"Po czwartym miejscu byłby niesmak" -
- wywiad z Robertem Szczerbaniukiem
Przegląd Sportowy: Doszedł pan już do siebie po półfinałowej porażce ZAKS-y z Resovią? Wszystkie trzy mecze przegraliście po zaciętej walce, a sobotnie, decydujące spotkanie po dramatycznej końcówce w tie -breaku.
Robert Szczerbaniuk: Cóż, nawet gdybyśmy wygrali ten czwarty mecz, nie wiadomo, co stałoby się we wtorek w piątym spotkaniu. Wiemy, że w Kędzierzynie mielibyśmy szansę zwyciężyć, ale pozostaje nam jedynie gdybanie. Przed nami trudne mecze o 3. miejsce.
PS: Dacie radę się na nie zmobilizować ?
R. Szczerbaniuk: Tak, bo nie chcemy przez całe lato czuć niesmaku po zajęciu tego najgorszego, czwartego miejsca. Będzie jednak ciężko, bo czeka na nas trudniejszy rywal niż w półfinale. Jastrzębie to lepszy zespół niż Resovia, z którą dwa razy wygraliśmy w fazie zasadniczej. Wcześniej jastrzębianie dwa razy nas pokonali, więc może karta się odwróci.
PS: Uważa pan, że Jastrzębski Węgiel jest lepszy od finalisty ligi ?
R. Szczerbaniuk: Tak mi się wydaje, choć nie chcę urazić moich kolegów z Rzeszowa. W każdym razie w meczach o trzecie miejsce damy z siebie wszystko. Na jakieś rozprężenie pewnie byśmy sobie pozwolili w grze o miejsca 5-8, gdyby Warszawa nas pokonała. Ale medal zawsze będzie sukcesem, na który przed rozgrywkami nikt nie liczył. Typowano, że zajmiemy piąte miejsce, a tymczasem walczyliśmy przecież o finał i będziemy rywalizować w europejskich rozgrywkach. Sami rozbudziliśmy apetyty bardzo dobrą rundą zasadniczą.
PS: Nie wspomina pan, że przeszkodziły wam kontuzje dwóch kluczowych graczy: Terrence'a Martina i Jakuba Novotnego. Zagrają o trzecie miejsce?
R. Szczerbaniuk: Martin pojechał do Francji na kontrolę, czeka go operacja kolana. Kuba ma stany przeciążeniowe i trudno coś prognozować. Nawet bez nich byliśmy blisko zwycięstwa. Więc teraz też, nawet jeśli nie wygramy, solidnie zmęczymy przeciwnika.
PS: Co po sobotnim meczu mówił wam w szatni trener Krzysztof Stelmach? Pocieszał czy był załamany jak wy ?
R. Szczerbaniuk: Krzysiek nie musiał nic mówić. Wraz z prezesem podziękował za walkę. Ochrzanić nas miał nie miał chyba za co, bo każdy dał z siebie tyle, ile mógł... Za cały zespół mogę tylko powiedzieć, że czuje my wielki niedosyt. Przykro nam i tyle.
PS: Jak typuje pan wynik finału ?
R. Szczerbaniuk: Nie chciałbym prorokować, ale... wiem na co stać obie te drużyny. Moim zdaniem Skra zakończy sprawę w pierwszym meczu w Rzeszowie. Wynikiem 3:0.
PS: Resovia ma teraz lepszy zespół niż AZS Częstochowa, w której przed rokiem walczył pan w finale ze Skrą Powtarzają się trzy nazwiska z tamtej drużyny.
R. Szczerbaniuk: My wtedy zdobyliśmy Puchar Polski i wicemistrzostwo kraju, Resovia tego nie osiągnie. Więc jednak chyba trochę lepsi byliśmy. A przegraliśmy ze Skrą 0:3.
Rozmawiał: Zelisław Żeliński
|