Sportowy rachunek sumienia ZAKSY po sezonie
Zamiast cieszyć się z awansu do finału, kędzierzynianie musieli oklaskiwać Jastrzębski Węgiel. Zamiast dobić Resovię w walce o brąz, nasz zespół wyciągnął do rywala rękę. Naszej ekipie zabrakło instynktu zabójcy. Sezon dopiero się zakończył, ale już pełną parą ruszyła karuzela transferowa.
Choć przed rozgrywkami potencjał ZAKSY oceniano na 4-5 miejsce w lidze, to po rozgrywkach zespół z Kędzierzyna należy uznać za wielkiego przegranego. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha zajęli wprawdzie 4. miejsce, jednak mieli aż trzy wielkie szanse na sukces. Za każdym razem w decydujących momentach zawodzili. Zabrakło charakteru, z którego zespół słynął w poprzednim sezonie.
- Play offy w naszym wykonaniu można określić meczami straconych szans - przyznaje Jakub Jarosz, atakujący ZAKSY. - Byliśmy bardzo blisko finału, ale przegraliśmy. Potem dwie piłki dzieliły nas od brązowego medalu, jednak znów przegraliśmy. Mieliśmy niesamowite szanse które straciliśmy.
Po sezonie zasadniczym ZAKSA zajmowała 2. miejsce. W fazie play off stoczyła aż dwie pięciomeczowe serie z Jastrzębskim Węglem i Resovią Rzeszów. Oba przegrywała przed własną publicznością, choć tak naprawdę szansę puszczała z rąk na terenie rywala. W półfinale z Jastrzębskim Węglem nasz zespół prowadził 2-1 w serii i 2:0 w czwartym meczu. Jastrzębie miało znacznie słabszy okres. Grało nierówno i pod presją traciło pewność siebie.
Niestety, ZAKSA nie potrafiła tego wykorzystać. Przegrała trzy kolejne sety, a potem - także w pięciosetowym boju - uległa rywalom na własnym parkiecie. Jednak jeszcze większą szansę zmarnowała w Rzeszowie. Resovia - mająca przed sezonem aspiracje walki o złoto - po przegranym półfinale ze Skrą była przybita. W dwóch pierwszych meczach w Kędzierzynie-Koźlu została wręcz rozbita.
Rywale opuszczali parkiet za spuszczonymi głowami, a ich deklaracje o walce u siebie raczej odbierano jako czcze życzenia. ZAKSA w trzecim meczu wygrała dwa pierwsze sety, a w trzecim prowadziła 23:17. Od medalu nasz zespół dzieliły dwie wygrane piłki. - W tym momencie odebrałem pięć sms-ów z gratulacjami - przyznaje Kazimierz Pietrzyk, prezes naszego klubu. - Hostessy wnosiły na sale medale, a miejscowi kibice bili nam brawo. I to był ostatni radosny moment ZAKSY w tym sezonie. Resovia odwróciła losy meczu, wygrała też czwarte spotkanie, a w piątek wywalczyła w Kędzierzynie brązowe medale.
- Oni wyszli z niesamowitej opresji w Rzeszowie i tym zasłużyli sobie na brąz - przyznał Jarosz. - My tam przegraliśmy fatalnie i to było bardzo przykre. Po tym trzecim meczu wiara w nas może nie zgasła, jednak każdego dnia mieliśmy to w głowie, myśleliśmy sobie jak mogliśmy przegrać taki mecz. Coś takiego jest bardzo ciężko wyrzucić z głowy i pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie się nam to śniło. Niestety, sezon skończył się na niefortunnym czwartym miejscu. Mam nadzieję, że da nam to kopa do dalszej pracy, cięższego treningu, bo nie można się poddawać. W życiu zdarzają się zwycięstwa i porażki. Dzisiaj doznaliśmy porażki i zajęliśmy czwarte miejsce.
Pierwszą okazję na trofeum ZAKSA zaprzepaściła w lutym, przegrywając turniej finałowy Pucharu Polski. Wobec nieobecności Skry Bełchatów, drużyna z Kędzierzyna uważana była za cichego faworyta.
Wprawdzie każdemu z czterech zespołów dawało porównywalne szanse, jednak ZAKSA w tym okresie prezentowała się najlepiej w lidze. Tymczasem zupełnie zawaliła półfinałowy mecz z Jastrzębskim Węglem, przegrywając w marnym stylu. Po puchar sięgnął zespół z Jastrzębia.
TRANSFERY
Z Kędzierzyna-Koźla odejdzie co najmniej pięciu zawodników Klub szuka rozgrywającego, przyjmujących i libero.
ZAKSA już podpisała kontrakty z przyjmującym Sebastianem Świderskim (wraca do Kędzierzyna-Koźla po siedmiu latach gry we Włoszech) i środkowym Patrykiem Czarnowskim (z Jastrzębskiego Węgla). Z klubem pożegna się co najmniej pięciu zawodników: środkowy Robert Szczerbaniuk, przyjmujący Tuomas Sammelvuo, Terence Martin i Kamil Kacprzak oraz libero Marcin Mierzejewski.
Być może odejdzie jeszcze jeden z pary rozgrywających: Michał Masny lub Grzegorz Pilarz, ale to zależy od tego, czy działaczom uda się ściągnąć lepszego od nich. Prezes Kazimierz Pietrzyk nie ukrywa, że złożył propozycję reprezentantowi Polski Pawłowi Zagumnemu. Nie jest tajemnicą, że na tego zawodnika ma chrapkę także Resovia Rzeszów, z którą pożegnał się Brazylijczyk Rafael Redwitz.
Jednak Zagumny ma jeszcze obowiązujący kontrakt z Panatinaikosem Ateny i nie wiadomo, czy w ogóle wróci do Polski. Trwają też negocjacje z libero. Prezes naszego klubu ujawnił, że w kręgu zainteresowań jest m.in. Piotr Gacek, któremu wygasa umowa ze Skrą Bełchatów. Do obsadzenia pozostaną też dwa miejsca przyjmujących (zostaje tylko Michał Ruciak).
Nie zmieni się natomiast para atakujących. Jakub Jarosz podpisał już nowy dwuletni kontrakt, natomiast Dominik Witczak pozostanie jako drugi atakujący jeszcze przez rok. Skompletowany też jest środek. W klubie zostają Jurij Gladyr i Wojciech Kaźmierczak.
OPINIA PREZESA
Kazimierz Pietrzyk, prezes klubu::
Apetyt rośnie w miarę jedzenia i wszyscy zapomnieli, że oceniając kadry przed sezonem klasyfikowano nas na miejscach 4-5. Mieliśmy udany sezon zasadniczy, ale dopiero dziesięć meczów play off z Jastrzębiem i Resovią dało pole do oceny. A porównując składy pierwszej czwórki, to w tym gronie mieliśmy najmniejszy potencjał. Na spokojnie oceniając siłę na poszczególnych pozycjach w Resovii i u nas, wychodziło 5-2 lub 4-3 dla rywala. To nas jednak nie usprawiedliwia, bo pojawiła się ogromna szansa na medal, którą należało wykorzystać. Jednak w dwóch przypadkach nie potrafiliśmy dobić rywala.
OPINIA TRENERA
Krzysztof Stelmach, trener zespołu:
Mieliśmy dużą szansę na medal. Mogliśmy pokonać przeciwnika, który był w słabszej formie i przegrał dwa spotkania. Mieliśmy go "dobić w Rzeszowie, lecz nie zrobiliśmy tego. To jest problem naszego zespołu. Nie raz w tym sezonie było tak, że jak gra nam się posypała, to wpadaliśmy w dołek i nie potrafiliśmy z niego wyjść. Mówię nie tylko o zawodnikach, ale o całej drużynie, której częścią jestem także ja. Może z mojej strony trzeba trochę więcej lat i doświadczenia, może wtedy będę mógł więcej pomóc. Serce by chciało, ale samym sercem się nie wygrywa. Dziękuję chłopakom za to, że walczyli do końca. Dziękuję asystentowi Andrzejowi Kubackiemu i fizjoterapeucie Olkowi Bieleckiemu za wspaniałą pracę z zawodnikami. Podziękowania należą się dla klubu i sponsorów. Mam nadzieję, że będą z nami w przyszłym sezonie.
Autor: Roman Stęporowski Źródło: NTO
|