Czuję się pewniej
Z Sebastaianem Świderskim, siatkarzem lidera włoskiej Serie A1 - RPA Perugia,
byłym zawodnikiem Mostostalu Kędzierzyn - Koźle, rozmawia Roman Stęporowski
Fragmenty
R.S. Podobno nie schodzisz z czołówek włoskiej prasy sportowej?
S.Ś. W ostatnim tygodniu tak, ale wcześniej bywało różnie. Przed sezonem skazywano nas na spadek, na walkę o utrzymanie i to nas trochę zezłościło. W każdym meczu staramy sie udowodnić wszystkim pseudoznawcom, że wielkie nazwiska na papierze nie grają.
R.S. To twój drugi sezon, ale od strony sportowej chyba najlepszy okres pobytu we Włoszech?
S.Ś. Do tej pory tak. W zeszłym roku nie miałem możliwości pograć. Na początku sezonu, po mistrzostwach Europy, miałem kłopoty ze zdrowiem. Potem doznałem kontuzji skręcenia stawu skokowego. Można powiedzieć, że okres, który na początku przepracowałem, został stracony. Musiałem wszystko zaczynać od nowa i ciężko było wrócić do grania i do szóstki. W tym roku od samego początku postawino na mnie. Odszedł Holender Goertzen i jest mi dużo łatwiej grać. To pozwala czuć się pewniej. Nie ma aż tak wielkiej rywalizacji, nie ma odgórnych przykazów, kto musi grać. Gra lepszy i na razie cieszę się, że to ja jestem w szóstce. Coraz lepiej rozumiem sie z rozgrywającym, dobrze współpracujemy. On ma do mnie wielkie zaufanie, bo wiele trudnych piłek kieruje właśnie do mnie. Ja staram się tego zaufania nie zawieść.
R.S. Jednak chyba były obawy o twoje zdrowie. Wszyscy pamiętamy, jak podczas igrzysk olimpijskich koledzy znosili cię z boiska, twoje zdrowie było największym zmartwieniem kibiców.
S.Ś. Obawy o zdrowie są nadal. Na początku sezonu miałem przerwę, ale wtedy w klubie bardzo mi pomagano. Miałem codzienne zabiegi, fizykoterapię, specjalne ćwiczenia na basenie i siłowni wzmacniające kolano i staw skokowy. Potem był okres, w którym nie potrzebowałem żadnej pomiocy, czułem się bardzo dobrze. Niestety, po ostatnim meczu zaczynam odczuwac ból w kolanie. Mój klubowy lekarz uważa, że prawdopodobnie blokada, która została mi wstrzyknięta podczas igrzysk, przestała działać. Zabawa z ćwiczeniami i fizykoterapią zaczyna się od nowa.
R.S. Przed sezonem nie wrózono wam najlepszej przyszłości, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, o co walczycie?
S.Ś. Wielkich zmian w celach nie ma. Najważniejszym bodźcem jest chęć awansu do Pucharu Włoch. W tych rozgrywkach gra osiem najlepszych drużyn po pierwszej rundzie fazy zasadniczej. To na razie podstawowy cel, bo wtedy prezes będzie się starał o organizację turnieju finałowego.
R.S. Czytałem, że bardziej możne kluby chcą pozyskać Świderskiego?
S.Ś. Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał, ale tu żaden klub nie zwraca się osobiście do zawodnika.Wszystko odbywa się przez menedżerów. Tutaj cała karuzela zaczyna się w styczniu. Powiedziałem swojemu menadżerowi, że na razie o niczym nie chcę wiedzieć. Nie chcę zaprzątać sobie głowy i myśli tym, że mogę gdzieś przejść, zarobić więcej pieniędzy. Jeśli będą konkretne kluby i oferty, to wiadomo, że będę musiał się o tym dowiedzieć. Na dzień dzisiejszy o spekulacjach nie rozmawiam. Oczywiście poza działaczami Perugii, którzy praktycznie co drugi dzień mnie pytają, czy będę zainteresowany pozostaniem.
R.S. Prezydent klubu przyznaje, że warto było ciebie sprowadzić.
S.Ś. Bardzo się cieszę z tego, że prezydent mnie komplementuje. Jest specyficznym człowiekiem i jeśli on kogoś chwali, to nie robi tego pod publiczkę, to nie jest nadmierna kurtuazja. Mam nadzieję, że nie zmieni zdania o mnie do końca nasej wspólpracy.
R.S. Śledzisz krajową ligę?
S.Ś. Tak i to dużo więcej niż w zeszłym roku. Mam dwa dekodery, mogę śledzić każdy mecz, jeśli nie bezpośredno, to oglądam powtórki.
R.S. Jak oceniasz postawę Mostostalu?
S.Ś. To nowy zespól, zupełnie odmłodzony. Z zeszłego sezonu zostało kilku zawodników. Do tego zdrowotne problemy ma Jarek Stancelewski, Duszek Kubica też nie może grać. A szkoda, bo gdyby zajął miejsce libero trener Chudik miałby większe pole manewru w przyjęciu i ataku. Teraz na libero musi grać Rafał Musielak, bardzo uniwersalny zawodnik. Poza tym widać problemy ze zgraniem zespołu. Na początku nie grał Arek Olejniczak, doszła kontuzja Marcela Gromadowskiego. Ten zespół ciągle występuje w innym składzie, co nie sprzyja jego zgraniu. Wyniki są, jakie są, na pewno kibice i sami zawodnicy oczekiwali czegoś więcej. Przecież przegrana w Rzeszowie i w Warszawie byłemu mistrzowi nie przystoi. Sądzę, że Mostostal może zrobić niejedną niespodziankę, u siebie przy wspaniałej publiczności wygrać z niejednym z pretendentów. Już jedną niespodziankę sprawił awansując do finału Pucharu Polski. Ma potencjał i może grać z mocnymi jak równy z równym.
|