"Zły terminarz zabija PLS"-
- ocenia prezes ZAKSY
W ciągu siedmiu dni rozegramy cztery ligowe mecze. To bez sensu, to zabija ligową siatkówkę - mówi prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Kazimierz Pietrzyk.
Reprezentacja i jej walka o igrzyska w Pekinie to priorytet, ale przez skrócenie sezonu zabijamy siatkówkę ligową - mówi Pietrzyk. Jego zespół i tak jest w komfortowej sytuacji, ponieważ czołowe zespoły PLS-u, które rywalizują w europejskich pucharach, grają co trzy dni od dawna.
- Tak naładowany terminarz to duże obciążenie dla siatkarzy. To jedna sprawa. Druga to taka, że w krótkim czasie gramy bardzo dużo spotkań, sezon kończy się w kwietniu. Reklamodawcy, sponsorzy i chyba kibice też są zainteresowani tym, by sezon trwał jak najdłużej. Rok ma 12 miesięcy, zawodnikom płacić trzeba, a sezon trwa około pięciu miesięcy. Kadrowicze grają non stop, aż za dużo, ale pozostali zawodnicy pobierają pieniądze właściwie za gotowość do gry. To bezproduktywny z punktu widzenia marketingu okres - twierdzi Pietrzyk.
Dodaje od razu, że kolejnego takiego sezonu w PLS-ie być nie może: - Gramy, by grać, byle szybko, liga jest szarpana, by stworzyć warunki dla reprezentacji kosztem klubów. A to, w jaki sposób rozgrywany jest Puchar Polski, to kpina. Po jednym meczu awansowaliśmy do turnieju finałowego. Dla kogo to jest robione? - pyta Pietrzyk. Winą za ten stan obarcza w dużej mierze szefa światowej federacji Meksykanina Rubena Acostę. - On robi, co chce, sprzedał Puchar Świata na trzy lata Japończykom. A ci chcą go rozgrywać w listopadzie. To burzy rozgrywki ligowe w Europie - uważa prezes ZAKSY.
Pietrzyk krytykuje także Ligę Światową, którą wymyślił... Ruben Acosta, który grę mało popularną chciał zmienić w dyscyplinę atrakcyjną medialnie i chętnie oglądaną. To dlatego jednym z warunków uczestnictwa jest podpisanie umowy z ogólnokrajową telewizją, która będzie transmitować mecze.
- To komercyjna impreza. Musimy jednak w niej grać i to właściwie podstawowym składem, bo zdobywamy punkty do rankingu światowego, a to ważne np. przy kwalifikacjach olimpijskich. Co dają nam konfrontacje z Chinami, Japonią i Egiptem, bo takich rywali mamy w tym roku w LŚ? Chłopcy tylko będą się męczyć w podróżach. Jedynym rozwiązaniem jest, by w końcu europejska federacja i państwa z naszego kontynentu miały większy wpływ na to, co dzieje się w światowej siatkówce, choć dopóki jest Acosta, nie widzę na to szans - kończy prezes ZAKSY. Podobnego zdania jest były trener reprezentacji Ryszard Bosek: - Poza naszym kontynentem właściwie nie ma z prawdziwego zdarzenia rozgrywek ligowych. To w Europie kluby grają i żyją ze sponsorów. Pozycja Acosty jest bardzo silna, jedyna rada na dziś to konsolidacja europejskich federacji, by ich glos był bardziej słyszalny. A najlepiej to wyszkolić dużą grupę dobrych siatkarzy, byśmy mieli kim grać w Lidze Światowej, Pucharze Świata, a po drodze w turniejach kwalifikacyjnych do imprez mistrzowskich - mówi Bosek. Co ciekawe w tym roku finał Ligi Światowej odbędzie się w Brazylii pod koniec lipca, zaledwie 12 dni po finałowym spotkaniu rozpoczynają się igrzyska w Pekinie!
W sobotę ZAKSA wybiera się do Olsztyna na mecz z Mlekpolem. Olsztynianie przegrali ostatnio w lidze z Rzeszowem, w europejskich pucharach po dramatycznym meczu ulegli włoskiej Modenie. - Są lekko przybici, mam nadzieje, że nie poprawią sobie humoru po meczu z nami - dodaje Pietrzyk. Jego ekipa także ostatnio zanotowała porażki z Bydgoszczą i Jastrzębiem.
Autor: Arkadiusz Kuglarz
|