"Każde zwycięstwo jest na wagę złota" -
- mówi kapitan ZAKSY, Robert Szczerbaniuk
Natalia Starosta: Kędzierzyn - Koźle jako pierwszy zapewnił sobie udział w półfinałach mistrzostw Polski. Mieliście sporo czasu na spokojny trening. Nad czym pracowaliście?
Robert Szczerbaniuk: Fakt, od zakończenia pierwszej rundy play - off mieliśmy sporo czasu na spokojne treningi. Trochę odpoczęliśmy, przeznaczyliśmy ten czas przede wszystkim na powrót do zdrowia. W tym tygodniu trenowaliśmy już jednak na maksa, bo w przyszłym gramy przecież pierwsze mecze z Resovią.
N.Starosta: Wszyscy doszli do pełni zdrowia?
R.Szczerbaniuk: Dokuczają nam jeszcze jakieś drobne dolegliwości, bo przecież nie da się wyleczyć poważnej kontuzji w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Musimy sobie jednak z tym poradzić, do końca sezonu ligowego został właściwie miesiąc i każdy z nas da z siebie maksimum, bo chcemy, żeby nasz wynik końcowy był jak najlepszy.
N.Starosta:ZAKSA wraca do czwórki po kilku latach nieobecności. Plan minimum zrealizowany, co dalej?
R.Szczerbaniuk: Minimum? Powiedziałbym, że nawet więcej (śmiech). Ale dobrze, niech będzie, że to było minimum (śmiech). Przed sezonem nikt nie podejrzewał, że Zaksa będzie grała tak dobrze, że zajdziemy tak daleko. Wówczas miejsce w piątce byłoby ok., a jesteśmy w czwórce i mamy szansę grać o medale. Będzie to więc spora niespodzianka, jeśli uda się nam ugrać medal. Teraz jednak każdy z nas liczy na krążek. Nie złożyliśmy broni, walczymy do końca.
N.Starosta: Pierwsze spotkanie z Resovią rozegracie u siebie. Czy ten fakt daje Wam jakąś przewagę?
R.Szczerbaniuk: Mentalnie pewnie tak. Wygraliśmy oba spotkania z Resovią w rundzie zasadniczej. Pierwsze na początku rozgrywek 3:2 i drugie, u siebie 3:0, więc być może jakaś niewielka przewaga psychiczna jest po naszej stronie. Ale to, co było wcześniej, już się nie liczy. Teraz mamy play - offy, liczy się każda piłka, każde zwycięstwo jest na wagę złota. A do walki staną dwa wyrównane zespoły - wygra ten, kto będzie miał więcej szczęścia i trafi na lepszą dyspozycję dnia. Gra się jednak do trzech zwycięstw i wyniki poszczególnych spotkań mogą być różne.
N.Starosta: Oglądał Pan zapewne ostatni mecz Resovii z częstochowskim AZS-em. To było chyba najciekawsze ze spotkań ćwierćfinałowych tej pary. Jak przez pryzmat tego meczu może Pan ocenić rzeszowską drużynę?
R.Szczerbaniuk: Cóż mogę powiedzieć - nieważne, jak się gra, ważne, że się wygrywa. Teraz nie są ważne punkty, a zwycięstwa, dlatego nie liczy się to, czy wygrało się mecz 3:0, 3:1 czy 3:2. Rzeszów może nie grał wspaniałej siatkówki, ale wygrał i myślę, że to jest najważniejsze. Przegrywali już 0:2, ale potrafili się podnieść, odrobić straty i wygrać.
N.Starosta: Wynika z tego, że jeśli pozwoli się Resovii rozegrać, to potem trudno jest ich zatrzymać.
R.Szczerbaniuk: Generalnie często zdarza się, że jeśli nie wygrywa się 3:0, to przegrywa się 2:3 (uśmiech). Trzeba jednak przyznać, że Częstochowa dwa pierwsze sety zagrała kapitalnie, prowadziła też w tie-break'u. Niestety, trochę się pogubili, ale w ich przypadku możemy powiedzieć, że to są jeszcze "błędy młodości" (uśmiech). Resovia zaś jest dużo bardziej doświadczoną drużyną i oni nie mogą sobie pozwolić na tak słabą grę, a w pierwszych dwóch partiach nie mieli po prostu nic do powiedzenia. Myślę, że AZS-owi mimo wszystko należą się brawa za to, że, przegrywając w całej rywalizacji 0:2, potrafili się podnieść i powalczyć.
N.Starosta: Drugą półfinałową parę tworzą Jastrzębski Węgiel i Skra Bełchatów. Jak oceniłby Pan szanse JW w tej rywalizacji? To Skra jest w tej parze faworytem.
R.Szczerbaniuk: Skra od kilku lat jest zespołem umieszczanym w gronie faworytów do złotego medalu. Mają naprawdę szeroki skład, co jest ich niewątpliwym plusem. Nie wszystkie zespoły mogą pozwolić sobie na taką ławkę rezerwowych, jaką ma Bełchatów, gdzie na ławce siedzą reprezentanci Polski. Niejeden klub chciałby mieć takich zawodników w podstawowym składzie. Mimo to nie skreślałbym Jastrzębia. Myślę, że oni jeszcze mogą zaskoczyć. Trener Santilli kombinuje trochę z ustawieniami, nie gra Nico Freriks, szansę dostał Grzegorz Łomacz, a na atak coraz częściej wchodzi Igor Yudin. Nie widziałem jeszcze, jak Australijczyk radzi sobie na tej pozycji, ale wiele osób go chwali. Nie mogę też powiedzieć, jak radzą sobie w tak "odmienionym" składzie, bo nie miałem przyjemności ich oglądać. Na pewno jednak powalczą. Nie chciałbym, nie tylko jako sportowiec, ale również jako kibic, żeby Bełchatów zakończył tę rywalizację z trzema zwycięstwami na koncie.
N.Starosta: Oba półfinały zapowiadają się w każdym razie ciekawie (uśmiech).
R.Szczerbaniuk: Mam taką nadzieję (uśmiech), ale czy tak właśnie będzie - czas pokaże.
Źródło:reprezentacja.net
|