"Jedziemy po awans" -
- zapowiada Bartosz Kurek
Wśród 12 reprezentantów powołanych przez Raula Lozano na turniej kontynentalny jest dwóch zawodników ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Rozgrywający Łukasz Żygadło od początku był pewniakiem. Atakujący Bartosz Kurek pojechał w miejsce kontuzjowanych Mariusza Wlazłego i Grzegorza Szymańskiego. "Jedziemy do Izmiru po kwalifikację olimpijską" - mówił przed odlotem Kurek.
Roman Stęporowski: Czujesz się jako etatowy "strażak" kadry. Przed mistrzostwami Europy zastąpiłeś kontuzjowanego Piotra Gruszkę. Teraz jedziesz jako atakujący, zamiast Wlazłego i Szymańskiego?
Bartosz Kurek: Przede wszystkim powołanie na turniej kwalifikacyjny jest dla mnie wielkim wyróżnieniem. Mogę tylko żałować bo znów jadę na ważną imprezę w takich okolicznościach. Zdecydowanie bardziej wolałbym pojechać dzięki umiejętnościom, a nie poprzez pecha kolegów. Jednak taki jest sport, że ktoś w ostatnim momencie wypada ze składu. Cieszę się, że jestem pierwszym, który go zastępuje.
R. Stęporowski: Czujesz się pewniakiem kadry Lozano?
B. Kurek: Jestem realistą i wiem, że w normalnych okolicznościach ciężko by mi było załapać się na turniej. Normalnych, to znaczy takich, w których wszyscy reprezentanci są zdrowi i w formie. Jednak, kiedy ktoś wypada ze składu z powodu kontuzji, a trener na jego miejsce widzi mnie, to nie zamierzam z tym dyskutować. Jadę i chcę dać dla reprezentacji z siebie wszystko. Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłem. Być może pełnym zaangażowaniem na treningach.
R. Stęporowski: Jak się czujesz w roli atakującego, skoro od początku sezonu grasz jako przyjmujący?
B. Kurek: W klubie wiele razy występowałem po przekątnej z rozgrywającym. Na zgrupowanie w Spale też zostałem zgłoszony jako atakujący, jednak na początku trener ustawiał mnie na pozycji przyjmującego. Dopiero w ostatniej fazie zgrupowania kadrowa sytuacja sprawiła, że trener przesunął mnie na pozycję atakującego. Nie wybrzydzam i na każdej pozycji daje z siebie wszystko. Na samym początku mojej kariery grałem jako atakujący, teraz potrenowałem parę dni w Spale i dam sobie radę.
R. Stęporowski: W Izmirze nie będzie łatwo, bo drużyna jest teoretycznie słabsza od tej, która wywalczyła wicemistrzostwo świata.
B. Kurek: Nie jest ważne jakie nazwiska jadą na turniej, tylko kto jaką formę będzie prezentował podczas meczów. Nie możemy teraz rozmyślać kto z powodu urazów został w kraju, bo to nie najlepiej mogłoby wpłynąć na morale zespołu. Najważniejsze byśmy potrafili skoncentrować się na walce o igrzyska.
R. Stęporowski: W pierwszej fazie turnieju gracie z Hiszpanią, Włochami i Holandią. Jak oceniasz tych rywali?
B. Kurek: Wprawdzie Hiszpania to mistrzowie Europy, ale w zespole nie ma wielkich gwiazd. Ich gra oparta jest na bardzo doświadczonym rozgrywającym Miguelu Falasce, który dobrze się rozumie ze swoim bratem grającym na ataku. W pierwszym meczu musimy dobrą zagrywką utrudnić dobrego rozegranie. Z obozu włoskiego dochodzą wieści mówiące o osłabieniu tej drużyny. Ale Włosi w obojętnie jakim składzie zawsze są zespołem, który trzeba szanować. Holendrzy od dłuższego czasu grają bardzo dobrze. Upatruje w nich czarnego konia imprezy. To wymagający zespół, mający w składzie kilku ciekawych zawodników. Zwycięstwo z nimi może być bardzo trudnym zadaniem.
Źródło: NTO
|