Do pięciu razy sztuka
Wiadomość o tym, że w fazie play-off Mostostal rozegra mecze z PZU AZS Olsztyn, wśród kibiców Mistrza Polski wywołała krańcowo różne reakcje. Wszak od dłuższego czasu miejsce w tabeli wskazywało, że w pierwszych meczach zespół z Kędzierzyna - Koźla spotka się z odwiecznym rywalem z ostatnich kilku lat, to jest Pamapolem Częstochowa. Jednak porażka w Bielsku i zwycięstwo tylko za 2 punkty z Gwardią Wrocław przy trzech porażkach z rzędu Akademików z Olsztyna zmieniły układ tabeli. W gronie kibiców mówi się nawet, że taki stan rzeczy nie jest przypadkiem, lecz taktycznym zabiegiem olsztynian, mierzących w tytuł mistrzowski. Nie bardzo wierzę w spiskową teorię dziejów, więc trudno mi jest zgodzić się z tą opinią, ale ...
Na pewno Mostostal, który od początku sezonu walczy raczej z kontuzjami, a rzadziej z drużynami na parkietach, mógł wydawać się zawodnikom i trenerom z Olsztyna " łakomym kąskiem" w drodze do upragnionego tytułu, który, jak wiadomo wszystkim, jest warunkiem nieodzownym do utrzymania w klubie sponsora i aktualnego składu. Olsztyński " dream team" wykreowany przez dziennikarzy na mistrza, nie dopuszcza nawet możliwości porażki w pierwszej rundzie. Pycha czy realna wartość klubu??? Takie pytanie rodzi się, kiedy spojrzy się na aktualny układ tabeli i ostatnie mecze w lidze w wykonaniu drużyn z czołówki tabeli. Okazuje się bowiem, że w tym sezonie trudno jest znaleźć zdecydowanego faworyta, a porywające mecze w wykonaniu Ivettu, Skry czy Pamapolu i PZU AZSU, przeplatane są pojedynkami słabymi, w których czołowe drużyny prezentują bardzo przeciętny poziom.
Wydaje mi się, że jednak pycha. Patrząc na skład olsztynian nie trudno zauważyć, że jest to na pewno jeden z "najdroższych zespołów w polskiej lidze". Zakup Pawła Zagubnego miał zapewnić zespołowi mistrzowskie rozegranie, a Paweł Papke miał być tym, który ten atut wykorzysta w 100%. Jeżeli do tej pary dodamy dwóch środkowych: Łukasza Kadziewicza i Wojciecha Grzyba oraz przyjmującego Marka Siebecka, to rysuje się nam obraz drużyny usianej gwiazdami. Jedynym słabym elementem w wykonaniu siatkarzy PZU jest bowiem przyjęcie w wykonaniu Krzysztofa Śmigla, w czym wiele zespołów upatrywało swoją nadzieję na zwycięstwo.
W ostatnich czasach jednak bardzo często zdarzało się, że wiele słów krytyki padało pod adresem naszego reprezentacyjnego rozgrywającego, który swoją postawą na boisku wręcz uniemożliwiał przeprowadzenie składnej akcji. Jeżeli do tego dodamy nie najwyższą formę Pawła Papkego i bardzo himeryczą grę Marka Siebeka, to zmienia się spojrzenie na ostatnie porażki olsztynian w rozgrywkach PLS. Olsztynianie bowiem, być może, są drużyną "dwóch gwiazd", ale na pewno nie są zespołem. Słabsza dyspozycja jednego z nich sprawia, że drużyna traci pewność siebie, mnożą się błędy, a mimo długiej ławki rezerwowych, nie ma gracza, który potrafiłby przełamać stan niemożności i rozbicia. Taki sytuację można było już zaobserwować w ostatnim meczu z Mostostalem w dwóch wygranych przez nasz zespól setach i w następnych występach z Ivettem, Energią i AZS Warszawa.
Swoja nadzieję na pokonanie rywala zespól z Olsztyna upatruje na pewno w tym, że w tym roku wygrał z "Mosto" wszystkie mecze: zarówno w lidze jak i w rozgrywkach o Puchar Polski. Na pewno jest to duża przewaga psychologiczna, ale czy wystarczy na odniesienie dwóch zwycięstw u siebie z Mostostalem? Okaże się to na pewno już w czwartek i piątek przyszłego tygodnia. Wszystko zależy od tego, w jakim składzie zagra Mistrz Polski. Myślę tu szczególnie o Jirim Popelce. Swoją drogą ciekawy może być pojedynek dwóch atakujących Mosto, byłego i aktualnego.
Mimo wszystko jestem optymistą. Nie znaczy to wcale, że nie obawiam się o wynik tego spotkania. Jednak powrót do zespołu Pawła Siezieniewskiego, dobra dyspozycja środkowych, a szczególnie Olka Januszkiewicza w meczu z NKS Nysa (gdyby na pozycji atakującego miał grać Robert Szczerbaniuk), powrót do formy Piotra Lipińskiego, dają nadzieję - a końcu: " Do pięciu razy sztuka"
Autor: Janusz Żuk
|