzie w ataku Marcina Wiki. Po chwili jednak siatkarze z Częstochowy odrobili dwa oczka, a jeszcze przed przerwą techniczną zdołali wyrównać, kiedy Kuba Jarosz zaatakował w antenkę, a Bartek Janeczek zdobył punkt z zagrywki. Mimo że na pierwszą przerwę techniczną nasi siatkarze schodzili prowadząc jednym oczkiem po ataku Kuby Jarosza, od stanu 10:10 przewagę uzyskali częstochowianie. Bardzo dobrą partię rozgrywali obaj doświadczeni przyjmujący rywali: Marcin Wika i Krzysztof Gierczyński, a ponieważ pozostali zawodnicy nie popełniali większych błędów, wypracowaną przewagę w tej części seta udało się dowieźć do końca.
W drugiej partii, podobnie jak to miało miejsce wcześniej, na pierwszą przerwę techniczną z przewagą tym razem dwóch punktów schodzili siatkarze ZAK S.A. Kędzierzyn. I chociaż podopieczni Radosława Panasa zdołali wyrównać po ataku Janeczka przy stanie 11:11, to po bloku na Krzysztofie Gierczyńskim kędzierzynianie znów wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do kolejnej przerwy technicznej. Od tego jednak momentu coś zacięło się w zespole z Kędzierzyna, pojawiły się problemy z przyjęciem technicznej zagrywki i dość łatwo częstochowianie nie tylko zniwelowali dystans dzielący ich od rywali, ale wyszli na trzypunktowe prowadzenie ( 20:17), kiedy w polu zagrywki stanął młody Nowakowski. Pod koniec seta zablokowany po raz drugi w tej partii został Konrad Małecki, a Adrian Patucha zaatakował w antenkę i na tablicy pojawił się wynik 2:0 dla rywali.
Trzecia partia była najbardziej wyrównana i wydawać się mogło, że tym razem kędzierzynianie odniosą zwycięstwo i tym samym, podobnie jak wczoraj, odwrócą losy tego finału. Niemal do ostatniej piłki trwała więc wyrównana walka punkt za punkt, w której to o mały włos lepsi byli rywale siatkarzy ZAK S.A. Kędzierzyn. Decydujące dla przebiegu tego seta okazała się jednak jedna z ostatnich akcji, w której Konrad Małecki nie przyjął zagrywki Bartka Janeczka, co dało podopiecznym trenera Panasa piłkę meczową ( 24:22). Co prawda Kuba Jarosz przepięknym atakiem w trudnej sytuacji oddalił jeszcze na moment widmo przegranej, ale ostatnie zdanie należało do naszych rywali i to oni zostali zwycięzcami memoriału.
Szkoda przegranej, bo mimo szkoleniowego charakteru tego turnieju, zwycięstwo w nim nie tylko wpisałoby naszych siatkarzy do kronik zawodów rozgrywanych dla upamiętnienia Arka Gołasia, ale byłoby wspaniałym uwieńczeniem dwutygodniowego obozu. Dziś w zespole Mosto szwankowało przede wszystkim przyjęcie zagrywki, a ponieważ w obronie nie potrafiliśmy sobie poradzić z atakami doświadczonych zawodników: Marcina Wiki i Krzysztofa Gierczyńskiego, nasi rywale potrafili zbudować przewagę potrzebną do odniesienia zwycięstwa.
Autor: Janusz Żuk
|