"Copra też jest do ogrania" -
- Sebastian Świderski dla NTO
Roman Stęporowski: Jest Pan zaskoczony postawą ZAKSY w europejskich pucharach i wyeliminowaniem Arkasu Izmir?
Sebastian Świderski: Nie. W drużynie Arkasu występuje Enrique de la Fuente, z którym miałem przyjemnośc grać i miałem "przecieki", iż oczekują ciężkiej rywalizacji i spodziewają się nawet, że mogą odpaść z Pucharu
R. Stęporowski: Arkas w zeszłym roku wygrał Challenge Cup. W jego kadrze są tak uznani zawodnicy jak: Hiszpan Enrique de la Fuente, Kanadyjczyk Paul Duerden, czy Węgier Domotor Meszarosz. To ekipa, przed którą należy pochylić głowę.
S. Świderski: Na pewno to nie jest słaby zespół, co pokazał już w poprzednim sezonie. W tym również bardzo dobrze sobie radzi. Jednak zaliczka dwóch setów zdobytych przez drużynę z Kędzierzyna-Koźla w pierwszym spotkaniu, może nie ustawiła rywalizacji, ale w dużym stopniu pozwoliła spokojnie rozegrać rewanż. Zespół z Kędzierzyna jest dobrze prowadzony, odpowiednio ułóżony i na swoim boisku o wiele mocniejszy. Mimo tego, że nie ma zawodników o takich nazwiskach , z taką przeszłością i takim bagażem doświadczeń jak siatkarze z Izmiru.
R. Stęporowski: I teraz ten zespół stanie do starcia z drużyną z najwyższej europejskiej półki. Pokusi się Pan o ocenę szans?
S. Świderski: Będzie ciężko, bo to wciąż aktualny mistrz Włoch. Jednak w rozgrywkach radzi sobie różnie. Piacenza na początku sezonu grała bardzo dobrze. Przez pewien okres była najlepszą wloską drużyną i wszyscy widzieli w niej faworyta. Później zaczęła mieć problemy zdrowotne. Trzeba było szukać zawodników, żongloać składem i tosię odbiło na grze. Włosi odpadli z Ligi Mistrzów, ratując w ostatniej kolejce udział w Challenge Round Pucharu CEV. Jak widać, jest to drużyna do pokonania. Zrobił to zespół z Jastrzębia, więc dlaczego nie miałby tego zrobić zespół z Kędzierzyna.
R. Stęporowski: Hristo Zlotanov, Leonel Marschal, Joao Paulo Bravo, Marco Meoni to światowa klasa. W jakich elementach ZAKSA powinna szukać swoich szans, by zaskoczyć mistrza Włoch?
S. Świderski: Przede wszystkim powinna prowadzić swoją grę i nie patrzeć na rywali. Piacenza to zespół, który nie robi sobie wiele z tego, że nie przyjmuje dokładnie. Tam zawodnicy często przyjmują wysokie piłki, na środek boiska. Jednak mają graczy, jak Zlatanov i Marschall, którzy są predysponowani do kończenia takich piłek. Dlatego Kędzierzyn powinien szukać szansy w zagrywce, ale to nie może być główna broń. Musi postarać się obniżyć procent efektywności ataku rywala i bronić. Marschall i Zlatanov atakują, korzystając przy tym z bloku rywala. Trzeba więc być bardzo dobrze ustawionym w obronie i mieć równy blok. On nie może być lotny, ani dziurawy, bo takie sytuacje od razu zostaną wykorzystane
R. Stęporowski: Największe europejskie sukcesy zespół z Kędzierzyna-Koźla odnosił z Sebastianem Świderskim w składzie. Kiedy czyta pan informacje o pucharowych sukcesach ZAKSY, to odżywają wspomnienia?
S. Świderski: Wspomnienia są i to nie tylko wtedy, gdy czytam o awansach kędzierzyńskiej drużyny. Mam przyjemność grać w klubie, który w Opolu wygrał Ligę Mistrzów. Macerata w 2002 roku wygrała Final Four rozgrywany w "Okrąglaku. Dlatego dużo nie trzeba, by wspomnieć te czasy. Przy okazji Ligi Mistrzów tutaj bardzo często się rozmawia o opolskim turnieju i okresie, gdy ja występowałem w Mostostalu.
R. Stęporowski: Niedawno wrócił pan na boisko po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją zerwania mięśnia Achillesa. Jak przebiega powrót do treningów?
S. Świderski: To nowy etap w moim życiu. Odkrywam nowe przyjemności z grania w siatkówkę. Przeszedłem ciężką kontuzję, po której udaje mi się wracać do gry, ale to jeszcze nie jest ta forma i dyspozycja, jakiej oczekuje od siebie. Na wszystko przyjdzie czas i wierzę, że forma cały czas będzie rosła. Ciężko pracujemy i po wysiłku miejsce urazu "się odzywa. Dodatkowo, by odciążyć Achillesa, nieco bardziej obciążam staw skokowy. Lekarze powiedzieli, że bóle z czasem miną, gdy organizm wróci do odpowiedniego poziomu wytrenowania.
Źródło:NTO Foto:Strefa Siatkówki
|