"Chciałem grać w Kędzierzynie" -
- mówi Paweł Zagumny
Kamil Drąg: Długo się pan zastanawiał nad ofertą z Kędzierzyna-Koźla przed podpisaniem rocznej umowy z opcją przedłużenia na kolejny sezon. Nie był pan przekonany do propozycji ZAKSY?
Paweł Zagumny: Byłem przekonany, bo oferta prezesa Kazimierza Pietrzyka była bardzo konkretna i ciekawa. Problem polegał na czym innym. Na kolejny sezon byłem związany z Panathinaikosem Ateny i to do Greków należała decyzja. Gdyby chcieli żebym został w Atenach i zapłacili uzgodnione wcześniej pieniądze, nadal byłbym graczem Panathinaikosu. Okazało się jednak, że grecki klub nie będzie miał wystarczająco dużego budżetu żeby zbudować mocny zespół.
K. Drąg: Mogli pana dłużej zwodzić, blokując transfer do ZAKSY.
P. Zagumny: Jestem im wdzięczny za to, że zagrali ze mną w otwarte karty. Powiedzieli szczerze, że nie stać ich na zatrzymanie wszystkich najlepszych zawodników i dali mi wolną rękę w szukaniu klubu.
K. Drąg: Czemu nie chciał pan iść do Resovii? Oferta z Rzeszowa była bardzo atrakcyjna finansowo.
P. Zagumny: Gdybym wybrał Resovię, zarobiłbym więcej niż w Kędzierzynie. Ale jakoś nie po drodze było mi do Rzeszowa. Od razu bardziej podobała mi się oferta z Kędzierzyna.
K. Drąg: Media widziały Pawła Zagumnego w Bełchatowie i Bydgoszczy. Miał pan propozycje z tych miast?
P. Zagumny: Przez ostatnie dni naczytałem się o sobie wiele dziwnych rzeczy. Pisano o mnie chyba więcej niż przez całą karierę. Prawda jest taka, że ze Skry nikt do mnie nie zadzwonił, a z Delecty była tylko wstępna oferta. Konkretne propozycje dostałem z ZAKSY, Resovii, Panathinaikosu i Halkbanku Ankara. Turecki klub złożył mi bardzo atrakcyjną ofertę. Ale chciałem grać w Kędzierzynie.
K. Drąg: Ze względu na przyjaźń z Sebastianem Świderskim, który do ZAKS-y trafił przed Panem?
P. Zagumny: Sebastian rzeczywiście bardzo mnie namawiał do przyjścia, ale w takich wypadkach nie można kierować się tylko sentymentami. Musiałem poważnie przemyśleć wszystkie za i przeciw.
K. Drąg: Po stronie plusów znaleźli się trener Krzysztof Stelmach i trener odnowy biologicznej Aleksander Bielecki?
P. Zagumny: Tak. Stelmach jest młodym trenerem, ale z roku na rok robi wielkie postępy. Olek Bielecki jest cenionym specjalistą w swojej branży. Ale ważne było także to, że ZAKSA zbudowała mocny zespół, ma nową, funkcjonalną halę, jest dobrze zarządzana i ma wielkie tradycje.
K. Drąg: Nie ma pan w dorobku mistrzostwa żadnej ligi. Zdobędzie pan tytuł z ZAKS-ą?
P. Zagumny: Żeby wygrać PlusLigę trzeba pokonać Skrę. A oni nie mają gorszego składu niż my. Już finał ligi będzie dla nas sukcesem. przecież Resovia i Jastrzębie jeszcze budują składy i mogą zaskoczyć.
K. Drąg: Jest pan zadowolony z sezonu spędzonego w Atenach?
P. Zagumny: Pewnie, że tak. Zdobyliśmy Puchar i wicemistrzostwo Grecji, a ja miałem udany sezon. Moja rodzina też nie miała powodów do narzekań - w Atenach jest wspaniały klimat, a my mieszkaliśmy w apartamencie nad morzem.
K. Drąg: A zamieszki na ulicach, odwołane mecze finałowe?
P. Zagumny: Zamieszek nie widziałem, mnie to nie dotyczyło. A zadymy kiboli? Taki już jest urok spotkań pomiędzy Panathinaikosem i Olympiakosem. To są święte wojny.
K. Drąg: Panathinaikos wypłacił panu wszystkie zaległe pieniądze?
P. Zagumny: Są mi jeszcze coś winni, ale obiecali szybko wszystko uregulować. Nie ma wielu klubów w Europie, które płacą pensje na czas. A jeśli nie zapłacą, to są sądy.
K. Drąg: Kiedy pojawi się pan na zgrupowaniu reprezentacji Polski? Daniel Castellani chce, żeby zagrał pan w meczach na Kubie.
P. Zagumny: Wracam do Polski 7 czerwca i zaraz potem pojawię się na zgrupowaniu. Jeśli trener chce mnie rzucić do boju na Kubę, to zapewne polecę do Hawany.
Źródło: Przegląd Sportowy
|