Jakub Novotny najlepszym siatkarzem PlusLigi
Jakub Novotny jest najlepszym siatkarzem PlusLigi w tym sezonie. Czeski atakujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle sześciokrotnie był wybierany na zawodnika meczu w dotychczasowych dziesięciu kolejkach ligowych. To w dużej mierze dzięki niemu niedoceniany przed sezonem zespół z Kędzierzyna jest wiceliderem tabeli, a do PGE Skry Bełchatów traci tylko punkt.
- Mamy drużynę wojowników. Każdy z nas daje z siebie wszystko, nie oglądając się na innych. Dlatego wygrywamy - uważa Novotny. - Ja też gram lepiej niż w poprzednim sezonie, bo uporałem się z moim kręgosłupem. Gdyby nie nasz fizjoterapeuta Aleksander Bielecki, pewnie nie byłbym w stanie grać na wysokim poziomie. Mamy też lepszy zespół niż rok temu. No i wreszcie zaaklimatyzowałem się w Kędzierzynie.
Novotny został pierwszym atakującym ZAKSY w sezonie 2007/08, gdy z klubu odszedł Marcel Gromadowski. Na początku nie spełniał pokładanych w nim nadziei, ale teraz jest prawdziwym liderem zespołu. A niewiele brakowało, by zamiast do Kędzierzyna trafił do... Werony.
- Miałem występować we Włoszech, ale w Weronie nie chcieli zgodzić się na moją grę w reprezentacji Czech. To mi nie pasowało i wybrałem Polskę. Wiedziałem, że u was jest wysoki poziom i superkibice. Opowiadali mi o tym Dawid Murek, z którym grałem w Panathinaikosie Ateny i Sebastian Świderski, kolega z Perugii - mówi Novotny.
W Czechach prawie każdy młody chłopak chce być hokeistą albo piłkarzem. - Ja też trenowałem te dyscypliny, poza tym pływałem i grałem w tenisa. Ale szybko rosłem i mój ojciec, który był siatkarzem, namówił mnie, bym też spróbował tego sportu. Okazało się, że mój temperament pasuje do siatkówki - śmieje się Jakub. Ojciec widział go w roli rozgrywającego, ale Jakub wolał atakować. I jako skrzydłowy sprawdza się znakomicie.
W każdym kraju, w którym występował, należał do wyróżniających się zawodników. Przez cztery lata grał we Francji. W 2002 roku awansował do finału ze swoim zespołem z Poitiers, ale doznał kontuzji kręgosłupa i musiał leczyć się przez pięć miesięcy. Potem przeniósł się do Włoch (Schio Sport). Stamtąd trafił do Grecji (Panathinaikos), by po roku znów wrócić do Italii (Peugia, Mediolan). teraz jest w Polsce i nie żałuje tego. W naszej lidze zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji na najskuteczniejszego atakującego. - Fajnie, że jestem pierwszy, ale to nie ma większego znaczenia. siatkówka jest sportem zespołowym i liczy się miejsce całej drużyny. Na razie jest rewelacyjnie. wierzę, że skończymy sezon z medalem. stać nas na to. Mamy fantastycznego trenera, superzawodników i świetna atmosferę. Czego chcieć więcej? Tylko zdrowia i tego mi życzcie w nowym roku - śmieje się Novotny.
Autor: Ryszard Opiatowski Źródło: Przegląd Sportowy
|