Czego zabrakło?

Są takie mecze, kiedy statystyki zdają się przeczyć wydarzeniom i przede wszystkim wynikom, bowiem zdają się wskazywać na inny zespół niż zwycięski. Tak też jest i tym razem. Co zatem zadecydowało w niedzielę o zwycięstwie jastrzębian? Wydaje się, że było to większe doświadczenie i opanowanie zawodników Roberto Santillego, którzy najpierw podnieśli się w trzecim secie, aby ostatecznie, zachowując więcej zimnej krwi, wypunktować rywala w tie-breaku.

Warto także zwrócić uwagę, że od trzeciej odsłony jastrzębianie byli znacznie skuteczniejsi w ataku, co prawdopodobnie jest zasługą zmiany Sebastiana Pęcherza. Ten zawodnik nie tylko bardzo dobrze przyjmował (53% - dobre, 33% - idealne), ale również znakomicie spisywał się w ataku (70%, 14 pkt.) Na domiar złego od III odsłony kędzierzynianie nieco zwolnili tempa. Dość powiedzieć, że tie-breaku jastrzębianie atakowali ze skutecznością 71%, podczas gdy kędzierzynianie - jedynie 43%.

Nie zmienia to jednak faktu, że kędzierzynianie w ogólnym rozrachunku byli w sobotę lepsi. Przede wszystkim przez cały mecz lepiej przyjmowali (64% - dobre i 38% - idealne). Nieznacznie lepiej prezentowali się także w ataku, zagrywce, a także lepiej rozwiązywali kontry. Jastrzębianie na swoją korzyść rozstrzygnęli tylko rankingi w bloku i błędach własnych. Tym bardziej bolą więc stracona szansa na zwycięstwo 3:0 oraz przegrany tie-break.