"Na wiele nie liczę" -
- mówi powołany do szerokiej kadry Jakub Jarosz
Wojciech Potocki: Uwierzył Pan od razu, że Raul Lozano powołał do kadry zawodnika, który w lidze gra tyle, co nic.
Jakub Jarosz: Zdaję sobie sprawę, że nie jestem głównym bohaterem ligowych zmagań. Widać muszę jeszcze więcej popracować na treningach. A powołanie? Trener Lozano powiedział kiedyś, że nawet, gdy nie będziemy grać, to nie zapomni o nas. No i dotrzymał słowa.
W. Potocki:Liczy Pan na grę w Pekinie?
J. Jarosz:Najpierw musi się tam zakwalifikować reprezentacja. Trzeba sobie jednak wysoko stawiać poprzeczkę. Na razie Pekinu nie widać zza Wielkiego Muru.
W. Potocki: Jak to jest. Trener Kubacki nie widzi Pana w pierwszym składzie, a Lozano powołuje do kadry? Kto tu się myli?
J. Jarosz: Mnie trudno się na ten temat wypowiadać. W kadrze, przynajmniej na razie, nie będę czołowym zawodnikiem i tak naprawdę nie liczę na wyjazd. A klub? Mamy bardzo wyrównany skład i praktycznie nikt nie ma etatu na grę "w szóstce".
W. Potocki: Wróćmy więc do Kędzierzyna. Na co, tak naprawdę, liczycie w tym sezonie? Na medal?
J. Jarosz: Mamy bardzo silny zespół. Dużo silniejszy niż rok temu. Przyjdzie taki moment, kiedy "wszystko zaskoczy" i wtedy powinniśmy być na podium. Może to nie będzie od razu złoto, ale liczę na któryś z medali.
Źródło: Tygodnik Lokalny "7 dni"
|