Tylko mistrz przed ZAKSĄ
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pierwszą rundę fazy zasadniczej PlusLigi ukończyła na drugim miejscu. Przed nią tylko najbogatsza i naszpikowana gwiazdami Skra Bełchatów.
- Jesteśmy na drugim miejscu, i to, czy jest to półmetek, nie ma znaczenia, ważne, gdzie skończymy. Jak na razie jestem zadowolony z postawy chłopaków. Tym bardziej że w poniedziałek udało nam się wygrać ważny mecz w Olsztynie, który zadecydował, czy awansujemy na drugie miejsce, czy też spadniemy nawet na szóste - komentuje Krzysztof Stelmach, szkoleniowiec kędzierzynian. Rzeczywiście, jego podopieczni po pokonaniu olsztyńskich akademików awansowali na pozycję wicelidera z czwartej pozycji. Gdyby jednak przegrali, mogliby spaść nawet dwa "oczka" niżej. Dodatkowo, jeśli Resovia Rzeszów i AZS Częstochowa wygrają swoje zaległe spotkania, to tabela spłaszczy się jeszcze bardziej. - Potwierdzają się zatem nasze przypuszczenia przed startem rozgrywek. Liga jest bardzo wyrównana, a pomiędzy zespołami różnice punktowe są naprawdę znikome - podkreśla trener trójkolorowych.
ZAKSA w dziewięciu spotkaniach wywalczyła sześć zwycięstw oraz poniosła trzy porażki. Tylko w dwóch pojedynkach nie ugrała żadnego punktu, z kolei aż w pięciu wywalczyła ich komplet. Mimo to trener znalazłby parę aspektów, nad którymi wciąż trzeba pracować. - Na pewno nad zagrywką, podobnie jak nad wahaniami formy, ale to już raczej kwestia mentalności. Nie możemy dopuścić do tego, by w ciągu trzech dni najpierw grać świetny mecz z Resovią, a potem bardzo słaby z Jastrzębskim Węglem lub też na przestrzeni jednego spotkania dwa kapitalne sety i dwa bardzo słabe, tak jak to było z AZS-em Częstochowa - wyjaśnia Stelmach.
Co istotne, miejsce w czwórce na półmetku, niejako z urzędu, zapewniło ekipie z Kędzierzyna-Koźla udział w ćwierćfinale Pucharu Polski. Najbliższy mecz w tych rozgrywkach rozegra ona już 23 grudnia, ale przeciwnik oraz miejsce spotkania wciąż nie są znane. Wszystko okaże się po rozegraniu dwóch zaległych spotkań ligowych w ciągu nadchodzących dwóch dni. Potem drużynę czeka krótka przerwa świąteczna, a do gry siatkarze powrócą po Nowym Roku, gdy w ramach Pucharu CEV zmierzą się w Belgradzie z liderem ligi serbskiej - Crveną Zvezdą.
Stelmach daleki jest jednak od spekulacji na temat tego, na co stać jego zespół w tym sezonie i jakie przed nim stawia cele. - Nigdy nie bawię się w kalkulacje. Trzeba być świadomym tego, o co gramy, i walczyć o to - podkreśla i dodaje: - Jak na razie próbujemy to ciągnąć na wszystkie strony, a przed nami naprawdę dużo pracy i dużo grania. Chcemy walczyć, jednak nie wiadomo, czy wszystkiemu podołamy, a łatwo przecież nie będzie.
Autor: Łukasz Baliński
|