Pracowite wakacje Piotra Lipińskiego na pustyni
Gdzie można dostać ofertę gry w reprezentacji, duże pieniądze i jeszcze się nie narobić? W Katarze, gdzie grał Piotr Lipiński z Mostostalu Kędzierzyn.
W Polsce możemy pomarzyć o tamtejszych zarobkach. Są tam zagraniczni trenerzy i lekarze, a poziom naszej serii B - mówi 25-letni Lipiński, który w Katarze spędził lato. Dobrzy siatkarze w dwa miesiące zarabiają 20-30 tys. dol. W Polsce za cały sezon tylko najlepsi dostają ok. 100 tys. dol.
Lipiński trafił tam dzięki jednemu meczowi towarzyskiemu z reprezentacją Kataru w ubiegłym roku. - Skontaktowali się ze mną, od razu przysłali bilet i kopię kontraktu. Pojechałem tam z menedżerem, bo na początku zwyczajnie się bałem - mówi siatkarz. Katarczycy proponowali Lipińskiemu, by ściągnął jeszcze jednego siatkarza z polskiej ligi, ale dwóch, których zaprosił, odmówiło.
Polak zagrał w ostatniej kolejce ligowej oraz w dwóch najważniejszych imprezach w roku: turniejach o Puchar Emira i jego syna. W obu wygrała jego drużyna Doha Sport Club, prowadzona przez tunezyjskiego trenera.
- Dostałem wtedy propozycję przyjęcia obywatelstwa i gry w reprezentacji. Odrzuciłem ją, choć oferta finansowa była więcej niż lukratywna - opowiada siatkarz Mostostalu. - Dwie rzeczy były tam dla mnie problemem: klimat oraz różnice kulturowe. Choć we wszystkich pomieszczeniach działa klimatyzacja, na początku ciężko mi było oddychać. Przez dwa tygodnie miałem kłopoty ze snem, zasypiałem o czwartej nad ranem, wstawałem w południe. Różnice kulturowe? Jestem kawalerem, młodym człowiekiem, lubię spotkać się i porozmawiać np. z koleżankami. A tam to jest niemożliwe. Jeden z katarskich zawodników cieszył się, że nasz mecz był transmitowany w telewizji, bo dzięki temu mogła go zobaczyć narzeczona, z którą nie widział się rok. Utrzymują tylko kontakt SMS-owy. Bardzo bogaci Katarczycy często traktowali nas z góry, dawali odczuć, że są od nas lepsi. Szanuję ich kulturę, ale dla mnie takie życie byłoby trudne. Większość czasu spędzałem w hotelu.
A miałem go tak dużo, że w końcu napisałem pracę magisterską i tydzień po powrocie obroniłem ją.
W innej katarskiej drużynie występował Krzysztof Janczak (ostatnio PAOK Saloniki). - Gdy go spotkałem, ucieszyłem się jak dziecko. Wypiliśmy nawet po bardzo drogim, kupionym w hotelu piwie, jeśli ten trunek w ogóle można tak nazwać - opowiada Lipiński, który wyjechał do Kataru dlatego, że nie znalazł się w reprezentacji Polski przygotowującej się do igrzysk. - Moim celem jest teraz powrót do kadry. Przestałem w klubie być zmiennikiem, mam komfort psychiczny - mówi Lipiński, który w Mostostalu wchodził na parkiet najpierw za doświadczonego Sławomira Gerymskiego, a potem Marka Kardosa.
Źródło: Gazeta.pl
|